Klub PiS chce odwołania Sikorskiego ze stanowiska marszałka Sejmu
Klub Prawa i Sprawiedliwości złoży wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego ze stanowiska marszałka Sejmu - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Kandydatem PiS będzie poseł niezrzeszony Andrzej Smirnow.
Wniosek PiS ma związek z artykułem amerykańskiego portalu Politico, powstałego m.in. na podstawie rozmowy z Sikorskim. Przytoczone zostały w nim słowa b. szefa MSZ o tym, że w 2008 r. podczas wizyty polskiego premiera w Moskwie, Władimir Putin mówił Donaldowi Tuskowi o podziale Ukrainy.
"Nie możemy brać odpowiedzialności za udział w polskim życiu publicznym, i to na tak eksponowanym stanowisku, człowieka, który wykazuje się i wykazywał się w przeszłości, całkowitą nieodpowiedzialnością" - powiedział Kaczyński dziennikarzom w Sejmie.
Jak dodał, "ktoś, kto usłyszał, dowiedział się o planach rozbiorowych w stosunku do istniejącego i uznawanego międzynarodowo państwa, powinien podjąć odpowiednie działania zarówno w sferze informacyjnej, wewnątrz Polski, powinien poinformować prezydenta RP, a nie został on o tym poinformowany, i powinien podjąć także odpowiednią akcję międzynarodową".
"Reakcją na to, co powiedział prezydent Rosji Władimir Putin - a wydaje się, że nie ma żadnych wątpliwości, że powiedział, niezależnie od tego, że w tej chwili dementuje to Kreml - była polityka resetu, ocieplenia stosunków z Rosją, i to nawet po Smoleńsku, po śmierci prezydenta i 95 innych obywateli RP" - powiedział Kaczyński.
Odnosząc się do Sikorskiego szef PiS powiedział, że "ktoś, kto działa w ten sposób naraża się na najdalej idące zarzuty". "Powstaje pytanie, czym się kierował" - dodał Kaczyński.
Prezes PiS przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński nie chciał powołać Sikorskiego na stanowisko ministra spraw zagranicznych i - jak mówił - "miał ku temu powody", które on, jako były premier, znał. "To są powody bardzo poważne i przez cały czas, można powiedzieć, to jest weryfikowane. Działalność Sikorskiego to wszystko weryfikuje" - powiedział Kaczyński.
"Niezależnie od tego, jaką przewidujemy reakcję Sejmu w tej sprawie, chociaż zawsze trzeba liczyć na to, że zdarzy się coś nadzwyczajnego, że Sejm otrzeźwieje, składamy wniosek, bo każdy odpowiedzialny polityk polski powinien dążyć do tego, żeby ten pan zniknął z polskiego życia publicznego" - powiedział Kaczyński.
Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak poinformował PAP, że kandydatem PiS na marszałka Sejmu będzie poseł niezrzeszony Andrzej Smirnow.
Smirnow był posłem PO, mandat poselski objął w czerwcu po Dariuszu Rosatim, który został europosłem. Wkrótce potem został wykluczony z klubu przez władze PO, bo nie wziął udziału w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Smirnow powiedział, że nie chciał głosować za rządem, bo nie zgadza się z polityką Platformy Obywatelskiej.
Sejm odwołuje marszałka na wniosek złożony przez co najmniej 46 posłów i imiennie wskazujący kandydata na kolejnego marszałka. Sejm odwołuje i wybiera marszałka bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, w jednym głosowaniu.
Rozpatrzenie wniosku ws. odwołania marszałka oraz wyboru kolejnego i poddanie go pod głosowanie następuje na najbliższym posiedzeniu Sejmu przypadającym po upływie 7 dni od dnia jego złożenia, nie później jednak niż w terminie 45 dni od dnia złożenia wniosku.
Amerykański portal Politico pisze, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytacza słowa Radosława Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal Sikorskiego.
Politico pisze, że Kreml grał w ten sposób na "tłumionych imperialnych marzeniach" Polski. Portal przypomina też o wystąpieniu lidera lojalnej wobec Kremla nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego, który w marcu zaproponował Polsce, Węgrom i Rumunii, by włączyły się do rozbioru Ukrainy. "Wyłożyliśmy im to bardzo, bardzo wyraźnie - nie chcemy mieć z tym nic wspólnego" - cytuje Politico Sikorskiego.
Według Radosława Sikorskiego - cytowanego przez Politico - przygotowania do wojny na Ukrainie rozpoczęły się już w 2008 roku. W jego opinii rosyjskie intencje stały się wyraźne jeszcze przed szczytem NATO w Bukareszcie. "To tam Władimir Putin wygłosił wyjątkowe przemówienie, oświadczając, że Ukraina jest sztucznym krajem i w większej części te ziemie historycznie należały do Rosji" - cytuje Politico byłego polskiego szefa dyplomacji. Portal przypomina, że na tym szczycie Moskwa ostrzegła, że odpowie militarnie na próby Ukrainy lub Gruzji zmierzające do przyłączenia do NATO.
Sam Sikorski pytany był o sprawę we wtorek na konferencji przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu. Stwierdził wówczas jedynie, że nie brał udziału w rozmowie Putin-Tusk, i zapowiedział, że wyjaśnienia związane z jego rozmową z Politico przedstawi w rozmowie z jednym z portali. Dopytywany, czy dziennikarze nie mogą już teraz, na konferencji, uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, Sikorski odparł: "Sprawa jest dość skomplikowana, dlatego bardzo proszę o moment cierpliwości". Później pytany przez dziennikarzy, czy istnieje nagranie z rozmowy Tusk-Putin, zaprzeczył.
Nieco później we wtorek ukazała się na portalu wyborcza.pl rozmowa z Sikorskim, który, pytany w niej, dlaczego w 2008 roku, po spotkaniu z Władimirem Putinem, ani on, ani premier Donald Tusk, nie powiedzieli publicznie o propozycji Putina dotyczącej Ukrainy, odpowiedział: "Te aluzje okazały się znaczące dopiero później, po szczycie NATO, po wojnie w Gruzji i po aneksji Krymu".
B. szef MSZ powiedział też, że nie był świadkiem rozmowy Putin-Tusk, ale dotarła do niego taka relacja. "Słowo +propozycja+ jest nadinterpretacją. Miały paść słowa, które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart. Zresztą prezydent Putin podobnym językiem rozmawia z wieloma przywódcami Europy i świata np. kiedy powiedział ostatnio przewodniczącemu Barroso, że w dwa tygodnie może być w Kijowie" - mówił Sikorski. (PAP)