Posłowie entuzjastycznie o utworzeniu Polskiej Agencji Kosmicznej
Przedstawiciele wszystkich klubów sejmowych poparli powołanie Polskiej Agencji Kosmicznej. Podczas pierwszego czytania projektu ustawy w tej sprawie, posłowie nie kryli, że chodzi głównie o odzyskiwanie środków dla naszych firm i naukowców.
Polska Agencja Kosmiczna, czyli POLSA (od Polish Space Agency) ma się przyczynić do usuwania barier w rozwoju firm i instytucji badawczo-rozwojowych z sektora kosmicznego. W uzasadnieniu projektu przypomniano, że Polska poprzez uczestnictwo w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) wpłaca do niej kwotę rzędu 60 mln euro rocznie, natomiast polski sektor kosmiczny, mimo potencjału i chęci, w minimalnym stopniu uczestniczy w programach ESA.
Przedstawiciel wnioskodawców Waldemar Pawlak (PSL) przekonywał w środę w Sejmie, że rozwój technologii kosmicznych nie podlega tylko prawom rynku, bo dominują w nim środki publiczne. Wskazywał, że wiele krajów UE przeznacza znaczące środki na agencje kosmiczne, w tym Francuzi, Włosi, ale też Czesi, Węgrzy, Rumunii, a nawet będący poza Unią Ukraińcy. Jak mówił powołanie polskiej agencji oznaczać będzie lepsze wykorzystanie naszej składki płaconej do Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Bożena Szydłowska (PO) podkreślała, że potrzebna jest koordynacja działań dot. polskiego przemysłu kosmicznego. "Stworzy to synergię podejmowanych przedsięwzięć" - oceniła.
Jerzy Materna PiS uznał, że utworzenie Polskiej Agencji Kosmicznej będzie wydarzeniem epokowym. Zauważył, że działalność kosmiczna wymaga wsparcia rządowego. Ubolewał, że Polska nie posiada żadnego satelity państwowego. Jak podkreślał, żeby zdobywać kontrakty na wysokości naszej składki do ESA potrzebna jest polska instytucja, która by się tym zajmowała.
Maciej Mroczek (Twój Ruch) zwracał uwagę, że każde euro zainwestowane w przemysł kosmiczny przynosi 20 krotny zysk. Jak oceniał, mamy możliwości i potencjał odzyskać wielokrotność naszej składki płaconej do ESA.
Szef klubu PSL Jan Bury mówił, że Polska jest jednym z niewielu krajów, który ma już kilkaset firm produkujących na rzecz przemysłu kosmicznego, a dopiero półtora roku temu przystąpiła do ESA. "Dobrze się stało, że w sprawie tej ustawy jest zgoda wszystkich klubów parlamentarnych" - oświadczył.
Zwrócił uwagę, że przychody przemysłu kosmicznego wyniosły w skali globu ponad 300 mld dol. Stany Zjednoczone na swoją NASA wydają rocznie ok. 16 mld dol., a Europa wydaje na ESA 4 razy mniej - zauważył Bury.
Zgodził się z nim Bogusław Wontor (SLD), który mówił, że Polska Agencja Kosmiczna jest potrzebna. Potencjalnym krytykom odpowiadał, że nie chcemy budować polskiej NASA, bo nie ma takiej potrzeby.
Jak wyjaśniał chodzi o to, by nasza agencja pomagała polskim przedsiębiorcom i naukowcom, by środki finansowe w ESA trafiały również do nich.
Przychylnie o propozycji wypowiadała się też wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska. Oświadczyła, że rząd zgadza się, iż prowadzenie polityki kosmicznej wymaga sprawnej organizacji i koordynacji działań.
Mimo naszego członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej, w Polsce nie ma rządowej agendy koordynującej przedsięwzięcia związane z sektorem kosmicznym. Działania są rozproszone pomiędzy różne instytucje i resorty, np. nauki, gospodarki czy obrony. Sytuację ma zmienić właśnie utworzenie Polskiej Agencji Kosmicznej.
Wnioskodawcy oszacowali koszty funkcjonowania Polskiej Agencji Kosmicznej POLSA na 5-10 mln zł rocznie. Sejm skierował projekt tej ustawy do komisji gospodarki i komisji obrony narodowej.
Sektor kosmiczny w przypadku Polski to nie tylko różne urządzenia na sondach naukowych, ale także urządzenia do śledzenia satelitów oraz przetwarzanie danych satelitarnych na potrzeby wielu dziedzin, np. logistyki czy rolnictwa.(PAP)