Nawałnice nad Polską: połamane drzewa, zalane drogi
Połamane drzewa, uszkodzone dachy, podtopione budynki, piwnice, tunele i drogi - to bilans nawałnic, które minionej doby przeszły nad Polską. Najtrudniejsza sytuacja była w woj. małopolskim, mazowieckim i śląskim.
Jak poinformował PAP rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak, minionej doby, strażacy interweniowali 708 razy. Najwięcej akcji - 360 związanych było z usuwaniem skutków intensywnych opadów deszczu. Ulice, piwnice, tunele podtopione zostały m.in. w Warszawie i Krakowie.
"W samej stolicy strażacy przeprowadzili w sumie ok. 100 akcji. Część z nich polegała na usuwaniu połamanych przez wiatr drzew, wypompowywaliśmy też wodę m.in. z ulic. Najgorzej było w Śródmieściu, na Pradze Północ, Targówku i Żoliborzu" - relacjonował Frątczak.
W Krakowie połamane drzewo spadło na przejeżdżające jedną z ulic auto. Rannych zostało dwoje dzieci. Podczas nawałnicy przechodzącej nad miastem zalany został też terminal krajowy lotniska Jana Pawła II w Balicach. "Odloty zostały przeniesione na terminal międzynarodowy" - dodał Frątczak. Trudna sytuacja była też w powiatach oświęcimskim i gorlickim.
Z kolei w woj. śląskim silny wiatr uszkodził lub zerwał dachy na 9 budynkach. Najgorzej było w miejscowości Mzurów położonej w gminie Niegowa. "Zostało uszkodzonych pięć dachów w budynkach mieszkalnych i jeden w budynku gospodarczym. Wszystkie zostały doraźnie zabezpieczone folią przez strażaków" - powiedział dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach. Nie było osób poszkodowanych. W całym województwie straż pożarna odnotowała ok. 120 interwencji związanych z usuwaniem skutków niekorzystnych zjawisk atmosferycznych.
Strażacy cały czas apelują by podczas burz, nawałnic, pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. "Usuńmy donice z parapetów i balkonów. Jeśli wychodzimy z domu, pozamykajmy okna i drzwi. Jeśli burza zacznie się, gdy będziemy w drodze, nie chowajmy się pod drzewami, wiatami czy słupami, tylko w budynku. Jeśli jedziemy autem, zatrzymajmy się na poboczu, lub lepiej na parkingu, i przeczekajmy" - przypomniał Frątczak. (PAP)