Premier: Jeżeli tysiące ludzi decydują się na protest, to nie robią tego dla przyjemności
Podczas spotkania z mieszkańcami Morąga (Warmińsko-Mazurskie) premier wysłuchał wypowiedzi delegacji protestujących rolników. Tłumaczył, że nie da się z dnia na dzień zrealizować ich postulatów, ale zapewnił m.in. o natychmiastowych kontrolach ukraińskiej żywności.
Rolnicy zwrócili się do premiera m.in. o natychmiastowe zamknięcie polskiej granicy z Ukrainą, do czasu, w którym będzie możliwość kontrolowania wszystkich towarów wjeżdżających do Polski z tego państwa. Apelowali o późniejsze systemowe rozwiązania w tej sprawie i sprzeciwiali się unijnemu „Zielonemu Ładowi". Rolnicy mówili także m.in. o toksyczności i niskiej jakości, braku spełnionych norm przez ukraińską żywność.
Prośby rolników
Rolnicy prosili także o upublicznienie listy firm kupujących ukraińskie zboże. Proponowali wyznaczenie jednej spółki portowej do skupowania tego zboża i zakazu pod rygorem wysokich kar kupowania tego ziarna przez inne firmy. - Nie róbmy krzywdy Ukraińcom. Niech przez port, przez nasze morze, idzie ten tranzyt, ale nikt Polsce nie może kupić tych — chociażby nieprzetworzonych — towarów - mówił jeden z przemawiających protestujących.
- Bardzo bym chciał, abyśmy wszyscy bez wyjątku starali się zrozumieć wszystkie argumenty. Blokady dróg, to była masywna akcja, tak dzieje się też w Europie, ale moje doświadczenie od wczesnej młodości mówi mi, że jeżeli tysiące ludzi decyduje się na protest, to nie robią oni tego dla przyjemności - mówił Donald Tusk. - Będziemy dyskutowali o konkretnych rozwiązaniach, ale ja nie mogę obiecać gruszek na wierzbie. Nie chcę powiedzieć, że ja mogę, dzięki temu, że znam polityków z UE i byłem przez tyle lat w Brukseli i zrobię tak, iż wszyscy powiedzą, że ja mam rację - powiedział Tusk.
Premier wskazał, że ukraińskie rolnictwo „jest dużo bardziej zeuropeizowane, jeżeli chodzi i interesy, niż niektórzy sądzą". Mówił zarówno o ukraińskich agroholdingach, ale jak i interesach np. holenderskich, niemieckich czy duńskich w tym państwie. - Czeka nas batalia bardzo poważna. Chcemy do tego podejść maksymalnie odpowiedzialnie - podkreślił. - Chodzi o to, aby nie zaszkodzić Ukrainie w wojnie z Rosją, ale jednocześnie skłonić do zmiany myślenia kraje zachodniej Europy w zakresie dostawy amunicji i przekonać jednocześnie, że sukces tego państwa na froncie nie jest bezpośrednio związany z interesami ukraińskich agroholdingów, wielkich gospodarstw rolnych.
Premier chce być w kontakcie z rolnikami
Tusk zapowiedział wzmocnienie kontroli granicznej ukraińskiej żywności. Podkreślił, że absolutnym minimum jest zablokowanie dostępu do europejskiego rynku produktom, które nie spełniają norm sanitarnych, kryteriów dotyczących zdrowia konsumentów. Powiedział, że jego zdaniem jest pogodzenie trzech kwestii — elementarnego respektowania ustaleń w ramach UE, pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją oraz skutecznej obrony interesów polskiego rolnika, polskiego producenta żywności. - Musimy znaleźć rozwiązanie. Ono pewnie nie będzie idealne - dodał premier. Ocenił, że na pewno nie będzie możliwe spełnienie wszelkich postulatów w tydzień.
Zadeklarował, że chce być z protestującymi, z rolnikami, w roboczym, stałym kontakcie. Tak, aby strona społeczna była autentycznym uczestnikiem działań w tym zakresie. - Bo nam na niczym innym nie zależy, nie mamy w tej kwestii innych punktów widzenia - mówił premier. - Zobaczycie w najbliższych dniach, nie w najbliższych tygodniach, zasadniczą zmianę działania naszych służb na granicy — w tym służb sanitarnych. Czy wystarczy nam ludzi i narzędzi? Jeżeli nie, to będziemy starali się błyskawicznie te służby uzupełnić. To, czym dysponujemy teraz, zostanie użyte do uczciwej, rzetelnej, transparentnej kontroli jakości i bezpieczeństwa żywnościowego, jeżeli chodzi o ukraińskie produkty - podsumował Tusk.