Kaczyński: możemy iść do przodu, możemy zmieniać Polskę
Możemy iść do przodu, możemy zmieniać Polskę - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na warszawsko-mazowieckiej konwencji samorządowej swej partii. Zapewniał, że tradycję Lecha Kaczyńskiego w stolicy będzie kontynuować kandydat PiS na prezydenta miasta Jacek Sasin.
Konwencja PiS odbyła się w sobotę w auli wydziału fizyki Politechniki Warszawskiej. W tym samym miejscu 19 września premier Ewa Kopacz zaprezentowała skład swojego rządu.
Kaczyński nawiązał do tego faktu i stwierdził, że Ewa Kopacz w expose "zapowiedziała cud, polegający na tym, że w ciągu roku zostanie zrealizowane wszystko to, co nie zostało zrealizowane w ciągu siedmiu lat".
"To są słowa, których nikt nie może wziąć poważnie. Ale mamy też i pierwsze działania, bardzo charakterystyczne. Otóż pani Kopacz zdołała już zakopać jedną sprawę – mianowicie sprawę raportu o aferze taśmowej" – podkreślił.
W swoim wystąpieniu Kaczyński wiele miejsca poświęcił sytuacji w kraju i planom PiS na czas, gdy partia dojdzie do władzy. "Musimy naprawić polskie państwo. (...) Wypada zapytać, czy jest taki plan, czy jest taka siła, która może tego dokonać. Jest taki plan: to program Prawa i Sprawiedliwości" - mówił Kaczyński.
Według niego świadczy o tym nie tylko niedawno uchwalony nowy program partii, ale także "projekty dziesiątków ustaw, rozporządzeń, a w niektórych przypadkach całe tomy dokumentów przygotowane dla zmian w poszczególnych dziedzinach".
"Spełniamy także jeszcze jeden warunek, który jest potrzebny, by Polska mogła się zmienić, by mogła mieć dobrą przyszłość. Otóż jesteśmy formacją, która nie jest uwikłana, która nie ma związanych rąk. Nikt nie powie: nie możecie tego zrobić, nie możecie budować tanich mieszkań, bo deweloperzy są zbyt silną grupą i przecież będziecie godzić w ich interesy. To jest oczywiście tylko przykład" - dowodził prezes PiS.
Według niego PO "organicznie nie nadaje się do władzy". "Słyszeliśmy i czytaliśmy to wszystko, co było na taśmach. Widzimy, jaka jest ich ojczyzna, ta językowa, wiemy, jaki jest ich styl" - mówił szef PiS. "To nie jest sprawa tego czy innego człowieka, to jest sprawa tego, jacy oni są. Nawet jeśli przedtem ktoś miał jakieś wątpliwości, teraz już żadnych mieć nie może" - dodał.
Kaczyński wymieniając kolejne postulaty uznał, że Polska musi się rozwijać w tempie co najmniej 5 proc. rocznie; potrzebne są państwowe przedsięwzięcia inwestycyjne, ale trzeba też zachęcać przedsiębiorców do inwestycji. Prezes PiS przekonywał, że w Polsce trzeba wprowadzić zasady solidarności społecznej. Ocenił, że dziś dolna granica, która uprawnia do pomocy społecznej, jest "niesłychanie wręcz niska" i trzeba ją podwyższyć.
Mówił, że potrzebne są programy ułatwiające tworzenie miejsc pracy i realne wsparcie dla rodzin. Jak podkreślił Kaczyński, PiS chce, aby lepiej sytuowane rodziny otrzymywały 500 zł na drugie dziecko i kolejne, a biedniejsze taką samą kwotę na pierwsze i kolejne dzieci. Kolejnym postulatem PiS, który wymienił Kaczyński, są bezpłatne przedszkola i żłobki. Ponadto - według szefa PiS - należy zlikwidować niewydolny NFZ. Trzeba też - zdaniem Kaczyńskiego - wprowadzić w Polsce system, który pozwoli zdobyć mieszkanie ludziom "średnio i mniej niż średnio zarabiającym".
