Polska patrzy z niepokojem na sytuację Tatarów na Krymie
Polska patrzy z niepokojem na to, co dzieje się z Tatarami na Krymie - powiedział po spotkaniu z przywódcą Tatarów krymskich Mustafą Dżemilewem marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Dżemilew podkreślił, że każdy dzień okupacji Krymu jest ciosem dla jego narodu.
Dżemilew we wtorek wieczorem odbierze Nagrodę Solidarności. Przed południem wraz z małżonką Safinar Dżemilewą spotkali się z marszałkiem Senatu.
Po spotkaniu w rozmowie z dziennikarzami Borusewicz podkreślił, że Dżemilewa poznał jeszcze w latach 80., kiedy był członkiem KOR-u. "Pan przewodniczący Mustafa Dżemilew dawał nam przykład walki, bezkompromisowości" - powiedział marszałek Senatu.
Poinformował, że rozmowa z Dżemilewem dotyczyła sytuacji Tatarów krymskich po aneksji Krymu przez Rosję oraz relacji Rosji i Ukrainy. "Polska nie zaakceptowała aneksji Krymu. Polska uznaje całość tego rejonu Ukrainy i patrzy z niepokojem na to, co się dzieje z Tatarami na Krymie" - podkreślił marszałek Senatu.
Dżemilew powiedział, że z Borusewiczem rozmawiali też o zapobieganiu naruszeniom praw człowieka na Krymie. "W imieniu swojego narodu, narodu krymsko-tatarskiego chciałbym Polsce wyrazić serdeczną wdzięczność za to, co Polska czyni w obronie naszych praw. Mam nadzieję, że to wsparcie będzie do samego końca, czyli przywrócenia wolności na Krymie i zapewnienia przestrzegania praw w naszej ojczyźnie" - powiedział.
Przywódca Tatarów krymskich pytany przez dziennikarzy ocenił, że reżim na Krymie pod wieloma względami przypomina reżim sowiecki. "To jest ten reżim, z którym przez wiele dziesięcioleci toczyliśmy walkę" - mówił. Podkreślił jednak, że tamten reżim był bardziej przewidywalny. "W tej chwili sytuacja jest taka, że to wszystko jest nieprzewidywalne. Możemy oczekiwać wszystkiego" - ocenił.
Dżemilew powiedział, że naród krymsko-tatarski doświadcza m.in. przejawów ksenofobii. Zaznaczył, że co prawda przez ostatnie 23 lata niepodległości na Ukrainie nie było takich standardów jak w Unii Europejskiej, ale naród tatarsko-krymski przywykł w tym czasie do swobody i wolności. "Teraz sytuacja jest zupełnie odmienna. Wśród Tatarów krymskich jest tendencja, by opuścić swoją ojczyznę. Oceniamy to niedobrze, bo przecież przez całe dziesięciolecia walczyliśmy o to, by do swojej ojczyzny powrócić. Każdy dzień okupacji jest dużym ciosem dla naszego narodu" - powiedział Dżemilew.
Wieczorem Dżemilew z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego odbierze Nagrodę Solidarności. Uroczysta gala odbędzie się w Zamku Królewskim; jest to część obchodów 25. rocznicy wyborów z 1989 roku. "To bardzo duże wsparcie moralne nie tylko dla Krymu, narodu krymsko-tatarskiego, ale i całej Ukrainy" - powiedział Dżemilew.
Dżemilew, długoletni więzień łagrów sowieckich, jest obecnie deputowanym do ukraińskiego parlamentu. Od początku rosyjskiej okupacji Krymu nie może powrócić do swego domu na półwyspie. Polityk nie uznaje aneksji Krymu, w związku z czym władze Rosji wydały mu pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium tego państwa.
Dżemilew jest pierwszym laureatem Nagrody Solidarności. Ustanowiona przez MSZ nagroda składa się z trzech elementów: 250 tys. euro otrzyma laureat, 700 tys. euro będzie przeznaczone na programy polskiej pomocy rozwojowej wskazane przez nagrodzoną osobę i 50 tys. euro na podróż studyjną laureata po Polsce, "żeby zaznajomić go z naszą udaną walką o wolność". Nagroda zostanie sfinansowana z funduszy pozabudżetowych pozostałych po europejskich funduszach przedakcesyjnych. Statuetka nagrody przedstawia m.in. zarys Polski i napis: "Solidarność". (PAP)