Wszczęto śledztwo ws. przeszukania we "Wprost"
Prokuratura Okręgowa w Łomży wszczęła śledztwo dotyczące podejrzenia domniemanego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów z Warszawy "w zakresie żądania wydania rzeczy" w redakcji tygodnika "Wprost".
Podstawą wszczęcia postępowania były dwa zawiadomienia pochodzące od osób prywatnych. Z Prokuratury Generalnej trafiły one do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, a ta zdecydowała o przekazaniu zawiadomień do prokuratury w Łomży, gdzie wszczęto śledztwo.
"Wykonywane są czynności w celu weryfikacji tego zdarzenia i ustalenia jego okoliczności" - powiedział w czwartek PAP zastępca szefa łomżyńskiej prokuratury Bogusław Dereszewski. Dodał, że jedna z osób składających zawiadomienie została już przesłuchana.
Niedawno Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga - która prowadzi śledztwo ws. nielegalnych podsłuchów - informowała o wyłączeniu z tego śledztwa i przekazaniu innej prokuraturze materiałów dotyczących oceny działań prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Jak dowiedziała się PAP, do łomżyńskiej prokuratury nie dotarły na razie te materiały wyłączone z głównego śledztwa.
Wyłączono z niego także materiały dotyczące wtargnięcia do pomieszczenia redaktora naczelnego tygodnika i przerwania prowadzonych tam czynności przeszukania i fizycznego odebrania nośników z nagraniami. Trzecim wyłączonym wątkiem jest ocena działania policji na miejscu zdarzeń - według praskiej prokuratury funkcjonariusze nie zabezpieczyli właściwie tej czynności prokuratorów. Na razie nie wiadomo, która prokuratura zajmie się tymi wątkami.
Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do "Wprost" 18 czerwca, w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Odstąpiono od tych działań po szamotaninie i wtargnięciu do gabinetu naczelnego osób postronnych. Naczelny "Wprost" zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.
Po tym prokuratura podawała, że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień.
W lipcu warszawski sąd nie uwzględnił zażaleń "Wprost" na działania prokuratury. Sąd uznał, że redakcja miała obowiązek wydać żądane przedmioty. Ocenił też, że treść protokołu przeszukania nie wskazuje na złamanie przez prowadzących czynności przepisów bądź konstytucji. "Wręcz przeciwnie, zastrzeżenia można mieć do postępowania samego skarżącego i dziennikarzy +Wprost+, którzy swoim zachowaniem utrudniali i ostatecznie uniemożliwili prokuratorom i funkcjonariuszom ABW dalsze prowadzenie czynności procesowej" - zaznaczyła sędzia. (PAP)