Tusk przybył na szczyt do Brukseli poświęcony obsadzie stanowisk UE
Premier Donald Tusk przybył w środę na szczyt UE do Brukseli, poświęcony obsadzie dwóch kluczowych stanowisk w Unii: szefa Rady Europejskiej i szefa dyplomacji. Polska będzie zabiegała, by przynajmniej jedno z tych stanowisk przypadło państwu naszego regionu.
O obsadzie stanowisk w UE Tusk rozmawiał w ostatnich dniach z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Francois Hollande'em, dwukrotnie z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem, premier Łotwy Laimdotą Straujumą oraz szefem czeskiego rządu Bohuslavem Sobotką.
Przed rozpoczęciem szczytu, które zostało przesunięte z godz. 18 na godz. 20 ze względu na konieczność przeprowadzenia dodatkowych konsultacji przywódców, Tusk spotka się z przyszłym przewodniczącym KE Jean-Claude'em Junckerem, weźmie udział w spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej oraz w spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej.
W środę na briefingu prasowym rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreślała, że negocjacje w sprawie unijnych stanowisk na pewno będą długie. "Czas mamy do listopada" - powiedziała wskazując, że środowe rozmowy będą dotyczyły stanowiska szefa unijnej dyplomacji. Pytana o szanse ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na tę funkcję, powiedziała, że "jest w grze". "W Unii Europejskiej zaczyna obowiązywać zasada, że także kobiety muszą obejmować funkcje. Więc tutaj może być kłopot" - zastrzegła.
Kidawa-Błońska mówiła we wtorek PAP, że Polska będzie zabiegała, aby przynajmniej jedno z unijnych stanowisk - szefa Rady Europejskiej lub szefa unijnej dyplomacji - przypadło przedstawicielowi państwa z naszego regionu. "Ważne jest, aby uwzględnić, że w Unii są też nowe kraje, które mają inną historię, doświadczenie; ważne, żeby ich głos był mocny i wyraźnie słyszany w Europie; ważne, żeby ktoś z naszego regionu był reprezentowany w najważniejszych unijnych stanowiskach" - podkreśliła.
Pytana o szanse szefa polskiego MSZ na objęcie stanowiska szefa dyplomacji UE rzeczniczka rządu powiedziała wówczas: "Sikorski jest poważnym kandydatem na to stanowisko, na pewno będzie bardzo dobrze rekomendowany przez stronę polską, ale negocjacje będą trudne, bo każdy region chce powalczyć o swojego kandydata".
Eksperci, z którymi rozmawiała PAP wskazują, że w skomplikowanej unijnej układance personalnej trzeba uwzględnić nie tylko aspiracje poszczególnych krajów, ale i parytet płci.
We wtorek Parlament Europejski wybrał byłego premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Już podczas budowy politycznego poparcia dla Junckera kraje nieoficjalnie wysuwały swoich kandydatów na najwyższe stanowiska w UE.
Po spektakularnym zwycięstwie w wyborach europejskich socjaldemokratyczny włoski premier Matteo Renzi chętnie widziałby swoją minister spraw zagranicznych Federicę Mogherini na stanowisku szefowej unijnej dyplomacji, czemu jednak mają sprzeciwiać się Francuzi. Są oni za to skłonni zaakceptować duńską premier Helle Thorning-Schmidt jako nową szefową Rady Europejskiej.
Krytycy zarzucają 41-letniej szefowej włoskiej dyplomacji brak doświadczenia w polityce zagranicznej, a także zbyt dużą przychylność wobec Rosji. Wskazują też, że Włosi mają już swego człowieka na jednym z kluczowych stanowisk w UE - Mario Draghi jest szefem Europejskiego Banku Centralnego.
Wśród możliwych rozwiązań media wymieniają też byłego centrolewicowego premiera Włoch Enrico Lettę na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, a obecną komisarz ds. współpracy międzynarodowej i pomocy humanitarnej Kristalinę Georgiewą na stanowisku szefowej unijnej dyplomacji.
Na brukselskiej giełdzie kandydatów na szefa dyplomacji UE od dawna krąży nazwisko Sikorskiego. Premier Tusk kilka tygodni temu oświadczył, że Sikorski jest naturalnym kandydatem na to stanowisko.
Jedna z możliwych kombinacji to Sikorski jako szef dyplomacji UE z ramienia chadeków, a duńska premier jako szefowa Rady. Według źródeł dyplomatycznych wielu chadeków jest skłonnych poprzeć socjalistkę Thorning-Schmidt na stanowisku szefowej Rady Europejskiej, co pozwoliłoby im obsadzić stanowisko szefa dyplomacji i wówczas szansę mógłby mieć Sikorski.
W mediach pojawiały się wielokrotnie sugestie, że Tusk ma duże szanse na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. On sam kilkakrotnie jednak wykluczył możliwość ubiegania się o ważne funkcje w Unii. Również Kidawa-Błońska potwierdziła we wtorek w rozmowie z PAP, że "Tusk wybiera sprawy polskie i chce doprowadzić te wyzwania, których się podjął, do końca". Powtórzyła tę deklarację również w środę.
Nie jest wykluczone, że w środę przywódcy państw UE zaskoczą wszystkich i wybiorą na szefa unijnej dyplomacji kogoś niewymienianego wcześniej na brukselskiej giełdzie nazwisk. Tak właśnie było pięć lat temu, gdy tę funkcję powierzono Brytyjce Catherine Ashton.
Kidawa-Błońska poinformowała, że ważnym tematem spotkania przywódców państw UE będzie też sytuacja na Ukrainie, gdzie ponownie doszło do zaostrzenia konfliktu ze wspieranymi przez Rosję separatystami na wschodzie kraju.
Do kraju premier Tusk wraca w czwartek. (PAP)