Szef PiS przekonywał również, że potrzebna jest oświata zawodowa na poziomie średnim. "To muszą być wysokie wymagania merytoryczne, to muszą być wysokie wymagania wychowawcze, a więc dyscyplina, i to musi być kształtowanie mocnej polskiej tożsamości narodowej, polskiego patriotyzmu" - podkreślił.
Tym samym celom - dowodził - musi służyć polska polityka kulturalna. "Jesteśmy partią wolności, natomiast nie ma powodu, żeby państwo finansowało beztalencia, które przenoszą do Polski różne mody sprzed 100 lat. Różnego rodzaju prowokacje, które dzisiaj w Polsce są przedstawiane jako sztuka, to wydarzenia, które np. we Francji miały miejsce co najmniej 100 lat temu" - uznał prezes PiS. "Nie będziemy tego finansować, to nie powinno być finansowane" - oświadczył.
Warunkiem realizacji wszystkich tych celów jest - w ocenie Kaczyńskiego - naprawa aparatu państwowego, która musi dotyczyć "niemalże wszystkich dziedzin, począwszy od organizacji rządu, procesu legislacyjnego, wymiaru sprawiedliwości, aparatu fiskalnego, różnych spraw związanych z samorządami".
Odnosząc się w kontekście stolicy do zbliżających się wyborów samorządowych prezes PiS mówił, że gdy w 2002 r. jego brat Lech Kaczyński obejmował urząd prezydenta Warszawy, "administracja miasta była w stanie całkowitego rozkładu i miasto przeżywało "ciężki kryzys". Według prezesa PiS Lech Kaczyński pokazał, że "trzy lata dobrej władzy mogą dużo zmienić" i "opłaca się dobrze i uczciwie rządzić". "Czy jest ktoś, kto potrafi kontynuować tę tradycję, którą stworzył Lech Kaczyński - dobrych, uczciwych, pełnych dobrej woli, gotowości do działania rządów w stolicy?" - pytał prezes PiS. I - odpowiadając - wskazywał, że takim człowiekiem jest kandydat PiS na prezydenta stolicy Jacek Sasin.
Sasin przedstawił w sobotę swój program. Wśród jego elementów są bezpłatne bilety komunikacji dla mieszkańców Warszawy płacących w stolicy podatki, stworzenie tańszej administracji, dostosowanie pracy urzędów do godzin pracy warszawiaków, gabinety dentystyczne w każdej szkole, budowa Warszawskiego Parku Technologicznego.
Kandydat PiS zapowiedział też przywrócenie bonifikaty na wykup mieszkań komunalnych i pomoc przy zamianie prawa użytkowania wieczystego na własność, rewitalizację zaniedbanych obszarów – szczególnie warszawskiej Pragi, rewitalizację placów i terenów zielonych. Zadeklarował też m.in. "zaprzestanie wyprzedaży majątku miasta", poprawę zarządzania mieniem komunalnym, a także konsultacje społeczne – regularne spotkania prezydenta miasta z mieszkańcami.
W opinii Sasina dokonania obecnej prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz Waltz (PO) w porównaniu z dokonaniami Lecha Kaczyńskiego, to "przykład zaskakującego braku ambicji". "Potrzebna jest kontynuacja jego dzieła. To, co zaczął Lech Kaczyński musi zostać dokończone" – mówił Sasin.
Według niego ekipa Gronkiewicz-Waltz odbiera miasto warszawiakom, którzy są dla niej ważni jedynie "jako źródło dochodów". W tym kontekście mówił o podwyżkach opłat za wodę, cen biletów, podatków od nieruchomości, czynszów za mieszkania komunalne. "Dosyć tych podwyżek" - mówił.
Z kolei szef warszawskich struktur PiS i wiceprezes partii Mariusz Kamiński mówił o celu PiS w wyborach samorządowych. "Nie idziemy po władzę dla władzy, ale żeby rozwiązywać problemy zwykłych mieszkańców" – przekonywał. Po nim wystąpił były poseł PO Andrzej Smirnow (obecnie niezrzeszony). Zapowiedział że "będzie całym sercem i z całą siłą" wspierał PiS oraz namawiał innych, żeby konsolidowali się wokół tej partii. "PiS jest jedyną szansą na zmianę układu rządzącego w Polsce i w Warszawie" – stwierdził Smirnow. (PAP)