Rada Bezpieczeństwa potępiła zabójstwo izraelskich nastolatków
Rada Bezpieczeństwa ONZ ostro potępiła zabójstwo trzech młodych Izraelczyków. "To odrażająca zbrodnia" - oświadczyli w opublikowanym we wtorek w Nowym Jorku komunikacie członkowie tego gremium.
Rada Bezpieczeństwa przekazała wyrazy współczucia rodzinom zamordowanych nastolatków. Zażądała także postawienia przed sądem i ukarania ich zabójców. Rada zaapelowała do Izraela i Palestyńczyków o współpracę i powściągliwość.
Tymczasem premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział kontynuowanie zdecydowanych działań przeciwko palestyńskiemu Hamasowi. "Schwytamy zabójców i wszystkich, którzy brali udział w uprowadzeniu chłopców" - oświadczył Netanjahu we wtorek wieczorem, przed nadzwyczajnym posiedzeniem swego gabinetu.
Szef izraelskiego rządu powtórzył, że za zbrodnią stoi Hamas. Ten radykalny ruch palestyński wyraził zadowolenie ze śmierci młodych Izraelczyków, nie potwierdził jednak izraelskich oskarżeń ani im nie zaprzeczył. Zarzucił za to Izraelowi, że śmierć nastolatków posłużyła mu jako pretekst do brutalnej akcji odwetowej wobec Palestyńczyków.
Pogrzeb trzech zabitych nastolatków - 19-letniego Ejala Jifraha, 16-letniego Gilada Szara i 16-letniego Naftalego Fraenkela - odbył się we wtorek w mieście Modin, w środkowej części kraju. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli m.in. premier Netanjahu i prezydent Szimon Peres.
Po zabójstwie nastolatków minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman zażądał rozpoczęcia zakrojonej na dużą skalę ofensywy wojskowej w Strefie Gazy. "Nie możemy teraz chować głowy w piasek. Hamas jest organizacją terrorystyczną i dlatego trzeba zrobić wszystko, by nie rósł dalej w siłę" - powiedział Lieberman.
Działań wojskowych przeciwko Hamasowi domaga się także minister gospodarki Naftali Bennett.
Trzej izraelscy chłopcy zaginęli 12 czerwca, gdy łapali autostop obok Gusz Ecjon, grupy osiedli żydowskich położonych między Betlejem a Hebronem, na południu Zachodniego Brzegu. Wracali ze szkół talmudycznych i próbowali dotrzeć do Jerozolimy. Jeden z nich miał też obywatelstwo amerykańskie.
Po ponad dwóch tygodniach poszukiwań prowadzonych przez izraelską armię ciała zabitych znaleziono w poniedziałek na polu na północny zachód od Hebronu, niedaleko drogi, na której widziano ich po raz ostatni. Zabójstwo zgodnie potępiła społeczność międzynarodowa, a armia Izraela zniszczyła domy głównych podejrzanych o dokonanie zbrodni.(PAP)