Lekarze i pielęgniarki negatywnie o pakiecie kolejkowym
Tzw. pakiet kolejkowy nie tylko nie poprawi systemu ochrony zdrowia, ale zagraża jego funkcjonowaniu - uważają liderzy czterech organizacji lekarskich. Pakiet krytykuje też prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz i szefowa związku pielęgniarek Lucyna Dargiewicz.
Sejm przyjął we wtorek trzy ustawy, które w zamierzeniu Ministerstwa Zdrowia mają poprawić dostęp do specjalistów dla wszystkich pacjentów oraz uprzywilejować pacjentów onkologicznych.
Pakiet skrytykowali członkowie Porozumienia Organizacji Lekarskich, czyli szefowie czterech organizacji: Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia "Porozumienie Zielonogórskie", Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia oraz Stowarzyszenia Lekarzy Praktyków. We wspólnym oświadczeniu ocenili, że przepisy "wbrew propagandowym obietnicom nie tylko nie dają szansy poprawy funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. ale wręcz zagrażają jego funkcjonowaniu".
Lekarze - jak napisano w oświadczeniu - są rozczarowani i zaniepokojeni pominięciem zdecydowanej większości ich postulatów podczas prac nad przygotowanym w Ministerstwie Zdrowia pakietem. "Lekarze szpitalni i specjaliści obawiają się, że będzie to miało wpływ na poziom opieki zdrowotnej również w ich dziedzinach" - napisali szefowie organizacji lekarskich.
Zastrzeżenia Porozumienia Organizacji Lekarskich budzi m.in. zasada zawierania umów ze świadczeniodawcami podstawowej opieki zdrowotnej na czas nieokreślony przy jednoczesnym odgórnym ustalaniu ogólnych warunków umów przez resort zdrowia, którą pakiet wprowadza. Lekarze ocenili, że "bez istotnego wzmocnienia organizacyjnego, finansowego i strukturalnego ochrony zdrowia system nie jest w stanie przyjąć dodatkowych obowiązków bez generowania kolejek".
Zdaniem lekarzy wprowadzenie skierowań do okulisty i dermatologa oznacza przerzucenie konieczności "obsługi" pacjentów na lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Według Porozumienia Organizacji Lekarskich niedopuszczalne jest ocenianie lekarzy nie przez kryterium ich wiedzy medycznej, lecz przez czynnik statystyczny, czyli proponowany przez MZ indywidualny wskaźnik rozpoznawania nowotworów.
Na nieuwzględnienie postulatów lekarzy zwraca też uwagę prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz. "Proponowane przez ministra zdrowia rozwiązania nie rozwiążą problemów pacjentów i lekarzy. Nie rozwiążą problemu kolejek. Nie poprawią losu chorych onkologicznie" - ocenił.
Zdaniem Hamankiewicza "Ministerstwo Zdrowia i posłowie koalicji rządzącej zamienili proces legislacyjny w farsę", bo prace toczyły się w szybkim tempie, choć materia projektów jest obszerna. Hamankiewicz wyraził oburzenie, że wszystkie poprawki zgłoszone przez partnerów społecznych, w tym samorządy lekarzy i pielęgniarek, zostały odrzucone bez jakichkolwiek wyjaśnień ze strony resortu zdrowia.
"Pakiet kolejkowy stał się polem bitwy politycznej. Jeśli nawet istnieją w nim dobre rozwiązania, to narzędzia przedstawione przez rząd nie skrócą kolejek do lekarzy, a niektóre nawet mogą działać na szkodę pacjentów. Wprowadzenie dyscypliny partyjnej spowodowało, że w zasadzie mamy rozwiązania, które jedynie mają poprawić wizerunek rządu" - powiedział PAP Hamankiewicz.
Według niego jedną z największych słabości pakietu jest niezapewnienie środków na sfinansowanie dodatkowych badań przy podejrzeniu choroby nowotworowej. Hamankiewicz skrytykował też wprowadzenie karty onkologicznej jako stygmatyzującej pacjentów. Krytycznie odniósł się również do wskaźnika skuteczności rozpoznania nowotworów, od którego uzależnia się prawo lekarza podstawowej opieki zdrowotnej do wydawania kart leczenia onkologicznego.
Z kolei przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Lucyna Dargiewicz powiedziała PAP, że jej związek jest przeciwny zmianom w ustawie dotyczącym wystawiania recept. "Generalnie nie jesteśmy przeciwko receptom, bo to zdarza się w Europie, że pielęgniarki wypisują recepty, ale dzieje się to w krajach, gdzie zatrudnienie pielęgniarek jest duże, np. w Skandynawii na tysiąc mieszkańców jest ponad 15 pielęgniarek, w Polsce - 5,4. Pytanie, kto miałby wypisywać recepty" - powiedziała Dargiewicz.
Zwróciła też uwagę, że pielęgniarki należałoby przeszkolić, bo aby wypisywać leki, trzeba ocenić stan pacjenta. Ustawa - zdaniem Dargiewicz - de facto wprowadza przymus podnoszenia kwalifikacji za prywatne pieniądze pielęgniarek. "Dokładając nowych zadań, należałoby również pomyśleć o środkach na wynagrodzenia pielęgniarek i położnych" - podkreśliła. (PAP)