Merkel zapowiada dalsze sankcje UE wobec Rosji
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała wprowadzenie przez szefów państw UE dalszych sankcji wobec Rosji. Jej zdaniem grupa G8, do której należy Rosja, przestała istnieć. W przypadku zaostrzenia sytuacji możliwe są "w każdej chwili" sankcje gospodarcze.
Merkel oświadczyła w czwartek w Bundestagu, że na rozpoczynającym się tego dnia szczycie UE przywódcy państw unijnych rozszerzą listę osób objętych zakazem wjazdu oraz blokadą kont. Obecnie restrykcje dotyczą 21 osób związanych bezpośrednio z aneksją Krymu.
W oświadczeniu swego rządu przed szczytem, który zacznie się po południu w Brukseli, niemiecka kanclerz zapowiedziała ponadto ograniczenie stosunków politycznych z Rosją.
"Tak długo, jak nie będzie istniał polityczny klimat dla tak ważnego formatu jak G8, nie istnieje też G8 - ani spotkanie na szczycie (tego gremium), ani samo G8" - zaznaczyła Merkel. Siedem najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosja miało spotkać się w czerwcu w rosyjskim Soczi. Na początku marca USA i inne kraje Zachodu zawiesiły przygotowania do tego spotkania.
W Bundestagu Merkel wezwała do "zdecydowanej i zgodnej reakcji" UE na działania Rosji wobec Krymu, stanowiące "jednostronną zmianę granic".
Kanclerz Niemiec oznajmiła, że jej rząd zdecyduje w późniejszym terminie, czy zaplanowane na koniec kwietnia niemiecko-rosyjskie konsultacje międzyrządowe odbędą się, czy też zostaną odwołane.
"Uwzględniając nie tylko to, że kontakty i rozmowy są konieczne, lecz także to, że wymagają one definitywnie innego otoczenia niż to, które istnieje obecnie, rząd zdecyduje, czy i w jakiej formie niemiecko-rosyjskie konsultacje rządowe odbędą się lub nie" - powiedziała Merkel.
Kanclerz dodała, że przywódcy państw UE zaznaczą na szczycie w Brukseli, iż w przypadku dalszego pogarszania się sytuacji w stosunkach z Rosją kraje unijne gotowe są "w każdej chwili" wprowadzić najostrzejsze sankcje. "Bez wątpienia chodzi też o sankcje gospodarcze" - wyjaśniła Merkel. Jej zdaniem niezgodna z prawem międzynarodowym aneksja Krymu doprowadziła do międzynarodowej izolacji Rosji.
Merkel wskazała na znaczenie zaproponowanej przez Berlin misji obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), która miałaby kontrolować sytuację na wschodniej i południowej Ukrainie. Negocjacje są trudne - przyznała kanclerz.
Potwierdziła też gotowość podpisania przez UE części politycznej umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Jak podkreśliła, ze strony UE jest to "polityczny sygnał solidarności i poparcia" dla Ukrainy.
Wszystkie kluby parlamentarne, z wyjątkiem postkomunistycznej Lewicy, poparły stanowisko Merkel.
Szef klubu SPD Thomas Oppermann powiedział, że po "doktrynie Putina", zgodnie z którą Rosja może interweniować wszędzie tam, gdzie rzekomo zagrożone są interesy rosyjskich obywateli, "nie można spodziewać się niczego dobrego". To zakrawa na prawo do automatycznej interwencji, z którym nie możemy się zgodzić - ostrzegł socjaldemokrata. Porównał obecne stanowisko Kremla z doktryną Breżniewa, która była podstawą do radzieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku.
Marieluise Beck z partii Zieloni mówiła o "złamaniu zaufania" przez Rosjan. "Należy zapytać, czy Putin jest nadal zainteresowany współpracą z Zachodem, czy też żyje w zupełnie innym świecie, traktując gaz i ropę jak instrumenty sprawowania władzy" - zastanawiała się deputowana Zielonych.
Szef klubu Lewicy Gregor Gysi zarzucił koalicji rządowej stosowanie podwójnych standardów prawnych. Przyznał, że aneksja Krymu była naruszeniem prawa międzynarodowego, zauważył jednak, że niezgodne z prawem było także odłączenie Kosowa. Jego zdaniem zarówno prezydent Ukrainy, jak i rząd nie posiadają legitymacji do sprawowania władzy. Gysi zarzucił Merkel, że godząc się na sankcje ugina się pod amerykańską presją.
Hans-Peter Friedrich z CSU podkreślił znaczenie dywersyfikacji źródeł energii w celu uniezależnienia się od dostaw z Rosji. Bawarski polityk wyraził w związku z tym zrozumienie dla polskiego stanowiska w sprawie energii. "Całkowicie rozumiem naszych polskich przyjaciół, którzy chcą raczej wykorzystywać własne złoża węgla, niż uzależnić się jeszcze bardziej od dostaw rosyjskich. Mogę to zrozumieć, to przekonujący argument" - powiedział Friedrich.
Ze względu na intensywne kontakty gospodarcze z Rosją Niemcy preferowały dotychczas dyplomatyczne zabiegi o rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Niemieckie firmy ostrzegają przed negatywnymi skutkami sankcji dla gospodarki, uznają jednak prymat polityki nad interesami ekonomicznymi.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)