Federalna Służba Bezpieczeństwa informuje Putina o zagrożeniach ze strony Zachodu
Doszło do gwałtownego wzrostu zagrożenia dla Rosji ze strony USA i ich sojuszników, którzy próbują osłabić wpływy Rosji na Ukrainie - zameldował w piątek prezydentowi Władimirowi Putinowi wysokiej rangi oficer Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
"Doszło do gwałtownego wzrostu zagrożenia zewnętrznego dla państwa. Uzasadnione pragnienia narodów Krymu i mieszkańców wschodnich regionów Ukrainy, aby być z Rosją, wywołują histerię u Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników" - oświadczył cytowany przez agencję Interfax wiceszef FSB Aleksandr Malewanyj.
"Podejmują oni działania mające wywrzeć destrukcyjny wpływ na sytuację społeczno-polityczną i gospodarczą naszego kraju" - oznajmił, dodając, że kraje zachodnie "demonstrują dążenie do osłabienia wpływów Rosji na żywotnie ważnym dla niej obszarze".
Wiceszef FSB poinformował, że "opracowywane i realizowane są ofensywne działania kontrwywiadowcze i wywiadowcze, które mają udaremnić takie wysiłki".
Malewanyj nie podał szczegółów tych działań. Wiceszef FSB zabrał głos na Kremlu podczas spotkania Putina z grupą oficerów sił zbrojnych, którzy otrzymali awans na wyższe stopnie i nominacje na nowe stanowiska.
Jak komentuje agencja Reutera, wypowiedź oficera FSB może pogłębić obawy Zachodu, że po aneksji Krymu Moskwa będzie chciała przyłączyć do Rosji także wschodnią Ukrainę.
Wcześniej w piątek prezydent USA Barack Obama ocenił, że koncentracja rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą może być czymś więcej niż tylko sposobem na zastraszenie Ukrainy i może oznaczać, iż Rosjanie "mają dodatkowe plany".
Pod koniec lutego Rosja przejęła kontrolę wojskową nad Krymem, gdzie ponad 60 proc. ludności stanowią Rosjanie. 16 marca na półwyspie przeprowadzono referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za przyłączeniem się do Rosji. Zachód uznał głosowanie za nielegalne.
Putin otrzymał zgodę parlamentu na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie w celu ochrony zdrowia i życia obywateli rosyjskich i członków sił zbrojnych Rosji na Krymie.(PAP)