Ks. Tomasz Trzaska: Nie wszyscy święci „zmieścili się” w kalendarzu liturgicznym [Rozmowa dnia]
– Istotą tego dnia jest dziękowanie Panu Bogu za świętych, którzy są w Niebie – mówił o uroczystości Wszystkich Świętych ksiądz Tomasz Trzaska, kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK.
Magdalena Ogórek: Dzisiaj mamy dzień szczególny, niezwykły, pełen zadumy, nostalgii i refleksji. Jakich refleksji? Od razu pytam o istotę dnia Wszystkich Świętych, bo przez wiele lat próbowano przedstawić je nam jako święto zmarłych, tak zlaicyzować, to się na szczęście nie udało.
A zatem dzisiejsze święto obejmuje wszystkich tych świętych i Bogu dziękujemy za nich, że mamy swoich patronów w Niebie, że mamy swoich orędowników. Jutro oczywiście Dzień Zaduszny, czyli poświęcony tym, którzy jeszcze potrzebują naszej modlitwy i jeszcze do Nieba nie weszli. Nie mamy takiej literalnej pewności, czy nasi bliscy już są w Niebie, czy nie, więc po prostu modlimy się za nich i zapalamy znicze. Jakoś tradycyjnie łączymy te dwa dni, chociaż w liturgii są one bardzo wyraźnie rozdzielone.
Właśnie o tę różnicę chciałam zapytać, bo to święto dla wielu jest „połączone” – 1 i 2 listopada mocno się łączą, a jednak to są dwa zupełnie inne święta. Innej istoty, innego przeznaczenia.
Tak, przyznam, że dla mnie w ogóle ta rzeczywistość otaczająca śmierć człowieka, w tym wymiarze kulturowym, kultycznym i tradycyjnym, ona jest zasługuje na szacunek. Oczywiście, trzeba tu jasną dystynkcję zrobić, że nie mówimy o pewnych zwyczajach pogańskich.
Przyznam szczerze, że tam jest wiele zwyczajów powiedzielibyśmy pogańskich, jak przewracanie stołków czy zwyczaje związane z obecnością ciała w domu. Niemniej jednak to wszystko miało taki charakter pożegnania, obrzędowości i na to przychodzi chrześcijaństwo, nasza wiara, i mówi: pogaństwo odsuwamy, jakieś gusła, czary, odsuwamy, natomiast to, co święte, jeszcze bardziej uświęcamy, to, co tradycyjne, relacyjne, uświęcamy. I tak samo mamy w Dzień Zaduszny – proszę zwrócić uwagę, że zapalanie lampki czy kładzenie kwiatów nie jest aktem liturgicznym w sensie ścisłym, to jest pewna tradycja. Oczywiście, jeśli ona zdominuje naszą obecność na cmentarzu, nasze przeżywanie Dnia Zadusznego, to bardzo źle – bo myślę, że żadna zapalona lampka nie przybliża zmarłych do zbawienia, chyba że jest połączona z modlitwą. Natomiast jeśli ta lampka jest zapalona, położone kwiaty, a nad grobem, zamiast pomodlić się, trochę podyskutujemy, trochę poplotkujemy, i rozejdziemy się, to zmarły z tego pożytku kompletnie nie ma. Samo zapalanie lampek i kładzenie kwiatów może zostać uświęcone właśnie poprzez naszą modlitwę, natomiast samo w sobie „nie działa” (...)
Całej „Rozmowy dnia” można wysłuchać poniżej. Inne „Rozmowy dnia” są dostępne TUTAJ.