Atak talibów - pod Kabulem płonie 400 cystern
Co najmniej 400 ciężarówek cystern, stojących na parkingu na przedmieściach Kabulu, w nocy z piątku na sobotę zajęło się ogniem po ostrzale rakietowym - podał przedstawiciel sił bezpieczeństwa, cytowany przez agencję AP. Do ataku przyznali się talibowie.
Agencja AFP mówi o kilkudziesięciu zniszczonych ciężarówkach.
Kabulska policja wszczęła śledztwo mające ustalić przyczyny incydentu.
W oświadczeniu rozesłanym do przedstawicieli prasy talibski rzecznik Zabihullah Mudżahid oświadczył, że talibowie zaatakowali ciężarówki z dostawami paliwa dla międzynarodowych sił NATO, a ich operacja była atakiem taktycznym. "Nasi dzielni bojownicy podpalili setki ciężarówek cystern na zachodzie Kabulu, które dostarczały paliwo i żywność zagranicznym siłom" - powiedział.
Chińska agencja prasowa Xinhua podaje, powołując się na właścicieli niektórych zniszczonych ciężarówek, że ok. godz. 23 (20.30 czasu polskiego) na parking położony w zachodniej części Kabulu spadło kilka rakiet. Przybyła na miejsce straż pożarna opanowała ogień dopiero po kilku godzinach.
Dowództwo NATO-wskich sił w Afganistanie nie potwierdziło dotąd, czy paliwo w zniszczonych samochodach rzeczywiście było przeznaczone dla wojsk międzynarodowej koalicji.
To już trzeci atak talibów w Kabulu w tym tygodniu. W czwartek na międzynarodowe lotnisko pod afgańską stolicą spadły trzy pociski, ale obyło się bez ofiar. Dzień wcześniej ośmiu afgańskich żołnierzy zginęło w samobójczym zamachu na autobus.
Podobne incydenty podsycają obawy o bezpieczeństwo Afganistanu po ostatecznym wycofaniu się z tego kraju sił międzynarodowych, co ma nastąpić do końca bieżącego roku.
Pogłębia to także kryzys polityczny wokół wyboru następcy urzędującego prezydenta Hamida Karzaja. W poniedziałek mają zostać ogłoszone wstępne oficjalne wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich z 14 czerwca. Jeden z dwóch kandydatów, Abdullah Abdullah, oskarża komisję wyborczą o oszustwa i nie zamierza uznać ogłoszonych przez nią wyników. Grozi to długotrwałą i paraliżującą walką o władzę oraz przerwaniem pierwszego w historii kraju demokratycznego przekazania władzy. (PAP)