Ryszard Czarnecki: Sąd niższej instancji opowiedział się za niemieckimi interesami [Rozmowa dnia]
Ryszard Czarnecki, europoseł, który był dziś gościem „Rozmowy dnia” Polskiego Radia PiK, nie krył zadowolenia z wyroku NSA w sprawie Turowa. Jego zdaniem wyrok niższej instancji był skandalem.
Magdalena Ogórek: Duży news z wczoraj, Naczelny Sąd Administracyjny uchylił postanowienie w sprawie Turowa, czyli nie będzie tak, jakby chciała opozycja.
Ryszard Czarnecki: Trawestując powiedzenie z czasów Niemiec Bismarcka, można powiedzieć „są jeszcze sądy w Warszawie”, ale to smutne, że dopiero najwyższa instancja zmienia skandaliczny wyrok sądu niższej instancji. Ten mówiąc wprost, opowiedział się za niemieckimi interesami, tak było. Dobrze, że polski wymiar sprawiedliwości stanął za polską firmą, za Polakami, którzy tam pracują, za ich rodzinami. Wcześniejsza sytuacja była absolutnie kuriozalna, niedopuszczalna, była skandalem. Dobrze, że wreszcie jest normalność.
Zwrócę tylko uwagę, że przede wszystkim chodzi o zatrudnienie kilku tysięcy osób, a wcześniej sąd, który wydał to skandaliczne orzeczenie, działał w trybie niejawnym, co w ocenie śledczych było nietransparentnym. Na szczęście sytuacja jest uratowana, jak wszystko na to wskazuje. Podejrzewam, że to nie są ostatnie działania Brukseli, żeby „wykosić” polską konkurencję. Też mówię wprost.
– Myślę, że nie tylko Brukseli, także Niemcy mają swoje silne lobby, czasem używają Komisji Europejskiej czy instytucji Unii Europejskiej jako Parlamentu Europejskiego, ale czasem po prostu używają jakichś organizacji ekologicznych, które dostają granty. Mówiąc wprost, otrzymują finansowe wsparcie. Potem one są bardzo aktywne, na przykład chodzi o zamykanie polskich kopalni, ale jakoś zamykają oczy, gdy chodzi o kopalnie w Niemczech, po drugiej stronie granicy, lub kilka kilometrów dalej, czy również po stronie czeskiej. Widać tutaj, że pieniądze niemieckie robią swoje. Na szczęście, jak widać, państwo polskie jeszcze potrafi się bronić. Zarówno za sprawą jednoznacznych decyzji rządu, jak i ostatecznie NSA.
Czy był Pan zaskoczony, że kilka dni temu w Koszalinie Donald Tusk powiedział, że „my nigdy nie chcieliśmy prywatyzować Lasów Państwowych”? Wszyscy doskonale pamiętamy głosowanie z 2014 roku, gdy pod osłoną nocy Platforma Obywatelska chciała zmiany w Konstytucji, aby właśnie otworzyć sobie taką furtkę. Kto dybie na polskie drewno? Wiadomo, że Niemcy. Staliśmy się ogromną konkurencją, jeśli chodzi o produkcję mebli i tu odbieramy Niemcom ten rynek. Jak Pan to ocenia? Dlaczego Tusk daje taki przekaz?
– Donald Tusk mógłby użyć słów byłego socjalistycznego premiera Węgier Ferenca Gyurcsany’ego, który powiedział, nie wiedząc, że jest nagrywany „kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem”. Tusk też kłamie rano, kłamie wieczorem. On chyba liczy na to, że część ludzi nie skonfrontuje tego, z tym, co Platforma robiła w 2012 roku, bo wtedy był ten pomysł i ostre sprzeciwy społeczeństwa. To Polacy, społeczeństwo obywatelskie, nasi rodacy spowodowali, że te plany zostały opóźnione, nie odrzucone, przez Platformę i lasy doczekały zmiany rządów. Dzięki temu nie poszły w obce ręce. Natomiast oczywiście jest tak, że toczy się bardzo ostra walka konkurencyjna. Ta strategia klimatyczna, nawet leśna w wykonaniu Unii Europejskiej, jest w gruncie rzeczy pisana przez naszych zachodnich sąsiadów. Ona ma uderzyć w Polskę. Chodzi o to, żeby Polska, a konkretnie ten sektor leśny stał się niekonkurencyjny. O to rozgrywa się mecz. Kto tego nie widzi, jest kiepem.
Co dalej z paktem migracyjnym? To jest taka nagła wrzutka. Dzięki Brukseli została tematem numer jeden kampanii w Polsce, choć nie miała nim być?
