Władze Iranu utrudniają przed wyborami dostęp do internetu
Zdaniem ekspertów i użytkowników internetu władze Iranu utrudniają dostęp do sieci i kodowanej poczty mailowej, by przed wyborami prezydenckimi uniemożliwić organizowanie protestów za pomocą maili i komunikatorów społecznych - podała we wtorek agencja Reuters.
Blokowanie dostępu do sieci ma zapobiec powtórce sytuacji z 2009 roku, kiedy po wyborach, które opozycja uznała za sfałszowane, doszło do masowych protestów; ich uczestnicy organizowali się korzystając z Facebooka i Twittera.
Władze w Teheranie twierdzą, że nie ma żadnego związku między wyborami, które odbędą się 14 czerwca, a nagłymi utrudnieniami w dostępie do internetu.
Irańscy użytkownicy internetu, których wedle oficjalnych statystyk jest około 45 mln, borykają się jednak z okresowymi utrudnieniami w dostępie do sieci od 2009 roku.
W poniedziałek dostęp do internetu w wielu dzielnicach Teheranu był niemal całkiem zablokowany. Hamid, 33-letni opozycyjny dziennikarz, powiedział w rozmowie z agencją Reuters, że pliki i informacje trzeba było przekazywać nagrywając je na płyty CD i wysyłając kurierem.
Władze starają się też blokować możliwość korzystania z zakodowanej poczty mailowej jak Gmail, by skłonić użytkowników sieci do używania poczt niezakodowanych, które mogą być monitorowane przez stosowne służby. W podobny sposób blokowano dostęp do sieci w lutym 2012 roku, przed wyborami parlamentarnymi.
W kwietniu ubiegłego roku agencja AP poinformowała, że Iran zamierza stworzyć całkowicie "lokalny", krajowy rodzaj internetu, mający przeciwdziałać "kulturalnej inwazji" wrogów, którzy "chcą propagować społeczny sprzeciw i podkopywać fundamenty systemu politycznego".
Również w 2012 roku brytyjskie MSZ oskarżyło Iran o blokowanie stron resortu przeznaczonych dla Irańczyków wybierających się do Wielkiej Brytanii, na których znalazły się też krytyczne uwagi na temat nieprzestrzegania praw człowieka przez władze irańskie. Według ówczesnego oświadczenia Foreign Office władze Iranu stale cenzurują bądź blokuje tysiące stron internetowych. (PAP)