Eugeniusz Kłopotek: Nowy minister rolnictwa sam nie ugasi tego pożaru [Rozmowa dnia]
- Trzeba natychmiast zahamować dalszy wwóz zboża z Ukrainy do Polski – mówił Eugeniusz Kłopotek w „Rozmowie dnia” w Polskim Radiu PiK. Z wójtem Warlubia rozmawialiśmy o problemach rolników i obszarów wiejskich.
Michał Jędryka: Oprócz tego, że jest Pan wójtem Warlubia, to całe polityczne życie był pan działaczem ludowym, zawsze związanym z problemami rolnictwa i rolników. Dlatego zapytam Pana o sytuację na rynkach, które są związane z rolnictwem - zwłaszcza na rynku zboża, bo mamy nowego ministra rolnictwa, który został powołany w samym środku kryzysu zbożowego. Jak Pan sądzi - da sobie z tym radę?
Eugeniusz Kłopotek: Nie jest to taka prosta sprawa, jakby się komuś wydawało, bo niestety pali się i to już dużym ogniem. Pan minister Robert Telus został wynajęty do ugaszenia tego ognia, ale niestety w mojej ocenie to mu się nie uda.
Powiedział sam o sobie: „Jestem saperem, który nigdy nie rozbrajał bomby”.
- Jedno, co może trochę napawać nadzieją w sytuacji rolników posiadających zboże w magazynach to fakt, że cały rząd przejrzał wreszcie na oczy. Widzą, że sytuacja jest już tak nabrzmiała, że obojętnie kto by został ministrem rolnictwa, trzeba mu pomóc. Nie można go zostawić samego.
Sporo „nabroił” minister Kowalczyk. W ubiegłym roku po żniwach, gdy proponowano cenę 1500 zł, to rolnicy uważali, że to za mało. Pan minister Kowalczyk powiedział im wówczas: „Poczekajcie, na pewno cena wzrośnie”. A dzisiaj co mamy? 1000 i 1100 zł! Nie dziwię się więc, że jest ogromny protest rolników, który może się poszerzać, jeśli rząd nie podejmie jednoznacznych decyzji. Przede wszystkim najpierw trzeba zahamować dalszy wwóz zboża z Ukrainy do Polski.
I tu są różne propozycje – można wprowadzić kaucje, kontrole…
- To wszystko jest oczywiście spóźnione o wiele miesięcy. Nawet sam premier Morawiecki w ubiegłym roku po żniwach mówił, że będzie problem. Natomiast to, że wystąpimy do Unii Europejskiej, że może od czerwca wprowadzą ponownie cło - ja w to nie wierzę! To jest zabawa - żonglowanie dokumentami. W pierwszej kolejności trzeba natychmiast zatrzymać przywóz, a po drugie odpowiedzieć na pytanie: „jak teraz wywieźć to, co jest w naszych magazynach?”.
Jeżeli nawet rząd podejmie decyzję - a będzie musiał - żeby wywieźć choć część zboża statkami z naszego kraju, to też się nie stanie w krótkim czasie. Nie sposób, żeby przez port północny na przykład w Gdańsku 4 miliony zboża wywieźć w ciągu trzech miesięcy.
Za trzy miesiące są żniwa, znowu ziarno sypnie, a wszystko na to wskazuje, że plony mogą być bardzo dobre, a więc łącznie z kukurydzą może być to kolejnych 35 milionów ton. (…)
CAŁA ROZMOWA DNIA - PONIŻEJ.