Wiceminister Gembicka: Zaostrzamy kontrole ukraińskich zbóż na granicy [rozmowa]
- Rząd zabiega w Komisji Europejskiej o podjęcie działań, które poprawią sytuację rolników, związaną z nadmiernym importem zboża z Ukrainy- mówiła w „Rozmowie dnia” w Polskim Radiu PiK Anna Gembicka - wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.
Agnieszka Marszał: Chyba jednak nie udało się pomóc Ukrainie bez uszczerbku dla polskich rolników. Narzekają, że napływ zbóż z Ukrainy jest niekontrolowany i tak duży, że polskie zboża -głównie słyszymy o kukurydzy - zalega w magazynach. Jest problem, żeby kukurydzę czy rzepak sprzedać, a ceny są tak niskie, że rolnicy mówią, że jest to na granicy opłacalności. Co zawiodło?
Anna Gembicka: Trzeba zacząć od tego i przypomnieć, że już w zeszłym roku uruchomiliśmy skup pszenicy przez Krajową Grupę Spożywczą. To pozwoliło – na pewno w przypadku pszenicy - na ustabilizowanie cen. Natomiast jeżeli chodzi o napływ zboża z Ukrainy, to nieprawdą jest, że jest on niekontrolowany...
Słyszymy dwa komunikaty - minister zapewnia, że kontrola jest, a rolnicy mówią, że nie ma.
- Zboże, które do nas wpływa jest ewidencjonowane i kontrolowane. W tym momencie z Ukrainy napływają trzy rodzaje zbóż - nasienne kontrolowane przez PIORiN, paszowe kontrolowane przez weterynarię i konsumpcyjne kontrolowane przez IJHARS. My wzmacniamy jeszcze te kontrole – tak, że już nie będzie wpływało do Polski zboże tzw. techniczne, co było też problemem, zgłaszanym właśnie przez rolników. Zakupiliśmy też dodatkowy sprzęt – chromatografy, które mają doprowadzić do tego, żeby kontrole były jeszcze bardziej szczelne.
Jednocześnie pan premier Kowalczyk skierował do Komisji Europejskiej pismo w sprawie zakończenia derogacji na transport zboża z Ukrainy…
Co to znaczy?
- To nie jest tak, że to polski rząd zgodził się na napływ zboża z Ukrainy. To jest otwarcie granic przez Unię Europejską - taką decyzję podjęła Komisja Europejska. Polska jest akurat krajem granicznym, więc jesteśmy na pierwszej linii.
Ale to zboże miało od nas płynąć dalej, a rolnicy mówią, że tak nie jest - że kukurydza polskich rolników stoi jeszcze wciąż na polach, a w magazynach jest ta ukraińska.
- Czy to zostanie zamknięte, ograniczone, czy też zostaną wprowadzone jakieś mechanizmy - to wszystko zależy od decyzji Komisji Europejskiej. Jak powiedziałam - premier Kowalczyk wystosował pisma w tej sprawie i mamy nadzieję, że Komisja Europejska w pewien sposób zmieni podejście.
Ale też chciałam przypomnieć, bo opozycja - szczególnie PSL - mówi, że Polska się na to zgodziła. To zostało przegłosowane w Unii Europejskiej, także z poparciem właśnie tych grup parlamentarnych w PE, które rządzą. Oprócz tego już w 2014 roku Platforma i PSL zgodziły się na bardzo mocne otwarcie na zboże, także z Ukrainy. Wtedy szczególnie województwa na ścianie wschodniej bardzo mocno podnosiły tę kwestię. (...)
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY DNIA