Sikorski: nie było interesu publicznego, by ujawniać rozmowę z Rostowskim
Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił, że nie było interesu publicznego, by ujawniać jego rozmowę z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim. W rozmowie Sikorski miał powiedzieć m.in., iż sojusz polsko-amerykański jest nic niewart.
W restauracji Amber Room, będącej częścią mieszczącego się w Pałacu Sobańskich Klubu Polskiej Rady Biznesu, w styczniu br. odbyła się rozmowa Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Jej zapis znalazł się wśród nagrań opublikowanych przez tygodnik "Wprost".
"W Polskiej Radzie Biznesu zapewniano nas, że w restauracji tej jest najwyższy możliwy komercyjnie dostępny poziom zabezpieczeń, dwukrotne sprawdzanie antypodsłuchowe dziennie. Stąd ta restauracja jest dosyć droga" - mówił Sikorski we wtorek w TVP Info. Dlatego, jak dodał, właśnie tam organizował wiele spotkań, a spotkanie z Rostowskim było jednym z kilkudziesięciu.
Szef MSZ przekonywał, że kolacja była finansowana z budżetu MSZ, bo "z samego zapisu wynika", że rozmawiał z Rostowskim o sprawach służbowych. Dodał, że być może powinny nastąpić jakieś zmiany w prawie po ujawnieniu podsłuchów, bo ta sytuacja dowodzi, że wszyscy i wszędzie mogą być teraz podsłuchiwani.
"Jestem wściekły na tych, którzy spowodowali, że słowa, które były przeznaczone tylko i wyłącznie dla Jacka Rostowskiego, zostały wyniesione na zewnątrz i mogły spowodować zgorszenie" - oświadczył szef dyplomacji. "Nie było żadnego interesu publicznego w ujawnianiu tej rozmowy, to był wyłącznie interes nakładu jednej z gazet" - dodał.
Sikorski pytany był także o swoje słowa z rozmowy z Rostowskim, iż sojusz z USA jest nic niewart. "Sposób prowadzenia tej sprawy przez prasę oznacza, że mnie jest bardzo trudno pokazać, co naprawdę powiedziałem, bo ja nie mam tego nagrania, a nie pamiętam słowo w słowo, co powiedziałem" - mówił minister. "Tygodnik sugeruje, że ja coś mówię o sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, tymczasem są to słowa odnoszące się do konkretnych ćwiczeń, na które Stany Zjednoczone przysłały stu żołnierzy na 6 tysięcy" - dodał.
Przypomniał też, że Polska jest członkiem NATO już 15 lat, tymczasem "solidne bazy NATO-owskie są w miejscach, gdzie nie ma zagrożenia, a my mamy realne powody do obaw". "Dlatego będziemy popędzać naszych sojuszników, aby się wreszcie zdecydowali i aby w ramach istniejących porozumień międzynarodowych uwiarygodnić gwarancję sojuszu dla tego regionu, bo nie tylko o Polskę chodzi, są kraje, które się czują jeszcze bardziej niepewnie niż my" - mówił Sikorski.
"Moim obowiązkiem jest weryfikować sojusze, a nie robić tego, co zrobił mój poprzednik pułkownik Beck, który na słowo wziął gwarancję ówczesnego supermocarstwa i wiemy, jak to się skończyło" - przekonywał szef dyplomacji. (PAP)