MSZ Rosji o wyborach na Ukrainie: możliwy powrót do porozumień z Mińska
Uzyskanie większości w ukraińskim parlamencie przez stronników pokojowego uregulowania konfliktu na wschodzie Ukrainy umożliwi powrót do wypełniania porozumień z Mińska - oświadczył w poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin.
Cytowany przez agencję RIA-Nowosti Karasin oznajmił zarazem, że "wzrost obecności nacjonalistów w parlamencie stwarza niebezpieczeństwo wznowienia działań bojowych".
Zapytany, kogo ma na myśli, mówiąc o większości opowiadającej się za pokojowym zażegnaniem konfliktu, wiceszef rosyjskiego MSZ wyjaśnił, że "są to ludzie, którzy nie nawołują do użycia siły dla rozwiązania problemu". "Można ich zaliczyć do grona bardziej trzeźwych sił politycznych na Ukrainie" - podkreślił.
Wcześniej, w pierwszym komentarzu do niedzielnych wyborów parlamentarnych na Ukrainie, Karasin oświadczył, że jest już jasne, że są one prawomocne, choć - jak zauważył - kampania wyborcza była twarda i brudna.
"Czekamy na oficjalne podliczenie wyników. Na razie napływają sprzeczne informacje. Jednak jest już jasne, że wybory - mimo iż kampania była dość twarda i brudna - są prawomocne" - oznajmił.
W ocenie wiceszefa dyplomacji Federacji Rosyjskiej, którego zacytowała agencja Interfax, "ten układ sił, który w tej chwili się wyłania, pozwoli władzom Ukrainy na serio zająć się rozwiązywaniem podstawowych problemów ukraińskiego społeczeństwa".
Karasin wskazał też, że nowa Rada Najwyższa będzie musiała nawiązać inkluzywny dialog z całym społeczeństwem, ustanowić bezpośrednie kontakty z przedstawicielami regionów i metodami dyplomatycznymi rozwiązywać problemy powstałe wskutek działań Kijowa.
Z kolei przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej FR Aleksiej Puszkow ocenił, że "wybory w istocie rzeczy potwierdziły tę konfigurację władzy, która istniała dotąd i która zaoferowała Ukrainie wyłącznie negatywny scenariusz rozwoju".
Zdaniem Puszkowa, którego opinię przytoczyła agencja RIA-Nowosti, "nie należy oczekiwać, że po wyborach na Ukrainie coś się zmieni, gdyż kraj ten nie ma zasobów finansowych i jedyne, co może zrobić rząd, to czekać na pieniądze z zagranicy".
Szef Komisji Spraw Zagranicznych niższej izby rosyjskiego parlamentu wyraził też przypuszczenie, że na czele rządu pozostanie Arsenij Jaceniuk, co - jak podkreślił - jest złe dla Ukrainy. Puszkow wyjaśnił, że Jaceniuk "mimo młodego wieku jest postacią nieelastyczną, ideologiczną i skostniałą".
Rosyjski parlamentarzysta skonstatował, że brak w parlamencie Komunistycznej Partii Ukrainy i Partii Regionów sprawi, iż "nie będzie prawdziwej opozycji wobec obecnego ultranacjonalistycznego kursu na Ukrainie". Puszkow dodał, że jest bardzo smutne, iż "cały kraj stanął pod nacjonalistycznymi sztandarami".
Natomiast członek Rady Federacji Władimir Dżabarow oświadczył, że choć nowa Rada Federacji będzie prozachodnia, to jednak rosyjscy parlamentarzyści gotowi są z nią współpracować. "Ta Rada jest jawnie proeuropejska, zorientowana na Zachód. Niemniej rosyjscy parlamentarzyści gotowi są do kontaktów z ukraińskimi deputowanymi" - oznajmił Dżabarow, który w izbie wyższej parlamentu Rosji kieruje specjalną komisją monitorującą sytuację na Ukrainie.
Po podliczeniu 45 proc. głosów w wyborach do Rady Najwyższej Ukrainy prowadzi Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka (21,62 proc.) przed prezydenckim Blokiem Petra Poroszenki (21,47 proc.), Samopomiczą (Samopomocą) mera Lwowa Andrija Sadowego (11,13 proc.), Blokiem Opozycyjnym (9,76 proc.), Radykalną Partią Ołeha Laszki (7,36 proc.) i Batkiwszczyną byłej premier Julii Tymoszenko (5,71 proc.). Pozostałe partie nie przekraczają 5-procentowego progu. (PAP)