– Powiedziałbym nawet trochę głębiej. Jeżeli dzisiaj politycy Platformy mówią z kamienną twarzą, że to polski rząd, wrzuca ten temat. Jednak kto to wrzucił? To przecież prezydencja Szwecji w Unii Europejskiej dosłownie w ostatnich dniach i godzinach postawiła tę sprawę na agendzie. Kto rządzi Szwecją? Partia Moderata, która jest częścią Europejskiej Partii Ludowej, której do niedawna szefem był Donald Tusk. Jest to partia, w której cały czas jest Platforma Obywatelska i PSL, więc jeżeli ktoś coś wrzucił, to szukajcie państwo z Platformy wśród swoich przyjaciół politycznych. Natomiast co do Brukseli, to zauważyłem, wielkim sukcesem polskiego rządu jest fakt, że opóźnił tę sprawę. Przypomnę, to miało być rozstrzygnięte w 2018 roku rozstrzygnięte, a nie zostało. Potem w 2020, można powiedzieć żargonem urzędniczym, że dzięki polskiemu rządowi sprawa została „postawiona na żółwia”. Bardzo wolno to procedowano. Polska kupiła czas, a dokładniej trzy lata. Teraz to znowu się pojawiło. Przy czym bardzo przestrzegam tych wszystkich. Zapamiętajmy i zapiszmy nazwiska tych, którzy mówią, że nie ma problemu, „o co chodzi, nikt nie chce na siłę wcisnąć”. To jest kwestia uzgodnień w ramach trójkąta: Rada Europejska – Komisja Europejska – Parlament Europejski. To jest sprawa tego ostatniego i wiem, co mówię, bo jestem w nim od lat. Parlament jest instytucją najbardziej proimigracyjną ze wszystkich struktur organów europejskich i jestem przekonany, że jednostka, w której pracuję, bardzo mocno wychyli wahadło tej polityki proimigracyjnej w kierunku tego, żeby kraje członkowskie Unii Europejskiej były zmuszone do przyjmowania imigrantów. To, co jest na stole, jest bardzo groźne, a Parlament Europejski z punktu widzenia krajów, które nie chcą słuchać imigrantów, jeszcze to pogorszy i oczywiście mówię tutaj o imigrantach, którzy nielegalnie przekroczyli granicę Unii Europejskiej i są w obozach w Hiszpanii, w Grecji, we Włoszech, czy dotarli do Niemiec. Wiadomo, że te inne kraje chcą się pozbyć tych imigrantów. My nie chcemy ich przyjąć, możemy wziąć do pracy kogoś, kto przyjdzie na rok, będzie pracował, płacił podatki, jest ta kontrakcie, jest wcześniej sprawdzony i wraca do siebie. To jest co innego, my mówimy o nielegalnej imigracji ludzi, którzy oczekują na wysoki socjal i delikatnie mówiąc, wszędzie gdzie są, stwarzają znaczące zagrożenie dla bezpieczeństwa, ładu publicznego. Są przyczyną realnych problemów obywateli kobiet, gdy chodzi o agresję tych panów. Stwarzają problemy natury kulturowej, cywilizacyjnej, religijnej i Europa Zachodnia pokazuje, że nie potrafi się z tym uporać. Podam konkretny przykład, w zeszłym tygodniu, w czasie sesji europarlamentu, 13 lipca, czyli dzień przed świętem narodowym we Francji widzieliśmy, jak wiele samochodów policyjnych z Niemiec stało przy granicy francusko-niemieckiej, jechało z policjantami z Niemiec po to, żeby pomóc władzom francuskim, bo one się obawiały, że to święto może być wykorzystane do kolejnych zadym. W samym Strasburgu jest europarlament, zniszczono operę. Szereg sklepów splądrowanych, podobnie było w innych aglomeracjach we Francji. To jest naprawdę plaga. To nie jest kwestia tego, że jak my tego nie przyjmiemy, to uratujemy sprawę na kilka lat. Kto teraz robi te demolki we Francji, były też w krajach Beneluksu? Robią to dzieci imigrantów, drugie i trzecie pokolenie. Nie wpuszczając tych migrantów, kupujemy sobie bezpieczeństwo na kilkadziesiąt lat do przodu. (...)
Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wczoraj decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie kopalni Turów. Pod koniec maja sąd wojewódzki zadecydował o wstrzymaniu wydobycia w bogatyńskiej kopalni. Zażalenie na decyzję złożyli Prokurator Generalny, Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i PGE. Postanowienie zostało wydane na posiedzeniu niejawnym, które pierwotnie miało się odbyć 10 lipca. Termin odroczono ze względów formalnych.