Eksperci o seksualizacji dzieci: konieczna jest edukacja
Wiedza o procesach zachodzących w dojrzewającym organizmie, umiejętność stawiania granic i nauka asertywności mogą ochronić dzieci przed seksualizacją - przekonywali eksperci, uczestniczący w konferencji w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania.
Konferencję „Stop seksualizacji dzieci i młodzieży” zorganizowała w środę pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Jak podkreśliła, seksualizacja dzieci, czyli wpychanie ich w role dorosłych, w role seksualne, odbywa się głównie za pośrednictwem kultury masowej. Powoduje to, że sfera seksualności i wyglądu zewnętrznego staje się bardzo istotna, ważniejsza od innych sfer. Wskazała w tym kontekście m.in. na teledyski, gry komputerowe, łatwo dostępną pornografię, ale też kosmetyki przeznaczone już dla kilkuletnich dziewczynek, organizowanie wyborów tzw. małych miss itp.
Przywołała badania, które wskazują, że przeciętna polska gimnazjalistka spędza codziennie godzinę przed lustrem zanim wyjdzie z domu do szkoły. Podkreśliła, że dzieci są bardzo osamotnione z tym problemem, a przenika on właściwie wszystkie sfery życia. Nie jest łatwo walczyć z tym zjawiskiem, nie można pewnych rzeczy po prostu zakazać, ponieważ kłóciłoby się to z zasadami wolnego rynku - mówiła.
Dr Iwona Chmura-Rutkowska z Uniwersytetu Adama Mickiewicza zwróciła uwagę, że dorośli wierzą w "mit aseksualnego środowiska", którym jest w ich pojęciu szkoła. Tymczasem szkoła nie jest izolowanym środowiskiem - wszystko, co dzieje się poza nią, czego młodzi ludzie uczą się o relacjach damsko-męskich, przenosi się do szkół.
Chmura-Rutkowska przeprowadziła badania nt. przemocy seksualnej wśród gimnazjalistów, których wyniki zaprezentowała na środowej konferencji. Mówią one m.in., że codzienne życie gimnazjalistów zabarwione jest seksem również w szkole, a przemoc na tle seksualnym objawia się niemal na każdym kroku. Na porządku dziennym są takie zachowania jak podglądanie, szarpanie, ściąganie ubrania, niewybredne komentarze dotyczące wyglądu, wulgarne odzywki i sms-y, upublicznianie prywatnych czy nawet intymnych zdjęć i filmów, ataki homofobiczne.
Jak dodała, dziewczęta rywalizują między sobą o zdobycie wysokiej pozycji w rankingu seksualnej atrakcyjności, troszcząc się o to, co pomyślą o nich chłopcy. Chłopcy z kolei mają codzienny kontakt z pornografią i starają się zachowywać tak, by wpisywać się we wzorzec "prawdziwego faceta" stworzony na podstawie stereotypów i filmów pornograficznych. Ich zachowanie, tzw. końskie zaloty, które w istocie są przemocą seksualną, tłumaczone jest specyficznym etapem rozwojowym, a rady, jakie od rodziców i nauczycieli słyszą molestowane przez nich dziewczęta to najczęściej: przeczekaj, nie zwracaj uwagi, wyrosną z tego.
W szkole na porządku dziennym są mity, stereotypy i podwójne standardy dla chłopców i dziewcząt, nieustanne podkreślanie różnic zamiast budowania więzi. Chmura-Rutkowska zaznaczyła, że nauczyciele wiedzą o tym, jednak wolą tego tematu nie poruszać. Jej zdaniem brakuje im wiedzy o rozwoju psychoseksualnym człowieka. "Edukacji seksualnej brakuje wszystkim - profesjonalistom, rodzicom i dzieciom" - uznała.
Dr Alicja Długołęcka z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego przekonywała, że seksualizacji, której nie jesteśmy w stanie kontrolować, może zaradzić tylko edukacja. "Musimy się pogodzić, że jako dorośli nie będziemy mieć kontroli nad seksualnością dzieci i młodzieży, powinniśmy ich wyposażyć w wiedzę. Świadomość i odpowiedzialność - to powinna być odpowiedź na postępującą seksualizację" - mówiła.
Także prof. Zbigniew Izdebski przekonywał, że tylko rzetelna edukacja seksualna pomogłaby młodym ludziom obronić się przed tym, co jest nienaturalne dla ich etapu rozwoju. Ale najpierw muszą wiedzieć, co dzieje się w ich ciałach, wiedzieć, że są sfery intymne, w które nikt nie powinien ingerować i umieć stawiać granice. To pomoże im obronić się przed niechcianymi doświadczeniami.
Zwrócił uwagę, że w erze internetu i rozwoju nowoczesnych technologii trzeba zaoferować młodym ludziom dobre programy edukacyjne, bo w przeciwnym razie nie będą oni w stanie oprzeć się szkodliwym treściom, z którymi się stykają i będą traktować internet i pornografię, jako źródło wiedzy o seksualności. (PAP)