Szef ukraińskiego MSZ: nie oddamy Krymu nikomu
Ukraina nie odda nikomu Krymu - oświadczył w sobotę szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca, cytowany przez agencję Reutera. Minister dodał, że Kijów zrobi wszystko co możliwe, by w pokojowy sposób rozwiązać kryzys na kontrolowanym przez Rosję półwyspie.
"Krym jest i będzie ukraińskim terytorium i nikomu Krymu nie oddamy" - powiedział Deszczyca na konferencji prasowej w Kijowie. "Wkładamy wszystkie nasze wysiłki w rozwiązanie tej sprawy poprzez dyplomację - mamy już zbyt wiele ofiar" - dodał.
Według czwartkowych danych Ministerstwa Zdrowia Ukrainy w starciach przeciwników byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza z milicją od listopada ub.r. zginęło sto osób.
Deszczyca zaapelował też do Rosji o wykorzystanie swoich wpływów do upewnienia się, że zagraniczni obserwatorzy będą mogli dotrzeć na terytorium Autonomicznej Republiki Krymu. Wojskowi obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) w piątek znów nie zostali wpuszczeni na półwysep. Zbrojni ludzie na punktach kontrolnych nie wpuścili misji twierdząc, że nie ma ona zezwolenia krymskich władz.Ukraiński minister spraw zagranicznych ponownie wezwał do stworzenia międzynarodowej grupy kontaktowej, która pomogłaby w prowadzeniu negocjacji, mających na celu rozwiązanie kryzysu w regionie. Jednak - jak zaznaczył - utworzenie takiej grupy byłoby "tylko małym krokiem naprzód".
"Chcemy utrzymywać dobre relacje z narodem rosyjskim, bo rozumiemy, że w przyszłości będziemy żyć razem" - powiedział minister.
W sobotę ukraiński minister obrony Ihor Teniuch poinformował, że na należącym do Ukrainy Krymie Rosja skoncentrowała 18 tysięcy żołnierzy. Zgodnie z umowami dwustronnymi Rosja może mieć na Ukrainie tylko 12,5 tys. wojskowych.
1 marca Rada Federacji, na wniosek prezydenta Rosji Władimira Putina, zgodziła się na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie w celu ochrony zdrowia i życia obywateli rosyjskich i członków sił zbrojnych Rosji na Krymie. 4 marca rosyjski Putin na konferencji prasowej powiedział, że na razie nie ma konieczności użycia wojsk, ale Rosja ma taką opcję, jeśli we wschodnich regionach Ukrainy zacznie się zamęt. (PAP)