Projekt PiS o Narodowym Programie Zatrudnienia odrzucony
Sejm odrzucił w piątek w pierwszym czytaniu projekt PiS o Narodowym Programie Zatrudnienia. Według premiera rozwiązania te mogłyby przyczynić się do wzrostu bezrobocia zamiast tworzenia miejsc pracy. Opozycja opowiedziała się za odrzuceniem informacji rządu na temat masowych zwolnień.
Według PiS celem Narodowego Programu Zatrudnienia miało być stworzenie nowych rozwiązań prawnych, które wspierałyby tworzenie nowych miejsc pracy oraz rozwój przedsiębiorczości ludzi młodych. Przeciwko projektowi opowiedzieli się m.in. wszyscy posłowie PO biorący udział w głosowaniu.
Donald Tusk tłumaczył po głosowaniach, dlaczego PO była przeciw, skoro on sam zlecił analizę propozycji PiS. Według niego projekt PiS "wiązał się raczej z ryzykami i mógł oznaczać minus milion miejsc pracy, a nie plus milion miejsc pracy". Dodał, że każdy projekt dotyczący walki z bezrobociem warto wspierać, ale pod warunkiem, że znajdą się w nim dobre i sensowne rzeczy, które pozwolą na skuteczną walkę z bezrobociem.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uznał, że premier i PO, głosując za odrzuceniem projektu, kolejny raz oszukali Polaków. Ta decyzja pokazuje jakość rządzenia w Polsce - ocenił.
Posłowie PiS podczas debaty przekonywali, że program jest kompleksową odpowiedzią na bezrobocie i emigrację zarobkową. "Nie ma dzisiaj w Polsce poważniejszego problemu i ważniejszej sprawy niż praca" - mówiła Beata Szydło. Posłowie: Wincenty Eisler (RP) i Ludwik Dorn (SP) przypominali premierowi, że deklarował, że jego rząd poprze prace nad każdym projektem, który daje szansę na zwiększenie liczby miejsc pracy.
Na mankamenty programu wskazywał wiceminister pracy Jacek Męcina. Ocenił, że przewiduje on wzrost kosztów pracy i preferencje, które oznaczałyby mniejsze wpływy budżetowe.
Program zakładał m.in. preferencyjne kredyty i pożyczki oraz stypendia edukacyjne dla młodzieży zamieszkałej na obszarach zdegradowanych ekonomicznie. Przewidywał "wsparcie dla istniejących oraz nowo tworzonych przedsiębiorstw, które staną się miejscem realizacji aspiracji zawodowych i ekonomicznych ludzi młodych, zwłaszcza na terenach małych miast i wsi o niskim poziomie rozwoju gospodarczego zdegradowanych ekonomicznie" oraz "zlikwidowanie ekonomicznego przymusu emigracji zarobkowej młodych Polaków".
Podczas piątkowej debaty w Sejmie wszystkie kluby opozycyjne opowiedziały się za odrzuceniem informacji rządu na temat zapowiadanych przez firmy masowych zwolnień pracowników. Za przyjęciem informacji głosować będą jedynie PO i PSL.
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował posłów m.in., że w 2012 roku o 20 proc., w porównaniu z rokiem 2011, wzrosła liczba zgłoszonych przez pracodawców zwolnień grupowych, a tych faktycznie zrealizowanych - o 15 proc.
"Rząd od kilku lat stara się realizować trudną, złożoną, ale uporządkowaną politykę rozwoju gospodarczego" - przekonywał Andrzej Czerwiński (PO). Henryk Smolarz (PSL) podkreślał, że działania przeciw bezrobociu w różnych resortach rządu są "odpowiednie do zaistniałej sytuacji; są takimi, które łagodzą negatywne skutki bezrobocia, negatywne skutki kryzysu, który niestety boleśnie dotyka także polskie społeczeństwo".
Według Janusza Śniadka (PiS) polityka PO na rynku pracy to gospodarka rabunkowa, a dzisiejszy rozwój kraju finansowany jest nędzą przyszłych emerytów. Witold Klepacz (RP) mówił, że rząd "znalazł się pod ścianą"; duże firmy, jak PLL LOT, Fiat, Huta Częstochowa czy też Huta Zawiercie znacznie ograniczają zatrudnienie - argumentował.
O nadchodzącej nowej fali zwolnień był przekonany Cezary Olejniczak (SLD). Przypomniał, że 442 zakłady zapowiedziały, że w najbliższym czasie zwolnią ok. 37 tys. pracowników. Arkadiusz Mularczyk (SP) mówił, że "dziś w Polsce praca staje się luksusem", "ceny rosną, pensje stają się coraz mniejsze". "Co w tej sprawie robi rząd pana premiera Donalda Tuska?" - pytał.
GUS poinformował w piątek, że stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 14 proc. wobec 14,3 proc. w marcu. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu kwietnia wyniosła 2 mln 255,7 tys. osób. Z danych na koniec kwietnia 2013 roku wynika, że pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 85 tys. ofert pracy wobec 89 tys. przed miesiącem i 74,6 tys. przed rokiem. W końcu kwietnia urzędy pracy dysponowały ofertami pracy dla 44,3 tys. osób. (PAP)