Po apelu Achmetowa separatyści ogłaszają nacjonalizację
Rinat Achmetow, najbogatszy obywatel Ukrainy, wezwał pracowników swych licznych przedsiębiorstw do strajku ostrzegawczego przeciw działaniom separatystów w obwodach donieckim i ługańskim. W odpowiedzi donieccy separatyści ogłosili, że zaczynają nacjonalizację.
"W związku z niechęcią regionalnych oligarchów do wpłacania podatków do budżetu Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) podjęto decyzję o rozpoczęciu procesu nacjonalizacji" - ogłosił na Twitterze lider separatystów Denys Puszylin.
Komentując apel Achmetowa, który wezwał do sprzeciwu wobec samozwańczej DRL, Puszylin oświadczył, że biznesmen "dokonał wyboru przeciwko narodowi Donbasu". I dodał pod adresem biznesmena: "płacenie podatków Kijowowi oznacza finansowanie terroru w Donbasie".
Następnie służby prasowe DRL ogłosiły: "Achmetow wypowiedział nam wojnę. Zbieramy wszystkich mężczyzn o godz. 14 (13 czasu polskiego) na mityng obronny przy donieckiej administracji obwodowej". Gmach administracji jest opanowany przez separatystów.
Achmetow w nagraniu nadanym w nocy z poniedziałku na wtorek ocenił, że DRL walczy przeciwko mieszkańcom donieckiego zagłębia węglowego. "Wzywam wszystkich, byśmy się połączyli w walce o Donbas bez broni i bez masek, o Donbas ze spokojnym niebem nad głowami" – oświadczył. Zaapelował, by we wtorek o godzinie 12 (godz. 11 czasu polskiego) mieszkańcy wyszli na strajk ostrzegawczy.
Około południa we wtorek w centrum Doniecka słychać było syreny, włączone w fabrykach na znak poparcia dla pokoju w regionie. Do akcji przyłączyli się kierowcy samochodów, którzy przejechali z włączonymi klaksonami przez centralne ulice miasta. Kolumna aut przedefilowała koło stadionu Donbas Arena, na niektórych umieszczono ukraińskie symbole narodowe.
Przy stadionie, zbudowanym za pieniądze Achmetowa, zgromadzili się uczestnicy protestu, nazwanego "marszem pokoju". Z telebimu transmitowano nagranie z apelem Achmetowa. Zgromadzenie trwało około 20 minut. Do protestu dołączyło się ponad 20 przedsiębiorstw obwodu dniepropietrowskiego - w południe w tych zakładach włączono syreny.
Achmetow wydał swoje oświadczenie po tym, jak separatyści nie pozwolili pracownikom jego fabryk na przeprowadzenie marszu pokoju w Mariupolu na południu obwodu donieckiego. Marsz, w którym – według biznesmena - miało uczestniczyć aż 50 tysięcy osób, planowany był w poniedziałek. Zrezygnowano z niego, gdy do miasta przyjechali uzbrojeni ludzie z DRL.
"Chcę powiedzieć wszystkim: nas nie da się zastraszyć ani powstrzymać. Nikomu, nawet ludziom, którzy określają się jako jakaś Doniecka Republika. Kto o niej słyszał? Kto zna nazwiska jej przywódców? Co oni zrobili dla Donbasu?" – pytał.
W ubiegłym tygodniu separatyści z DRL zażądali od Achmetowa, by złożył oświadczenie lojalności wobec tzw. władz republiki i by jego koncern SCM zaczął przekazywać podatki do budżetu DRL. Ogłosili, że jeśli biznesmen tego nie uczyni to "pana Achmetowa w Donbasie więcej nie będzie". Biznesmen odpowiedział odmownie.
Achmetow, który często oskarżany był o wspieranie separatystów, oświadczył w zeszłym tygodniu, że Donbas może rozwijać się jedynie w granicach Ukrainy. Ostrzegł, że zarówno niepodległość regionu, jak i przyłączenie go do Rosji będzie oznaczało sankcje międzynarodowe, które przyniosą "bezrobocie i biedę".
Komentatorzy twierdzą, że przedsiębiorca, którego fortunę magazyn "Forbes" szacuje na 11,4 mld dolarów, próbuje wykorzystać kryzys na wschodniej Ukrainie do zachowania preferencji dla swego olbrzymiego biznesu.
Achmetow jest jednym z oligarchów donieckich związanych z Partią Regionów i z odsuniętym od władzy prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Jest właścicielem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck. W skład koncernu SCM wchodzą m.in. spółki z branży metalurgii, elektroenergetyki, bankowości, ubezpieczeń, telekomunikacji i mediów. (PAP)