Posłowie krytykują debatę ws. wotum nieufności: obrzucanie się błotem [wideo]
Licytacja dwóch największych partii, obrzucanie się błotem - tak o wystąpieniach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz premiera Donalda Tuska w debacie nad wotum nieufności dla rządu mówią politycy SLD i TR. Według PiS premier uciekł od stawianych zarzutów. "Replay sprzed roku" - ocenia PO.
Przedstawiając w Sejmie wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu z prof. Piotrem Glińskim jako kandydatem na premiera Kaczyński przekonywał, że rząd jest doszczętnie skompromitowany. Z kolei Tusk zarzucał prezesowi PiS, że kłamie i tchórzy wystawiając kandydaturę Glińskiego na szefa rządu.
Michał Kabaciński (TR) uważa, że jedynym celem wystąpień liderów PiS i PO było wzajemne obrzucanie się błotem. "Ci dwaj panowie, zakochani w sobie, widzą tylko siebie nawzajem. Pokazali, że ich jedynym celem jest polaryzacja sceny politycznej między Platformą i PiS, skupienie uwagi na rywalizacji, która trwa od lat" - ocenił w rozmowie z PAP poseł. Podkreślił, że obaj politycy nie przedstawili konstruktywnych rozwiązań dla Polski.
Szef SLD Leszek Miller podkreślił w rozmowie z PAP, że była to licytacja dwóch największych partii. "Dwie polityczne prawicowe partie, wywodzące się z tego samego rodowodu licytują się, która z nich bardziej szkodzi Polsce. Tym bardziej potrzeba alternatywy, która się skupi na rzeczywistych problemach Polaków, a nie wzajemnym oskarżaniu" - mówił Miller.
Jak ocenił środowa "debata pomiędzy dwoma partiami nie interesuje 2 milionów Polaków, dla których SLD ma program aktywnego zwalczania bezrobocia". "Nie interesuje 4 milionów Polaków, którzy są zatrudnieni na umowach śmieciowych. Ta debata nie interesuje ponad miliona emerytów i rencistów, którzy pobierają najniższe wynagrodzenie" - dodał. "Te dzisiejsze problemy, napaści między szefem PO, a szefem PiS, to jest coś, co jest na poboczu życia publicznego - stwierdził Miller.
Według wiceprezes PiS Beaty Szydło premier uciekł od wszystkich pytań i zarzutów postawionych mu przez prezesa Kaczyńskiego. "Nie odpowiedział merytorycznie na żadną z kwestii. Wystąpienie obrócił w interpersonalny atak na premiera Kaczyńskiego" - podkreśliła. "Oceniam to wystąpienie jako bardzo słabe. Premier potwierdził, że wniosek o wotum nieufności był słuszny" - dodała posłanka PiS.
Z kolei PO krytykuje wystąpienie prezesa PiS, zarzucając mu, że nie powiedział nic nowego. "To był replay sprzed roku, kiedy był pierwszy wniosek o konstruktywne wotum nieufności, plus nowe wątki dotyczące ujawnionych nagrań z rozmów polityków. To nie było oryginalne wystąpienie, ani tym bardziej rewelacyjne, raczej nudne" - ocenił poseł Platformy Waldy Dzikowski.
Jego zdaniem Tusk w swoim wystąpieniu udzielił prezesowi PiS bardzo dobrej, ciętej riposty. "Tusk wypunktował Kaczyńskiego, wskazał wszystkie nieprawdy, półprawdy i zwykłe kłamstewka. To było dobre, emocjonalne wystąpienie szefa rządu" - ocenił poseł. "Gdybyśmy zapytali opinię publiczną, kto był bardziej przekonujący, Tusk czy Kaczyński, otrzymalibyśmy wynik, jak w meczu Niemcy-Brazylia, czyli 7:1" - żartował Dzikowski.
Poseł PSL Stanisław Żelichowski zauważył, że Jarosław Kaczyński użył w swoim wystąpieniu wiele demagogicznych słów. Jak dodał, Tusk "korzystając z okazji" wytknął szefowi PiS obłudę. "Jeśli zarzuca świński język, to Tusk pokazał, co robi prawa ręka szefa PiS Adam Hofman, który też dał się nagrać" - zauważył Żelichowski, nawiązując do upublicznionych nagrań z wyjazdowego posiedzenia klubu PiS.
Zdaniem posła PSL dobrze się stało, że na sali plenarnej nie przemówił Piotr Gliński. "Gdyby doszło do przyjęcia przez Sejm wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu, to wtedy Gliński mógłby wygłosić expose i prowadzić rozmowy o poparciu dla swojego rządu" - zaznaczył Żelichowski.
Szef koła Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk uważa, że PiS nie wykorzystał dobrze debaty. "Prezes Kaczyński mówił o funkcjonowaniu państwa, natomiast opinia publiczna powinna dostać jasny przekaz, jakie elementy z nagrań dyskwalifikują i kompromituą rząd i poszczególnych ministrów" - powiedział Mularczyk. Zdaniem Mularczyka dzięki temu Tusk mógł odpierać ataki Kaczyńskiego mówiąc o sprawach ogólnych, o państwie. "O wiele trudniej byłoby mu bronić kompromitujących sformułowań Rostowskiego, Sikorskiego, Sienkiewicza" - zaznaczył poseł.
Głosowanie nad wnioskiem zaplanowano na piątek. Rządu chcą bronić PO i PSL. Twój Ruch i SLD zapowiadają, że wstrzymają się od głosu.(PAP)