Pediatrzy: Krztusiec dla niemowląt śmiertelnie niebezpieczny. Dlaczego rodzice ich nie szczepią?
- Brak odporności na krztusiec jest niebezpieczny, zachorowanie noworodka i niemowlęcia to wysokie ryzyko powikłań, a nawet śmierci - mówi pediatra prof. Aneta Nitsch-Osuch. Na krztusiec choruje w tym roku rekordowo dużo osób, mimo tego część rodziców nie szczepi dzieci.
Od stycznia do połowy października wykryto 38 356 przypadków zakażeń atakującego drogi oddechowe wirusa RSV, w tym 17 732 u dzieci poniżej drugiego roku życia. W całym ubiegłym roku zachorowało niespełna 12 tys. osób, w tym 5,5 tys. dwulatków i młodszych. Jeszcze większe wzrosty zachorowań dotyczą krztuśca. W 2023 r. odnotowano 927 takich przypadków, a do połowy października br. - 20 677. Tylko w ostatnich dwóch tygodniach zachorowało 3849 osób.
Fale epidemiczne choroby
Skoku zachorowalności na krztusiec lekarze spodziewali się już przed pandemią COVID-19. - Fale epidemiczne tej choroby występują co ok. 4-5 lat, ostatni duży wzrost wystąpił w 2016 r., kolejnym byłby zapewne 2020 r. - na początku tamtego roku już widzieliśmy wzrost zachorowań - mówi prof. Aneta Nitsch-Osuch, pediatra, konsultant wojewódzki ds. epidemiologii, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wtedy do zatrzymania fali przyczynił się lockdown.
Obecne zachorowania to nie tylko wynik powrotu społeczeństwa do zwykłej aktywności i kontaktów. - Jest to choroba powracająca również dlatego, że chroniące przed nią szczepionki nie zapewniają odporności na całe życie - z czasem, po szczepieniach wykonywanych w dzieciństwie, tracimy odporność - wyjaśniła profesor.
W związku z tym dorosłym zalecane są dawki przypominające szczepionki co 10 lat. - Niestety te szczepienia są zaniedbane, problem potęgują również rodzice, którzy nie szczepią dzieci, mimo że w przypadku krztuśca to obowiązkowe – podkreśliła prof. Nitsch-Osuch.
Nie wszystkie zakażenia są zdiagnozowane
Brak odporności na krztusiec jest niebezpieczny - zachorowanie noworodka i niemowlęcia na tę chorobę wiąże się z bardzo wysokim ryzykiem powikłań, a nawet śmierci. - Dane historyczne pokazują, że zanim w 1960 r. wprowadzono w Polsce szczepienie, śmiertelność w przebiegu krztuśca u noworodków wynosiła 6-8 proc. To bardzo dużo - zaznaczyła specjalistka. Zagrożenie w przypadku niemowląt wiąże się m.in. z tym, że u tak małych dzieci objawy choroby mogą być niespecyficzne - dochodzić może m.in. do spowolnienia akcji serca. Rozpoznanie może być postawione późno, kiedy choroba jest już zaawansowana i skuteczne leczenie jest trudniejsze.
Aby fala krztuśca opadła konieczne jest ograniczenie skali uchyleń od szczepień, przyjmowanie dawek przypominających przez dorosłych oraz szczepienie kobiet w ciąży, dla których od 15 października br. jest ono bezpłatne.
W odniesieniu do wirusa RSV prof. Nitsch-Osuch zwróciła uwagę, że oficjalna liczba zakażeń (raportowane są od niedawna) – większa niż w poprzednich latach - i tak nie oddaje pełnej skali zachorowań, bo nie wszystkie zakażenia są zdiagnozowane.
Ważne szczepienia dla kobiet w ciąży
Zakażenia RSV, podobnie jak innymi wirusami oddechowymi, mają charakter sezonowy. Obecnie mamy szczyt zachorowań. Najcięższe zachorowania spowodowane wirusem występują w skrajnych grupach wiekowych - u dzieci do szóstego miesiąca życia oraz starszych dorosłych, z chorobami przewlekłymi.
Dzięki szczepionce przed RSV chronić mogą się osoby po 60. roku życia (zarejestrowane są dwie szczepionki, z których jedna przeznaczona jest również dla kobiet w ciąży), nie ma jednak jej odpowiednika dla dzieci. - Dlatego tak ważne jest, by szczepiły się kobiety w ciąży, zapewniając w ten sposób ochronę przed zakażeniem dziecku - od pierwszych chwil życia. Szczepienia wskazane są między 32. a 36. tygodniem ciąży - podkreśliła prof. Nitsch-Osuch.
Badania nad szczepionkami dla dzieci wciąż trwają. Wcześniakom ochrona przed RSV zapewniana jest bezpłatnie w ramach programu lekowego z użyciem przeciwciał monoklonalnych. Lek podawany jest domięśniowo, raz na miesiąc w okresie od września do końca kwietnia. - W państwach zachodnich, m.in. w Hiszpanii, został już zarejestrowany inny preparat przeciwciał monoklonalnych do podania jednorazowego, domięśniowego. Czekamy na ten produkt również w Polsce – powiedziała pediatra.