Górnicy w Doniecku żądają wstrzymania operacji przeciwko separatystom
Około 300 górników uczestniczyło w środę w Doniecku w demonstracji pod flagami samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), domagając się wstrzymania operacji zbrojnej prowadzonej przez władze Ukrainy przeciwko prorosyjskim separatystom.
Władze tzw. DRL mówią, że będą formować z górników swoją własną armię. "Junta banderowska napadła na robotniczy Donbas. Górnicy będą podstawą armii robotniczego Donbasu" – oświadczył jeden z przemawiających na wiecu pod pomnikiem Lenina w Doniecku.
Według mediów górnicy, którzy przyszli na wiec, pracują w czterech kopalniach państwowych, zamkniętych na żądanie DRL.
Mer Doniecka Ołeksandr Łukjanczenko poinformował w środę rano, że noc w mieście minęła spokojnie. Niektóre ulice są zablokowane przez milicję, lecz autobusy i trolejbusy wyjechały na trasy. Nie działają jednak niektóre szpitale i szkoły – przekazał.
W godzinach nocnych siły rządowe zlikwidowały kilka punktów oporu separatystów i przejęły ich broń – poinformował szef grupy "Informacyjny Opór" Dmytro Tymczuk. Grupa składa się z byłych ukraińskich wojskowych, którzy informują o przebiegu akcji przeciwko buntownikom na wschodzie.
"Według naszych danych wśród bojowników zlikwidowanych w ciągu trzech ostatnich dób w trakcie operacji antyterrorystycznej, oprócz obywateli Ukrainy, zidentyfikowano obywateli Rosji z Inguszetii, Czeczenii i Dagestanu; są także ludzie z Abchazji" – napisał Tymczuk na swoim Facebooku.
We wtorek mer Łukjanczenko informował, że podczas walk między ukraińskimi siłami rządowymi a separatystami w Doniecku zginęło 40 osób. 38 to ofiary walk wokół lotniska, zajętego wcześniej przez rebeliantów. Śmierć poniosło także dwóch cywilów.
Również we wtorek minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow oświadczył, że władze odzyskały kontrolę nad lotniskiem. Mimo to w środę wciąż pozostaje ono zamknięte dla pasażerów. (PAP)