Decyzje szczytu NATO powinny wzmocnić bezpieczeństwo Polski
Szef MSZ Radosław Sikorski ocenił w środę w Brukseli, że decyzje wrześniowego szczytu NATO w Walii powinny wzmocnić bezpieczeństwo Polski. W obliczu działań Rosji na Ukrainie Polska chce zwiększenia obecności wojskowej Sojuszu na jego wschodnich rubieżach.
Sikorski uczestniczy w środę w Brukseli w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO, poświęconym m.in. sytuacji na Ukrainie. To ostatnie spotkanie szefów MSZ przed wrześniowym szczytem Sojuszu w Walii, który ma wyciągnąć wnioski z kryzysu ukraińskiego.
Sikorski wyraził nadzieję, że zaproponowany przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę plan pokojowy, ogłoszenie rozejmu i "pewne zachęcające oświadczenia władz rosyjskich" doprowadzą do rozwiązania konfliktu na Ukrainie.
"Ale wszyscy wiemy, jakie muszą być średnio- i długookresowe lekcje, jakie wyciągnie (z kryzysu) Sojusz Północnoatlantycki. O to toczy się walka, to jest stawką: czy wschodnia flanka NATO będzie cieszyła się takim samym poziomem bezpieczeństwa, jak cała reszta Sojuszu" - powiedział Sikorski.
Przypomniał, że dyskusja na ten temat odbędzie się na szczycie NATO na początku września, gdzie Polskę reprezentować ma prezydent Bronisław Komorowski. "Ta dyskusja jest bardzo poważna i intensywna. Chcemy ją przygotować tak, by prezydent mógł wrócić z ważnymi decyzjami, które wzmocnią bezpieczeństwo naszego kraju" - powiedział Sikorski.
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział, że Sojusz musi wyciągnąć wnioski z działań Rosji, która prowadzi "nowego typu wojnę" na Ukrainie. "Niestety muszę stwierdzić, że nie widzimy oznak, by Rosja respektowała swoje międzynarodowe zobowiązania. Dlatego dziś zrewidujemy nasze relacje z Rosją i podejmiemy decyzje, co dalej" - powiedział Rasmussen dziennikarzom. W marcu NATO zawiesiło praktyczną współpracę z Rosją w odpowiedzi na zaanektowanie przez nią Krymu.
Rasmussen dodał, że w środę Sojusz ma uzgodnić pakiet długofalowego wsparcia dla Ukrainy, w tym stworzenie funduszu powierniczego. Według przedstawicieli NATO fundusz miałby wesprzeć zdolności obronne Ukrainy. Nie chodzi jednak o bezpośrednie wsparcie wojskowe ani o dostarczanie Ukrainie sprzętu wojskowego. Celem jest pomoc w postaci doradztwa, edukacji i szkoleń. Chodzi o trzy główne sektory: logistyka i standaryzacja, komunikacja oraz obrona cywilna.
Zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera należy "wykorzystać najdrobniejszą szansę" na rozwiązanie kryzysu na Ukrainie. Przyznał, że zestrzelenie we wtorek przez separatystów śmigłowca wojskowego pokazuje, jak szybko można zniweczyć osiągnięte postępy. Steinmeier opowiedział się za rozszerzeniem misji obserwacyjnej OBWE na Ukrainie, która miałaby też kontrolować przestrzeganie ogłoszonego przez prezydenta Poroszenkę rozejmu. "Istnieje mała szansa, ale jesteśmy bardzo dalecy od optymizmu" - powiedział Steinmeier.
W miniony piątek prezydent Ukrainy ogłosił tygodniowe jednostronne zawieszenie broni. W poniedziałek separatyści w obwodach donieckim i ługańskim zgodzili się na przestrzeganie tego rozejmu, obowiązującego do rana 27 czerwca. Jednak - jak we wtorek podały ukraińskie siły rządowe - separatyści zestrzelili tego dnia śmigłowiec wojskowy pod Słowiańskiem w obwodzie donieckim; zginęło dziewięć osób. Również we wtorek w ataku na posterunek żołnierzy chroniących granicę z Rosją zginęło dwóch ukraińskich wojskowych.
Poroszenko nie wykluczył zerwania rozejmu przed terminem i dał szefom struktur siłowych rozkaz odpowiadania ogniem w razie atakowania sił rządowych przez nielegalne ugrupowania zbrojne.
Rosja oficjalnie poparła rozejm na Ukrainie, a prezydent Władimir Putin zwrócił się do Rady Federacji, wyższej izby parlamentu, by cofnęła wydaną mu zgodę na użycie wojsk na Ukrainie. Rada zaakceptowała w środę wniosek Putina.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)