Poseł Kaczmarczyk: Chcą przejąć polski towar, a ten gorszej jakości ma trafiać do nas [Rozmowa dnia]
- To Komisja Europejska, a nie rządząca Polską prawica, blokuje środki z KPO i podejmuje działania grożące upadkiem polskiego rolnictwa, grając ukraińskim zbożem - przekonywał poseł Norbert Kaczmarczyk w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK
Magdalena Ogórek: Wczoraj było jasne, klarowne orędzie premiera - Polska utrzyma całkowity zakaz przewozu ukraińskiego zboża.
Norbert Kaczmarczyk: Najważniejsze jest to, że wiemy, gdzie jest nasza stolica – w Warszawie, a nie w Berlinie czy Brukseli, więc to my, a nie Unia Europejska decydujemy, jaką politykę będziemy budować z innymi państwami, również z Ukrainą. To my podjęliśmy pierwsze działania pomocowe dla Ukrainy, kiedy Berlin zastanawiał się, czy wojna będzie trwała dwa czy może trzy dni. Polska wtedy podjęła decyzję, aby bardzo mocno włączyć się w pomoc. Przyjęliśmy kilka milionów uchodźców z Ukrainy - prawdziwych uchodźców wojennych, a nie terrorystów, którzy chcieli wejść przez naszą granicę z Białorusią w ramach wojny hybrydowej ze strony Łukaszenki. Pomogliśmy Ukraińcom bardzo pięknie - to była nasza polityka, z której przykład wzięły inne państwa Unii Europejskiej w późniejszej fazie. Dzięki temu Ukraińcy dalej walczą o swoją niepodległość.
Kolejną sprawą jest ochrona naszych rodzimych interesów – zwłaszcza polskiej wsi. W tej kwestii mówimy, że sytuacja musi się zmienić. Będziemy blokować niekontrolowany przepływ ukraińskiego zboża, bo walczymy o interesy polskich rolników, co jest zrozumiałe również dla Ukraińców.
Z drugiej strony - to bardzo niedobre, że Komisja Europejska, że w ogóle państwa najmocniejsze i dominujące w Unii Europejskiej chciałyby widzieć Polskę jako tarczę, jako hak przesyłowy, jeśli chodzi o sprzęt i o przyjęcie imigrantów. Chciałyby Polskę osłabić i stąd z jednej strony ma miejsce blokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy, a z drugiej - walka z polskim rządem pod kątem również ukraińskiego zboża. W tym przypadku w grę wchodzą wielkie interesy niemieckie, rosyjskie, francuskie i holenderskie. Być może chcieliby oni, żeby ukraińskie zboże zalewało Polskę, a dobre, polskie kupowali dla siebie. Polski, dobry towar – wysyłamy na zachód, a ten gorszej jakości - ewentualnie do Polski. Ukraina produkuje inaczej, taniej, z użyciem innych środków ochrony roślin. Ukraina nie przestrzega zasad Unii Europejskiej. (…)
Jeśli Ukraina ma być w Unii Europejskiej, w przyszłości ma z nami współpracować gospodarczo i na niwie gospodarki żywnościowej, to musi przede wszystkim dostosować się do tych samych standardów, bo inaczej będzie szkodzić całej UE i naszemu rolnictwu - będzie to produkt gorszej jakości, wpływający na jakość zdrowia Europejczyków.
Tym bardziej dziwi postawa UE, która zamiast wesprzeć nas w naszym stanowisku i pomóc merytorycznie rozwiązać problem, ustawiła się niejako z dystansem. Polacy zostali sami z tym problemem.
- (…) Nie jesteśmy żadnym filtrem gospodarczym dla oligarchów ziemskich – niemieckich, francuskich czy holenderskich. Jesteśmy państwem suwerennym, które dba o swoje interesy. W interesie Niemców jest, by ukraińskie zboże wjeżdżało do Polski – dlatego, że w dużej mierze są to latyfundyści, którzy mają w tym również swoje interesy. Czym innym jest pomoc dla rolników ukraińskich, a czym innym - dla oligarchów, którzy chcą to zboże po prostu wepchnąć do Polski i by Polacy konsumowali je w postaci chleba i innych przetworzonych produktów, a żeby to polskie, lepsze zboże trafiało do nich. (…)
INNE ROZMOWY DNIA