SP chce uchwały Sejmu ws. ukraińskich organizacji nacjonalistycznych
SP przygotowała projekt uchwały Sejmu, której celem jest wsparcie europejskich aspiracji Ukrainy oraz "izolacja" nacjonalistycznych sił ukraińskich. Zbigniew Ziobro skrytykował polskich polityków, którzy na wiecach w Kijowie występowali obok ukraińskich nacjonalistów.
Lider Solidarnej Polski podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie przekonywał, że jego formacja "jest bardzo życzliwa i zaangażowana we wsparcie dla wolnej i demokratycznej Ukrainy". Jak mówił, trzeba wspierać te siły na Ukrainie, które "walczą o standardy europejskie", co oznacza "odrzucenie skrajnego nacjonalizmu, faszyzmu, szowinizmu, który niestety (...) w jakiejś części jest obecny również na kijowskim Majdanie".
Dlatego, tłumaczył Ziobro, jego formacja przygotowała projekt sejmowej uchwały, w której domaga się, by parlament wyraził poparcie "dla tych wszystkich sił politycznych, które chcą wolnej i demokratycznej Ukrainy, ale by wyraził jednocześnie dezaprobatę i zdecydował się na izolowanie siły politycznej typu Prawy Sektor i Swoboda, które w swoim oficjalnym programie nadal mają plan zmiany granic".
Lider SP skrytykował także tych polskich polityków, którzy podczas wieców w Kijowie stali obok lidera nacjonalistycznej partii Swoboda Ołeha Tiahnyboka.
Poseł Solidarnej Polski Mieczysław Golba przytoczył z kolei jedną z wypowiedzi Tiahnyboka. "Oni się nie bali, tak jak i my nie powinniśmy się bać, brali karabin na plecy i poszli do lasu, przygotowywali się i walczyli z Moskalami, Niemcami, żydostwem i innym robactwem" - cytował Golba. Jak ocenił, oznacza to, że "my Polacy zostaliśmy nazwani +innym robactwem+".
Dlatego, jak mówił Golba, "politycy, którzy jeżdżą tam na Majdan nie powinni stać obok skrajnych nacjonalistów". W tym kontekście powiedział o byłym premierze, b. szefie PE Jerzym Buzku, prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim, czy wiceprzewodniczącym PE Jacku Protasiewiczu.
W ubiegłym tygodniu w "Rzeczpospolitej" ukazał się wywiad rzecznika radykalnej organizacji Prawy Sektor Andrija Tarasenki. Na pytanie, czy obecne granice Ukrainy są sprawiedliwe, odparł on: "Nacjonalista to ktoś, kto dąży do zjednoczenia wszystkich ziem etnicznych swojego narodu, tych, gdzie Ukraińcy żyli od tysięcy lat. Inaczej nie można go nazwać nacjonalistą. Po wojnie operacja +Wisła+ spowodowała, że Ukraińcy z tych ziem etnicznych zostali wyrzuceni i sprawiedliwość nakazywałaby, aby te ziemie do Ukrainy wróciły. Mówię o Przemyślu i kilkunastu innych powiatach". (PAP)