Finał sporu sprzed 80 lat, japoński statek zwolniony z aresztu
Sąd w Szanghaju poinformował w czwartek o uwolnieniu aresztowanego w weekend japońskiego kontenerowca po zapłaceniu przez armatora żądanego odszkodowania wysokości 2,9 mld jenów (20,5 mln euro). Roszczenia wobec Japończyków pochodziły sprzed prawie 80 lat.
Kontenerowiec aresztowano w związku ze skargą pewnej chińskiej rodziny, która domagała się odszkodowania od japońskiego armatora Mitsui OSK Lines. Podstawą skargi była zawarta w 1936 roku umowa najmu dwóch chińskich statków, które później przeszły na własność sił zbrojnych Japonii. W grudniu 2011 roku sąd zażądał od Mitsui OSK Lines wypłacenia odszkodowania, ale japoński armator nie zapłacił.
Agencja dpa przytacza opinię eksperta ds. Japonii z jednej z pekińskich uczelni, który wskazał, że sprawa ma charakter precedensowy - dotychczas Pekin starał się raczej zapobiegać takim skargom, mając na uwadze stosunki z Japonią. Tym razem rząd chiński chce jednak wykorzystać tę sprawę do przypomnienia, jakie szkody Japończycy wyrządzili w czasie wojny.
Japonia i Chiny są uwikłane w spór o wyspy Senkaku (chińska nazwa Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim. Prezydent USA Barack Obama, który przebywa właśnie z wizytą w Tokio, zapewnił, że Senkaku są objęte amerykańsko-japońskim traktatem bezpieczeństwa. Reakcją Pekinu było podkreślenie "niekwestionowanej suwerenności Chin" nad tymi wyspami. Chin nie ma na trasie obecnej azjatyckiej podróży Obamy.
Pekin ostro protestuje też za każdym razem, kiedy japońscy politycy odwiedzają świątynię Yasukuni w Tokio. Ta świątynia shinto, w której czczone są dusze żołnierzy poległych za cesarza i ojczyznę, w tym także dusze zbrodniarzy wojennych, straconych po drugiej wojnie światowej, jest dla Chińczyków, a także dla Koreańczyków symbolem japońskiego militaryzmu. Pekin i Seul zarzucają Japonii, że do dziś nie dokonała ostatecznego rozrachunku ze swą militarystyczną przeszłością. (PAP)