Specjalne posiedzenie Sejmu ws. Ukrainy, ambasador Rosji w MSZ
W związku z sytuacją na Ukrainie do MSZ został we wtorek wezwany ambasador Rosji; w środę na nadzwyczajnym posiedzeniu zbierze się Sejm, ma zostać przyjęta specjalna uchwała; Senat wysłucha z kolei informacji MSZ o rozwoju wydarzeń za naszą wschodnią granicą.
Politycy i eksperci oceniali ponadto wtorkowe wystąpienie prezydenta Rosji - ich zdaniem jest ono dowodem na skuteczność działań opinii międzynarodowej, w tym UE, oraz potwierdzeniem, że Władimir Putin nie spodziewał się ze strony Zachodu tak silnej krytyki pod adresem działań Rosji wobec Ukrainy.
W ocenie prezydenta Bronisława Komorowskiego wypowiedź Putina wyraźnie sugeruje, że zrezygnował "na dzisiaj z planów rozwiązań siłowych" wobec Ukrainy, a jego stanowisko "otwiera drogę do szukania rozwiązań natury politycznej".
Komorowski w wywiadzie dla TVP Info, TVN24 i Polsat News był też pytany o słowa Putina, który powiedział, że "bojownicy" z Majdanu byli szkoleni w bazach w Polsce i na Litwie. Zdaniem prezydenta było to "kompletnie nieuzasadnione oskarżenie, które jest echem sposobu myślenia o świecie, w którym są same spiski".
Premier Donald Tusk ocenił, że obecnie najważniejszym zadaniem dla społeczności międzynarodowej jest uchronienie Ukrainy przed rosyjską inwazją i rozpadem. Podkreślił, że dalszym krokiem musi być realizacja międzynarodowego planu pomocy dla tego państwa.
Ministerstwo pracy rozpoczęło kompletowanie zespołu do spraw pomocy na rzecz Ukrainy i do 7 marca czeka na zgłoszenia organizacji pozarządowych. O modlitwę w intencji Ukrainy zaapelowali polscy biskupi podkreślając, że żadne rozwiązanie siłowe nie zapewni trwałego pokoju, a przyczyni się jedynie do wzrostu napięcia i eskalacji konfliktu.
Wezwanemu we wtorek do MSZ ambasadorowi Rosji w Polsce Aleksandrowi Aleksiejewowi przekazano protest w związku z agresją na Ukrainę i naruszeniem integralności terytorialnej tego kraju.
Ambasador został poinformowany, że według Polski działania rosyjskie na Krymie stanowią naruszenie integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy oraz złamanie zapisów Karty Narodów Zjednoczonych, zasad Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz szeregu zobowiązań międzynarodowych Federacji Rosyjskiej i umów dwustronnych Rosji i Ukrainy. Rosyjski ambasador - jak powiedział rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski - przedstawił stanowisko zbieżne z opiniami prezentowanymi przez innych przedstawicieli Rosji.
Sytuacji na Ukrainie poświęcone ma być specjalne posiedzenie Sejmu zwołane na środę na godz. 17. Informację przedstawi premier, zaplanowane są wystąpienia klubowe; posłowie mają też przyjąć specjalną uchwałę, której treść przedstawiciele klubów uzgodnili we wtorek wieczorem. Jak powiedział dziennikarzom wicemarszałek Cezary Grabarczyk (PO) w projekcie znalazła się ocena obecnej sytuacji na Ukrainie; uchwała ma być też wyrazem solidarności z tym krajem i jego obywatelami. "Apelujemy także do parlamentów krajów członkowskich NATO i UE o to, aby także te parlamenty sformułowały wyrazy solidarności z Ukrainą" - dodał Grabarczyk.
Sytuacją na Ukrainie zajmą się też senatorowie, którzy w środę po rozpoczęciu posiedzenia Senatu wysłuchają poświęconej tej sprawie informacji; przedstawi ją wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. We wtorek Pełczyńska-Nałęcz informując na Twitterze o wezwaniu ambasadora Rosji, napisała: "uważamy za niedopuszczalne działania godzące w integralność terytorialną Ukrainy".
W komentowanym wtorkowym wystąpieniu prezydent Rosji powiedział, że na Ukrainie doszło do antykonstytucyjnego przewrotu i zbrojnego przejęcia władzy. Putin stwierdził, że nie ma obecnie potrzeby użycia sił zbrojnych na Ukrainie, ale Rosja ma taką opcję; zapowiedział, że jeśli we wschodnich regionach zacznie się zamęt, to Rosja pozostawia sobie prawo użycia wszelkich środków. Rosyjski prezydent ocenił, że w Kijowie działali bojówkarze, których "przygotowano w bazach na ościennych terytoriach, na Litwie, w Polsce i na samej Ukrainie".
Tusk traktuje słowa Putina o tym, że "bojownicy" z Majdanu byli szkoleni m.in. w Polsce, jako skazaną na niepowodzenie próbę wyjęcia Polski ze wspólnoty Zachodu. Jego zdaniem wystąpienie Putina dowodzi, że działania opinii międzynarodowej i instytucji takich jak Unia Europejska są skuteczne. W jego opinii "widać wyraźnie, że przywódcy Rosji zreflektowali się i że sami dostrzegają potrzebę innego, politycznego rozwiązania konfliktu".
W ocenie dyrektora Studium Europy Wschodniej UW Jana Malickiego konferencja Putina to sygnał, że Kreml nie spodziewał się tak dużej skali krytyki swoich działań wobec Ukrainy ze strony Zachodu. Zdaniem Malickiego być może w pewien sposób miała ona na celu uspokojenie światowej opinii, że nie grozi konflikt zbrojny i rozlew krwi.
Natomiast ekspert Fundacji Pułaskiego Robert Cheda ocenił, że wtorkowa wypowiedź Putina oznacza, że prezydent Rosji rozpoczął właśnie właściwą grę o Ukrainę.
Tusk uważa, że "rozładowanie atmosfery, rozładowanie napięcia musi polegać na odstąpieniu przez Rosję od agresywnych planów wobec Krymu i Ukrainy". Premier podkreślił, że dalszym krokiem musi być realizacja planu pomocy dla Ukrainy. Dodał, że ten plan jest "ambitny, bardzo trudny i będzie wymagał dużo czasu oraz pieniędzy różnych instytucji finansowych". Ale - zapowiedział Tusk - "jesteśmy jednak zdeterminowani, by unikając konfliktu, unikając ryzyk, ten plan wspólnie z innymi państwami przeprowadzić".
Szef rządu ocenił jednocześnie, że polska polityka, jeśli chodzi o relacje z Rosją, musi być polityką racjonalną, wyzbytą złudzeń i iluzji, ale także romantycznych zapędów. Jak podkreślił "w interesie Polski są jak najlepsze relacje polsko-rosyjskie i europejsko-rosyjskie, w interesie Polski jest, aby polityka wobec Rosji była maksymalnie wspólnotowa".
Minister obrony Tomasz Siemoniak, pytany o sytuację na Ukrainie, stwierdził, że Polska nie jest zagrożona rosyjską inwazją. Szef MON mówił w TVN24, że NATO oceni sytuację i podejmie właściwe kroki, a głos Polski, jako sojusznika najlepiej zorientowanego w sprawach Ukrainy, jest słuchany. Zdaniem Siemoniaka Polska nie wystąpi o wzmocnienie swojej granicy siłami sojuszników z NATO. Zaznaczył, że decyzje o ewentualnych działaniach sojuszu zapadną po wtorkowym posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej. (PAP)