Poroszenko nie wyklucza pierwszej wizyty w Polsce
Prawdopodobny zwycięzca niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie Petro Poroszenko oświadczył, że swą pierwszą wizytę zagraniczną może złożyć w Polsce; wyraził gotowość do rozmów z Rosją oraz zapowiedział przedterminowe wybory parlamentarne.
Według pracowni socjologicznych, skupionych w tzw. Narodowym exit-poll, Poroszenko uzyskał w tych wyborach 55,9 proc. głosów.
W wyborach prezydenckich obywatele poparli jedność terytorialną kraju oraz europejski kierunek jego rozwoju – oświadczył po wyborze.
Zadeklarował, że będzie dążył do rozpisania jeszcze w tym roku wcześniejszych wyborów parlamentarnych w swym kraju.
Poroszenko opowiedział się za dialogiem z Rosją mimo konfliktu, który dzieli obecnie te dwa kraje. Zapewnił też, że Kijów nie uzna dokonanej przez Moskwę aneksji Krymu.
"Rosja jest naszym sąsiadem i stosunki z nią są dziś najważniejsze od 200 lat" - powiedział na konferencji prasowej w swoim sztabie wyborczym. "Jestem przekonany, że możemy prowadzić rozmowy z Federacją Rosyjską z udziałem USA i UE. Mamy o czym rozmawiać" - dodał.
Poroszenko nie wykluczył, że swoją pierwszą wizytę zagraniczną złoży w Polsce. Powiedział o tym dziennikarzom po ogłoszeniu exit-polls.
"Pamiętajcie, że swoją pierwszą wizytę złożę w Donbasie. A jeśli chodzi o wizytę międzynarodową, to może być to Polska" - oświadczył Poroszenko.
Ten biznesmen i były minister spraw zagranicznych pokonał w niedzielnych wyborach – według wyników exit-polls – 20 konkurentów, w tym byłą premier Julię Tymoszenko. Był zdecydowanym faworytem wyborów.
Poroszenko uzyskał 55,9 proc. głosów - poinformowały pracownie socjologiczne skupione w tzw. Narodowym exit-poll. Największa rywalka Poroszenki, Tymoszenko, otrzymała 12,9 proc. głosów. Według sondażu przeprowadzonego przez ukraińskie stacje telewizyjne Poroszenko otrzymał 57,3 proc. głosów, a Tymoszenko poparło w tym badaniu 12,4 proc. wyborców.
Wbrew sondażom, które dawały trzecie miejsce w wyborach Serhijowi Tihipce, byłemu wicepremierowi w rządzie Mykoły Azarowa, zajął je lider Radykalnej Partii Ukrainy Ołeh Liaszko. W Narodowym exit-poll uzyskał on 8 proc. poparcia, zaś w telewizyjnym – 8,8 proc.
Tihipko wypadł znacznie poniżej oczekiwań i zajął dopiero piątą pozycję, otrzymując 4,7 proc. głosów. Wyprzedził go jeszcze były minister obrony Anatolij Hrycenko z wynikiem 6,3 proc.
Oficjalny kandydat rządzącej do niedawna na Ukrainie Partii Regionów, Mychajło Dobkin, zdobył zaledwie 2,1 proc. głosów.
Pozostali kandydaci dostali poniżej 2 proc. 1,3 proc. głosów zdobył kandydat z ramienia nacjonalistycznej partii Swoboda, Ołeh Tiahnybok. Przywódcę radykalnego Prawego Sektora, Dmytro Jarosza, poparło tylko 0,9 proc. uprawnionych do głosowania.
Zgodnie z ostatnim, opublikowanym w czwartek sondażem, największe szanse na zwycięstwo w wyborach miał Poroszenko. Swój głos zamierzało oddać na niego 45 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu utrzymywała się Tymoszenko, która cieszyła się poparciem 13,3 proc. respondentów. Tihipko mógł liczyć na 8 proc., Liaszko – na 7,6 proc., zaś Hrycenko - 6,7 proc.
Frekwencja według wstępnych szacunków wyniosła ok. 60 proc.
Wybory prezydenckie na Ukrainie pierwotnie planowane były na marzec 2015 r. W lutym, kiedy w wyniku trwających od listopada ubiegłego roku roku protestów antyrządowych ówczesny prezydent Janukowycz uciekł z Kijowa, parlament uznał, że samowolnie odsunął się on od władzy i wyznaczył wcześniejsze wybory na 25 maja.
Z Kijowa Małgorzata Wyrzykowska i Jarosław Junko (PAP)