Od Mazowieckiego do Millera - polska droga do UE
1 maja mija dziesięć lat, od kiedy Polska weszła do UE. Polskie starania o członkostwo we wspólnocie trwały 14 lat. Negocjacje podjął rząd Tadeusza Mazowieckiego, oficjalnie zakończył je rząd Leszka Millera. Od początku integracji większość Polaków ją popiera.
Po raz pierwszy ideę włączenia Polski w procesy integracyjne Europy Zachodniej przedstawił rząd Tadeusza Mazowieckiego. Już w 1990 roku uznano, że strategicznym celem polskiej polityki zagranicznej jest uzyskanie pełnego członkostwa we Wspólnotach Europejskich i rozpoczęto negocjacje na temat układu o stowarzyszeniu Polski ze Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi.
Owocem rozmów był Układ Europejski podpisany 16 grudnia 1991 roku, ratyfikowany przez Sejm w lipcu 1992 roku. Po zatwierdzeniu go przez Parlament Europejski i ratyfikowaniu przez parlamenty państw członkowskich Wspólnoty, wszedł w życie 1 lutego 1994 roku (część handlowa weszła w życie już 1 marca 1992 roku).
W kwietniu 1994 r. - wniosek o przyjęcie do UE złożył w imieniu Polski premier Waldemar Pawlak (PSL), cztery lata później, za rządów Jerzego Buzka (AWS), rozpoczęły się negocjacje w sprawie członkostwa. Zakończył je rząd Millera w grudniu 2002 roku.
Pierwszy dokument wiążący nas z Unią, czyli Układ Europejski, gwarantował Polsce status państwa stowarzyszonego z UE. Przewidywał stopniowe znoszenie ograniczeń w handlu artykułami przemysłowymi i ograniczoną liberalizację handlu artykułami rolnymi. Zobowiązywał stronę polską do dostosowywania przepisów do standardów europejskich.
Podczas szczytu UE w Kopenhadze w czerwcu 1993 roku przywódcy Unii Europejskiej zdecydowali o przyjęciu państw stowarzyszonych (Polska, ówczesna Czechosłowacja oraz Węgry) do UE. Warunkiem członkostwa miało być spełnienie wyznaczonych kryteriów politycznych i gospodarczych, tzw. kryteriów kopenhaskich.
W grudniu 1997 r. w Luksemburgu szefowie państw UE zaprosili Polskę, Cypr, Czechy, Estonię, Słowenię oraz Węgry (późniejsza grupa luksemburska) do negocjacji członkowskich, które rozpoczęły się 31 marca 1998 roku.
Największe kontrowersje wiązały się z negocjowaniem przez Polskę warunków członkostwa w obszarach: swobodny przepływ osób (dopuszczenie Polaków do pracy w krajach UE), swobodny przepływ kapitału (umożliwienie cudzoziemcom zakupu polskiej ziemi) oraz rolnictwo (walka o jak najwyższe dopłaty bezpośrednie dla rolników).
Po wielu miesiącach zażartych dyskusji z Piętnastką Polska wynegocjowała 12-letni (najdłuższy spośród 10 kandydatów) okres ochronny na sprzedaż ziemi rolnej. Wyjątkiem są rolnicy z krajów UE, którzy osiedlają się w Polsce i osobiście uprawiają wydzierżawioną ziemię. Oni mogą kupić tę ziemię już po siedmio- lub trzyletnim (w zależności od regionu Polski) okresie dzierżawy.
Mimo że swoboda przepływu osób jest jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej, większość państw członkowskich odmówiła otwarcia 1 maja 2004 roku swoich rynków pracy dla nowych członków.
W wyniku trudnych negocjacji, każde państwo starej "15" samo decydowało, jak długie i czy w ogóle wprowadzi ograniczenia dla obywateli nowych państw. Okres przejściowy mógł trwać minimum dwa, a maksimum siedem lat. 1 maja 2004 r. - całkowicie bądź z małymi ograniczeniami - swoje rynki pracy otworzyły: Wielka Brytania, Szwecja, Irlandia, Dania i Holandia.
Kwestią sporną długi czas pozostawała wysokość dopłat bezpośrednich dla rolników w nowych krajach Unii. Ostatecznie UE wprowadziła dla nowych państw 10-letni okres dochodzenia do pełnej wysokości dopłat.
Ostateczne warunki naszego członkostwa zostały ustalone podczas szczytu UE w Kopenhadze w grudniu 2002 roku. Polska zyskała miano twardego negocjatora, który do końca walczy o swoje stanowisko.
16 kwietnia 2003 roku na unijnym szczycie w Atenach, premier Leszek Miller, minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz oraz minister ds. europejskich Danuta Huebner podpisali Traktat Akcesyjny o przystąpieniu Polski do UE.
7-8 czerwca 2003 roku odbyło się w Polsce referendum w sprawie członkostwa w UE. Za wejściem Polski do Unii opowiedziało się 77,45 proc. głosujących w referendum, przeciw - 22,55 proc., przy frekwencji, która osiągnęła 58,85 proc. W kampanii referendalnej niemal wszystkie (poza LPR) partie poparły Traktat Akcesyjny negocjowany przez rządy reprezentujące różne orientacje polityczne.
1 maja 2004 roku Polacy obudzili się już w zjednoczonej Europie. Akcesji towarzyszyły huczne uroczystości - o północy, w blasku sztucznych ogni i przy dźwięku "Ody do Radości" Beethovena, na masztach załopotały flagi z dwunastoma gwiazdkami, a Polska przyłączyła się do Unii Europejskiej.
Mimo wygranego referendum Polacy weszli do Unii z mieszanymi uczuciami - czterech z dziesięciu było przekonanych, że członkostwo w Unii będzie czymś dobrym, ale przeciwnego zdania było 30 proc.
Co czwarty Polak uważał wówczas, że członkostwo nie będzie ani dobre, ani złe. Tylko 7 proc. sądziło, że Polska jest przygotowana dobrze do wywiązania się z zobowiązań wobec UE i do skorzystania z profitów, jakie daje członkostwo w Unii.
Po 10 latach Polski w UE akceptacja dla obecności w zjednoczonej Europie sięga rekordowego w historii poziomu 89 proc. - wynika z analizy sondaży.
W porównaniu do państw Grupy Wyszehradzkiej, które razem z nami wstąpiły do UE, Polacy są zdecydowanie największymi euroentuzjastami. Przekonanie, że ich kraj skorzystał na przystąpieniu do Unii wyraża 60 proc. Słowaków, 44 proc. Węgrów i 43 proc. Czechów. (PAP)