Forum w Davos debatuje nad sytuacją w Chinach, Syrii i Francji
W trzecim dniu Światowego Forum Gospodarczego w Davos rozmawiano m.in. o chińskiej gospodarce, której gwałtowne spowolnienie może stanowić zagrożenie globalne; pochwalono plan reform we Francji. Wezwano też zagranicznych bojowników do wycofania się z Syrii.
Poważne ryzyko "twardego lądowania chińskiej gospodarki" zostało na razie oddalone, ale obawy o to, że może ona spowolnić do poziomu, który okaże się groźny dla gospodarki całego świata, nie zostały jeszcze rozwiane - uznali zebrani w Davos eksperci.
Słynny amerykański ekonomista Nouriel Roubini, który zasłynął tym, że przepowiedział załamanie rynku nieruchomości w USA i nadejście kryzysu finansowego, ostrzegł, że "brutalne wyhamowanie" chińskiej gospodarki pozostaje realną groźbą. Jego zdaniem zapowiadane reformy gospodarcze to dla rządu duże wyzwanie i nie wiadomo, czy Pekin mu sprosta.
Pekin zdołał wprawdzie w 2013 roku ustabilizować wzrost gospodarczy, ale jak powiedział przedstawiciel Chin, Li Daokui, jego kraj "będzie musiał walczyć w 2014 i 2015 roku o utrzymanie wzrostu na poziomie 7-7,5 proc., aby co roku tworzyć 7,7 mln miejsc pracy, których Chiny potrzebują".
W poniedziałek Pekin ogłosił, że wzrost gospodarczy wyniósł w roku ubiegłym 7,7 proc. To najsłabszy wzrost PKB tego kraju od 13 lat, a brak równowagi makroekonomicznej i zadłużenie publiczne państwa budzi niepokój o jego kondycję. Wprawdzie Chiny zobowiązały się do zmodyfikowania swojej gospodarki, tak aby zwiększyć popyt wewnętrzny i uniezależnić się częściowo od eksportu przy jednoczesnej kontroli zadłużenia sektora publicznego, ale wielu ekonomistów obawia się, że wdrożenie tych reform będzie zbyt powolne, by zapobiec poważnym problemom.
Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde powiedziała jednak, że eksperci MFW nie przewidują gwałtownego spowolnienia chińskiej gospodarki, a jedynie słabszą stopę jej wzrostu.
Bardziej optymistycznie wypadła w piątek w Davos ocena Francji; już w czwartek uczestnicy forum w Davos pochwalili tzw. wiraż gospodarczy prezydenta Francois Hollande'a, czyli zestaw przyjętych niedawno reform, które mają postawić na nogi kulejącą francuską gospodarkę. Dzień później niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble ocenił, że wdrożenie planu Hollande'a uczyni Francję znacznie silniejszą. "Widzimy, że francuski prezydent podjął konieczne decyzje i sądzę, że (kraj ten) jest teraz na dobrej drodze" - powiedział Schaeuble.
Reformy gospodarcze, które francuski prezydent przedstawił w ubiegłym tygodniu, obejmujące m.in. cięcia wydatków i ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw, porównywane są w Davos do wielkiej reformy, jaką dekadę temu przeforsował w Niemczech kanclerz Gerhard Schroeder. Wielu ekonomistów uważa, że to właśnie Agenda 2010, jak nazwano reformę Schrodedera, przywróciła niemieckiej gospodarce dynamiczny wzrost i znacznie zmniejszyła bezrobocie.
Książę Turki al-Fajsal, przedstawiciel saudyjskiej rodziny królewskiej i były szef saudyjskiego wywiadu, skrytykował w mocnych słowach politykę USA wobec Syrii i wezwał ONZ do przyjęcia rezolucji, na mocy której "irackie i libańskie szyickie policje" zostaną wydalone z Syrii.
Arabia Saudyjska i Katar - monarchie sunnickie - wspierają walczącą z reżimem Baszara el-Asada sunnicką opozycję, dostarczając jej broń, pieniądze oraz dane własnych wywiadów wojskowych.
Szyicki Iran jest najbliższym sojusznikiem Damaszku i udziela militarnej i gospodarczej pomocy zarówno siłom Asada, jak i Hezbollahowi, libańskiej szyickiej milicji, która zaangażowała się w Syrii w walkę po stronie reżimu.
Zdaniem księcia Turkiego bojownicy Hezbollahu mają w Syrii przewagę liczebną nad radykalnymi ugrupowaniami sunnickimi. "Trzeba ich (szyitów) wydalić stamtąd. Jedyny sposób, by to zrobić, to podjąć międzynarodowe wysiłki, pod przywództwem USA i ich sojuszników, aby zmusić tych ludzi do zaprzestania walki" - powiedział saudyjski książę.
Minister spraw zagranicznych Iranu Dżawad Zarif powiedział tymczasem, że jego kraj chce, by syryjska opozycja przestała otrzymywać wsparcie z zagranicy, a strony tamtejszego konfliktu uznały, że nie ma dla niego militarnego rozwiązania.
Zarif wezwał więc "wszystkie obce siły do wycofania się z Syrii", a jego apel poparli szefowie dyplomacji Jordanii i Turcji, Nasir Dżudeh i Ahmet Davutoglu.
Również rektor Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu Ghassan Salame powiedział, że "istnieje powszechna zgoda co do tego, że bojownicy, którzy nie są Syryjczykami, powinni wycofać się z Syrii".
Salame zaproponował też, że Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna przyjąć rezolucję domagającą się takiego rozwiązania, skoro jest ono popierane zarówno przez uczestników konferencji pokojowej w Montreux (tzw. Genewa 2) mającej wypracować pokojowe rozwiązanie syryjskiego konfliktu, jak i przez gości zgromadzonych w Davos. Jego wypowiedź przywitano głośnymi oklaskami.
Przez Davos, do soboty, kiedy to kończy się tegoroczne Forum, przewinie się około 2,5 tys. przywódców politycznych i przedstawicieli największych firm, reprezentujących ponad 1000 organizacji i 100 narodowości. (PAP)