Naukowcy i firmy przekonują, by MON kupiło rakiety w Polsce
Miejsca pracy, korzyści dla budżetu państwa i zastrzyk nowych technologii może zyskać Polska, jeśli MON zdecyduje się kupić systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu w naszym kraju - przekonywali w poniedziałek przedstawiciele nauki i zbrojeniówki.
Wyposażenie wojska w systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej to główny priorytet obowiązującego programu modernizacji sił zbrojnych. MON rozmawiało już z oferentami o możliwościach technicznych i perspektywach współpracy przemysłowej w programie Wisła, który dotyczy systemu obrony powietrznej średniego zasięgu. W kolejnym etapie wojsko ma się zająć programem Narew, obejmującym system krótkiego zasięgu. Zestawy bardzo krótkiego zasięgu w całości dostarcza armii krajowy przemysł.
Przedstawiciele polskiej zbrojeniówki i nauki przekonywali w poniedziałek na Politechnice Warszawskiej, że są w stanie zbudować i dostarczyć systemy krótkiego zasięgu. "Jeżeli myślimy o tym, żeby Polska była krajem, który jest suwerenny, musimy mieć dostęp do nowoczesnych technologii i te nowoczesne technologie muszą być tworzone w naszym kraju" - argumentował wiceprezes Polskiego Holdingu Obronnego Mariusz Andrzejczak.
Jak mówił, chce przekonać społeczeństwo, że w Polsce da się tworzyć nowoczesne technologie i stać nas, by "nie tylko inwestować w rozwój kadry inżynierskiej, ale także, żeby ta kadra miała miejsca pracy w polskich przedsiębiorstwach".
Rektor PW prof. Jan Szmidt ocenił, że zarówno przemysł obronny, jak i środowisko naukowe są w stanie twórczo rozwinąć technologie, które ewentualnie wojsko kupowałoby z zagranicy. "Jako środowisko naukowe wskazujemy na istotne korzyści dla wojska, ale również jesteśmy głęboko przekonani, że rozwój tych technologii będzie rozwojem całego potencjału technologicznego w Polsce" - powiedział.
Podkreślił, że technologie obronne powinny mieć także zastosowania cywilne. "Musimy tak konstruować procesy badań i rozwoju, aby mogły mieć od razu swoje zastosowania cywilne, które będą podnosiły jakość życia całego społeczeństwa i stanowiły o konkurencyjności polskiej gospodarki. To wydaje mi się dzisiaj nawet ważniejsze w całym tym procesie niż fakt, czy w końcu zrobimy za kilka lat te nasze rakiety" - ocenił.
Piotr Jaromin, wiceprezes należącej do PHO spółki Mesko zwrócił uwagę, że w skomplikowanym przedsięwzięciu, jakim jest budowa obrony powietrznej, będą uczestniczyły firmy zajmujące się rozmaitymi dziedzinami, np. elektroniką, radarami, amunicją, rakietami, optyką i produkcją pojazdów. "Nie przesadzę, jeżeli powiem, że tak naprawdę w tym programie będzie uczestniczył cały polski przemysł zbrojeniowy" - powiedział.
Podkreślił, że jeżeli sprzęt zostanie kupiony w kraju, budżet państwa otrzyma zwrot np. w postaci podatków. Przestrzegał przed zakupem uzbrojenia, nad którym Wojsko Polskie nie będzie miało pełnej kontroli, bo nie będzie znało kodów źródłowych.
Jerzy Miłosz z zarządu należącego także do PHO Bumaru Elektronika powiedział, że program obrony powietrznej stwarza nieprzeciętne możliwości rozwoju i skoku technologicznego w wielu dziedzinach. Udział polskiego przemysłu w tym przedsięwzięciu nazwał zasadniczym elementem obronności i bezpieczeństwa kraju.
Konsorcjum - którego liderem jest Wojskowa Akademia Techniczna, a członkami Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych i spółki Mesko, Gamrat i PHO - przygotowuje za pieniądze z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju demonstrator rakiety przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Błyskawica. "To pierwsza rakieta krótkiego zasięgu, która jest projektowana przez zespół polskich naukowców i inżynierów oraz przemysł od początku do końca" - podkreślił w poniedziałek Jaromin.
Konsorcjum chce wykorzystać Błyskawicę do modernizacji przeciwlotniczych zestawów rakietowych Osa używanych przez Wojska Lądowe. W dalszej kolejności chciałoby natomiast uczynić z ulepszonej Błyskawicy podstawowy element programu Narew.
W połowie kwietnia PW, WAT i PHO podpisały list intencyjny w sprawie przygotowania studium wykonalności systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu. W studium ma zostać oszacowany czas, koszty i opłacalność potencjalnego projektu, dotyczy ono też zakresu niezbędnych prac badawczo-rozwojowych, uwzględni też możliwości eksportowe. (PAP)