Kopacz: nic nie wiem o gwarancjach nietykalności dla Polańskiego
Premier Ewa Kopacz zapewniła, że nic nie wie o gwarancjach nietykalności dla Romana Polańskiego, o których napisał tygodnik "Wprost". Jak oceniła, polscy obywatele, szczególnie w przypadku przestępstw, które dawno się przedawniły, nie powinni podlegać ekstradycji.
Kopacz była pytana w poniedziałek na konferencji prasowej w miejscowości Brzezie, koło Opola, czy ma wiedzę na temat gwarancji nietykalności, jakie - według tygodnika "Wprost" - Polska miałaby dać Romanowi Polańskiemu.
"Wprost" napisał w poniedziałek, że dzięki nieskutecznemu wnioskowi o aresztowanie Romana Polańskiego - złożonemu w ubiegłym tygodniu w Polsce przez Amerykanów - reżyser może już się czuć bezpiecznie w swym rodzinnym kraju. Przesłuchanie Polańskiego przez polską prokuraturę i wypuszczenie po usłyszeniu zapewnień, że będzie stawiał się na każde wezwanie, uniemożliwia bowiem Amerykanom ponowne złożenie wniosku o areszt. Tygodnik pisze też, że bezpieczeństwo Polańskiego na terenie Polski jego przyjaciele negocjowali od wielu miesięcy z Pałacem Prezydenckim.
"Nic nie wiem na temat tych gwarancji. Powtarzam tylko tyle, że o tym, czy sprawa pana Polańskiego, będzie miała taki czy inny finał, zdecyduje nie tylko prokuratura, ale też sąd" - powiedziała Kopacz.
Jak dodała, tą sprawą zajmuje się prokuratura. "Nie wiem, czy będzie się nią zajmował sąd, bo to pan prokurator jest władny, aby ewentualnie kierować sprawę do sądu. Dzisiaj o sprawie Polańskiego decydują ci, którzy są do tego uprawnieni" - powiedziała szefowa rządu.
"Uważam, że polscy obywatele, szczególnie w przypadku przestępstw, które dawno się przedawniły, nie powinni podlegać ekstradycji" - oceniła premier.
Roman Polański stawił się w krakowskiej prokuraturze; po jego przesłuchaniu prokurator uznał, że zbędne jest stosowanie aresztu na wypadek ewentualnego postępowania ekstradycyjnego w tej sprawie - poinformował w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
Władze Stanów Zjednoczonych wystąpiły do Polski o aresztowanie 80-letniego dziś Polańskiego, który formalnie jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania w celu aresztowania i ekstradycji. W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
USA skierowały wniosek w związku z informacją, że Polański przybył do Warszawy na uroczystość otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich (która odbyła się we wtorek).
To nie pierwszy taki wniosek USA. Poprzednio występowano o to do Polski w 2010 r., gdy szwajcarski resort sprawiedliwości odmówił ekstradycji Polańskiego do USA. Już wtedy prokuratorzy w Los Angeles i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości w Waszyngtonie oświadczyli, że będą dalej ścigać reżysera.
W lipcu 2010 r. Prokuratura Generalna uznała, że ewentualne wydanie przez władze polskie Romana Polańskiego innemu państwu jest niemożliwe z powodu przedawnienia karalności jego czynu w polskim prawie. "Ta opinia ma znaczenie, ale nie jest wiążąca" - powiedział PAP w czwartek Martyniuk.