Artyści o odwołaniu Roku Polski w Rosji: dialog byłby zafałszowany
Dialog w ramach Roku Polski w Rosji byłby zafałszowany, sytuacja polityczna nie sprzyja takim obchodom - tak artyści, z którymi rozmawiała PAP, komentują decyzję ws. odwołania Roku Polski w Rosji. Podkreślają jednak, że współpraca w sferze kultury powinna być kontynuowana.
Decyzję o odwołaniu Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce w 2015 r. podjął polski rząd w związku z sytuacją na Ukrainie i zestrzeleniem malezyjskiego samolotu pasażerskiego.
Instytut Adama Mickiewicza, który miał koordynować organizację obchodów od strony polskiej, nie chce komentować decyzji rządu i odsyła do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z kolei rzecznik resortu kultury Maciej Babczyński powiedział w czwartek PAP: "to decyzja rządu".
W ocenie dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie Agnieszki Morawińskiej decyzja ws. odwołania Roku Polski w Rosji jest "słuszna, chociaż bardzo przykra, ale tak samo przykra jest cała sytuacja". Jak mówiła PAP wystawę, którą warszawskie muzeum przygotowywało wspólnie z Muzeum Narodowym w Krakowie odwołano już kilka miesięcy temu. "W czasie wizyty w Moskwie, jeszcze osiem miesięcy temu, odniosłam wrażenie, że nie było po tamtej stronie specjalnej woli politycznej podtrzymania naszego projektu" - podkreśliła.
W ramach obchodów planowano wystawę malarstwa Henryka Siemiradzkiego. "Był on artystą polskim, ale kształconym w Akademii Petersburskiej, której potem był profesorem. Wobec tego bardzo wiele dzieł znalazło się w muzeach rosyjskich. By pokazać całokształt pracy Siemiradzkiego, trzeba współpracy między Polską, Rosją i Ukrainą, ich muzeami. To bardzo dobry przykład komplikacji historycznych i politycznych w Europie" - podkreśliła Morawińska.
Reżyser teatralny Krystian Lupa mówił, że od samego początku był bardzo sceptyczny wobec obchodów. "Wszystko to, co się dzieje w Rosji i to, co w tym momencie dzieje się pomiędzy nami, nie sprzyja organizacji takiego roku, niezależnie od intencji samych artystów" - powiedział. Zdaniem Lupy dialog byłby zafałszowany, bo artyści nie mogliby zadać pytań, które w tej sytuacji powinny zostać zadane. "Nie ma powodów, by stawiać polską kulturę i dzieła polskich artystów w podejrzanej sytuacji" - podkreślił.
Należy dążyć do tego, by "kultura była podstawą łączenia się narodów, natomiast powaga sytuacji związana z Ukrainą wszystkich nas wprawia w niepokój" - powiedział PAP aktor, prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz. "Jakiś protest wobec niejasności sytuacji i roli, jaką odgrywa Rosja w konflikcie na Ukrainie, powinien się więc pojawić. Nasi koledzy w Rosji powinni to także zrozumieć" - mówił.
Reżyser Krzysztof Zanussi - jak zaznaczył - nie podejmuje się oceny decyzji rządu. "Wiem, że opinia publiczna jest wzburzona ostatnimi wydarzeniami i rząd musi się z nią liczyć. Natomiast z punktu widzenia naszych długoterminowych stosunków z Rosją żałuję, że ten rok został odwołany, bo on był okazją do dialogu, który w tej chwili rwie się na wszystkich frontach" - powiedział reżyser.
"Rosja oderwała się od światowej społeczności. Uważam, że ludzie kultury powinni kontakty podtrzymywać, co oczywiście mogą robić w wymiarze prywatnym, a nie państwowym" - uznał reżyser. "Nasza sytuacja predestynuje nas do tego, byśmy pierwsi w zachodniej Europie utrzymywali dialog z Rosjanami" - mówił Zanussi.
Według niego artyści rosyjscy są znacznie bardziej bliscy Polakom niż politycy. "To jest uderzające. Natomiast musimy pamiętać, że Rosja to jest kraj, w którym struktura władzy zobowiązuje ludzi na stanowiskach, np. dyrektorów teatrów, a więc tych, którzy zarządzają kulturą, do wygłaszania opinii z rządem zgodnych, mimo że nie zawsze je podzielają" - mówił.(PAP)