Elżbieta Bieńkowska kandydatką Polski na komisarza UE
Elżbieta Bieńkowska, wicepremier oraz minister infrastruktury i rozwoju, będzie komisarzem UE ds. rynku wewnętrznego i usług, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw.
Mówi o sobie: urzędnik z powołania, który bardzo poważnie zajmuje się sprawami państwowymi.
Przyznana Polce teka jest jedną z nowości w strukturze KE. Jak napisała w komunikacie KE, będzie to "maszynownia realnej gospodarki".
Bieńkowska była ministrem rozwoju regionalnego od początku rządów koalicji PO-PSL. Zarówno premier, jak i media często chwaliły ją za tempo wykorzystania pieniędzy unijnych. Również Komisja Europejska podawała nas za przykład w ich wydawaniu. Do końca sierpnia br. rozdzielono blisko 100 proc. dostępnej dla Polski puli środków na lata 2007-2013, podpisano ponad 102 tys. umów o dofinansowanie inwestycji na łączną kwotę 408,6 mld zł, z czego wkład unijny to 283,6 mld zł.
Za jej kadencji na stanowisku szefowej resortu ds. funduszy europejskich Polsce udało się wywalczyć największy budżet unijny na lata 2014-2020. Polska otrzyma ok. 119,5 mld euro. Na tę sumę składają się pieniądze: z Polityki Spójności - ok. 82,5 mld euro, Wspólnej Polityki Rolnej - ok. 32,1 mld euro oraz blisko 5 mld euro m.in. z takich programów jak Horyzont 2020 czy Erasmus.
Szybciej, niż zakładała, Bieńkowska zakończyła negocjacje unijne ws. Umowy Partnerstwa. Pod koniec maja br. KE przyjęła najważniejszy dla nas dokument, który określa strategię wykorzystania nowej puli funduszy UE. "To potwierdza nie tylko silną pozycję Polski w negocjacjach z Komisją Europejską, ale także nasze bardzo dobre przygotowanie merytoryczne. Możemy być dzisiaj dumni z tego, że jako jedni z pierwszych w Unii kończymy negocjacje" - mówiła wówczas z dumą w wywiadzie dla PAP Bieńkowska. I dodała, że to daje nam zielone światło do dalszych negocjacji programów operacyjnych. We wrześniu KE ma po kolei je akceptować - w sumie sześć krajowych i 16 regionalnych.
Wśród swoich priorytetów szefowa MIR wymieniała także opracowanie Krajowej Polityki Miejskiej. Miasta mają dostać z UE ponad 25 mld zł na rewitalizację. Kluczowe dla jej resortu na najbliższy rok będą również inwestycje kolejowe i drogowe.
Jej współpracownicy twierdzą, że o funduszach europejskich wie wszystko. Sama mówi o sobie, że jest urzędnikiem z powołania - "takim, który bardzo poważnie zajmuje się sprawami państwowymi".
Do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego Bieńkowska przyszła z urzędu marszałkowskiego województwa śląskiego, gdzie kierowała wydziałem odpowiedzialnym za sprawy związane z programowaniem i wykorzystaniem unijnych funduszy. Była koordynatorem i negocjatorem zespołu tworzącego Regionalny Program Operacyjny Województwa Śląskiego na lata 2007-2013 i członkiem komitetu monitorującego ten program. W latach 2002-2007 zajmowała stanowisko wiceprzewodniczącej Rady Nadzorczej Górnośląskiej Agencji Rozwoju Regionalnego.
W wyborach parlamentarnych w 2011 r. uzyskała mandat senatorski jako bezpartyjna kandydatka, startując z listy PO. Była mocno zaangażowana w kampanię wyborczą - uczestniczyła w objazdach tzw. Tuskobusu, brała też udział w przedwyborczej debacie telewizyjnej poświęconej infrastrukturze. "Nie należę do żadnej partii. W swoim życiu zawodowym i osobistym przekonałam się, że najwięcej można osiągnąć, kierując się przede wszystkim systematyczną pracą i pasją" - napisała na swojej stronie internetowej.
W listopadzie 2013 r. Bieńkowska została wicepremierem i ministrem infrastruktury i rozwoju. Nowy resort powstał po połączeniu Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej oraz Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Po nominacji odwołano z dawnego resortu czterech wiceministrów. Premier Donald Tusk, komentując te decyzje mówił, że ministrowie konstytucyjni mają prawo do kształtowania swojego zespołu; jednocześnie postawił przed nią zadanie "mądrego zaprojektowania wydatków" z funduszy europejskich na lata 2014-2020.
Na przełomie roku sporo pracy przysporzyła jednak Bieńkowskiej pogoda. W grudniu silny wiatr i nawałnice były przyczyną strat w infrastrukturze drogowej i kolejowej. W styczniu na skutek awarii wywołanych opadami marznącego deszczu wiele pociągów było opóźnionych. Powołano sztab kryzysowy. W mediach komentowano jednak często wypowiedź Bieńkowskiej dla mediów, gdzie pytana, co powie pasażerom opóźnionych pociągów, odparła: "sorry, ale taki mamy klimat".
"Jeżeli państwo ode mnie oczekują, że ja będę mówiła gładkie słowa, wygładzone przez PR-owców i medialne, bardzo ładne, to się państwo tego ode mnie nie doczekają" - mówiła później na konferencji prasowej, dodając, że nie jest "od tego, by się ładnie PR-owsko prezentować, tylko od tego, żeby pracować".
W 2011 roku Bieńkowska została laureatką Nagrody Kisiela - "za mnođżeđnie przez dzieleđnie". Odbierając nagrodę, powiedziała, że jest "w szoku", bo posiada wszystkie cechy, których polityk nie powinien mieć. "Mam niewyparzony język, nie lubię się pokazywać, klnę i przede wszystkim nie gadam z ludźmi, których uważam za durnych, w ogóle z nimi nie obcuję" - dodała.
Otrzymała tytuł Finansisty Roku 2013, przyznawany przez "Gazetę Finansową" za profesjonalizm i odwagę w zapewnianiu środków na rozwój naszego kraju; została także uhonorowana Wiktorem w kategorii Polityk Roku.
Z wykształcenia jest orientalistką, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ukończyła również Krajową Szkołę Administracji Publicznej i studia podyplomowe MBA w Szkole Głównej Handlowej. Zna biegle język perski i angielski.
Bieńkowska pracuje w Warszawie, ale mieszka w Mysłowicach, gdzie spędza weekendy. Jest mężatką, ma troje dzieci. Jest miłośniczką zwierząt. Jak deklaruje, 1 proc. podatku przekazuje na schronisko dla psów w Mysłowicach. Jest też zapaloną melomanką. "Słucham dużo i namiętnie. Uwielbiam koncerty, więc bardzo możliwe, że na którymś z nich się zobaczymy" - napisała na swojej stronie. Bywa na festiwalu Open'er, zna się z muzykami z grupy Myslovitz.
Uchodzi za jedną z najlepiej ubranych kobiet w polskiej polityce. Jak wyznała w wywiadzie dla "Elle", ubrania kupuje wyłącznie na Śląsku, najchętniej na wyprzedażach. "Szkoda mi pieniędzy na rzeczy, które trzy miesiące później kosztują połowę" - powiedziała. Zdradziła też, że ma słabość do perfum. (PAP)