Debata w Sejmie: opozycja za odwołaniem Arłukowicza; bronią go PO i PSL
Wszystkie kluby sejmowej opozycji opowiedziały się podczas czwartkowej debaty za odwołaniem ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Zarzucają mu doprowadzenie do zapaści w ochronie zdrowia. Ministra bronili przedstawiciele koalicyjnych PO i PSL.
Anna Zalewska uzasadniając wniosek PiS o odwołanie Arłukowicza oceniła, że państwo nie ma polityki zdrowotnej, a kolejki do lekarzy, "to już nie miesiące, to lata". "System ochrony zdrowia jest dawno zdegenerowany - to procedury, świadczeniodawcy, zysk, zysk - nie ma pacjenta, nie ma lekarza" - podkreślała Zalewska. Według niej wzrost wydatków na ochronę zdrowia nie przekłada się na skrócenie kolejek do lekarzy, a przeciwnie - są one coraz dłuższe.
Arłukowicza broniła Elżbieta Radziszewska (PO), która apelowała do posłów PiS, by byli "odpowiedzialną opozycją". "Pokażcie jakie macie propozycje. Nie wystarczy pokrzykiwać, trzeba coś pokazać (...). Organizacja ochrony zdrowia jest rzeczą nadzwyczaj trudną. Jeżeli państwo uważacie, że macie świetny pomysł na zmiany, proszę bardzo. (...) Straszenie i czarnowidztwo od sześciu lat jest waszą domeną" - podkreślała posłanka.
Radziszewska zwracała też uwagę, że wnioskodawcy we wniosku o dymisję Arłukowicza, powoływali się na raporty dot. oceny stanu służby zdrowia przygotowane przez komercyjne firmy. Mówiła, że opracowania te przygotowywane były na podstawie rozmów z grupą 500 Polaków; brano w nich pod uwagę takie rzeczy, jak np. wskaźnik konsumpcji alkoholu, częstotliwość występowania nadciśnienia, aktywność fizyczną, czy ilość przyjmowanego cukru.
Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Arłukowicz powinien ponieść odpowiedzialność polityczną za złą sytuację w ochronie zdrowia. Kaczyński podkreślał, że świadczą o niej kolejki do zabiegów i lekarzy. Jak mówił, zdarza się, że przerywane jest leczenie, także w przypadku pacjentów onkologicznych. "Minister Arłukowicz został ministrem nie dlatego, że miał niezbędne doświadczenie, ale został wybrany z powodów wizerunkowych" - ocenił Kaczyński.
Na zakończenie przemówienia prezesa PiS na sejmowych ekranach odtworzono jedno z wystąpień nieżyjącego już prof. Zbigniewa Religi, który pełnił funkcję ministra zdrowia w rządzie PiS. Podkreślał on w nim, że ochrona zdrowia jest podstawowym prawem obywateli, a bez zdrowego społeczeństwa nie można zbudować sukcesu gospodarczego.
Twój Ruch zapowiedział, że poprze wniosek PiS i zagłosuje za odwołaniem Arłukowicza. Łukasz Krupa (TR) zarzucił mu m.in. brak kompetencji i działań na rzecz poprawy w ochronie zdrowia. "Ponad dwa lata urzędowania na stanowisku ministra zdrowia, to brak jakichkolwiek realnych działań na rzecz poprawy sytuacji w ochronie zdrowia, doprowadzenie do pogorszenia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków, powiększające się zadłużenie placówek zdrowotnych i - według ostatniego raportu NIK - znaczące wydłużenie się kolejek do lekarzy, specjalistów, operacji i procedur medycznych" - wyliczał Krupa.
Poseł SLD Marek Balt ocenił, że Arłukowicz wziął na siebie ciężar, którego nie umie udźwignąć. "Żal mi pana jako człowieka, na pewno panu przykro słuchać tylu przykrych słów o swoich nieudanych projektach i działaniach. Jednak na skutek swoich wybujałych ambicji politycznych wziął pan na siebie ciężar, którego nie jest pan w stanie udźwignąć" - mówił Balt.
Z kolei przedstawiciele PSL podkreślali, że opowiedzą się przeciwko odwołaniu Arłukowicza. "Być może ten minister nie ma spektakularnych osiągnięć, ale nie można wszystkiego w czambuł potępiać. Prace trwają, to są mozolne, często gabinetowe prace wielu ludzi pod kierunkiem ministra" - podkreślał poseł PSL Marek Gos.
Arkadiusz Mularczyk (SP) ocenił, że Arłukowicz nie ma doświadczenia w kierowaniu służbą zdrowia. Mularczyk mówił, że "w Polsce mamy chory system opieki zdrowotnej". "W Polsce należy leczyć chory system, który miał leczyć chorych i pan, panie ministrze Arłukowicz, ponosi za to współodpowiedzialność, wraz z pana poprzedniczką na tym stanowisku (chodzi o obecną marszałek Sejmu Ewę Kopacz - PAP)" - powiedział poseł SP.
Arłukowicz odnosząc się do zarzutów opozycji podkreślił, że MZ doprowadziło m.in. do refundacji 900 nowych leków, wprowadziło program finansowania in vitro, nowe specjalizacje lekarskie i system eWUŚ. "Wiele trzeba poprawić, wiele trzeba zmienić, kolejki w Polsce są za duże. (...) Musimy skrócić kolejki i je skrócimy" - mówił minister zdrowia.
Dodał, że rocznie udzielanych jest ponad 138 mln porad lekarskich w podstawowej opiece zdrowotnej; blisko 80 mln porad specjalistycznych; ponad 8 mln hospitalizacji; karetki wyjeżdżają 3 mln razy; realizowanych jest 150 mln recept. Arłukowicz podkreślił, że w 2012 r. i 2013 r. zostało sprawnie przeprowadzone aneksowanie umów ze szpitalami i poradniami. Wartość tych umów to ponad 50 mld zł. Minister ocenił, że udało się wprowadzić "przejrzysty, czytelny, jasno opisany system refundacji". "Ceny leków negocjowane są w resorcie zdrowia a nie w restauracji" - mówił.
Podkreślił, że na listę refundacyjną trafiły dodatkowe leki m.in. dla chorych na nowotwory. "Mówienie o tym, że pacjenci z powodu chorób onkologicznych umierają przed szpitalami jest nieprawdą" - powiedział minister.
Lider Polski Razem Jarosław Gowin podczas czwartkowej konferencji zarzucił Arłukowiczowi brak całościowej polityki zdrowotnej. Gowin krytykował Arłukowicza m.in. za brak całościowej polityki zdrowotnej oraz niezrealizowanie obietnic: decentralizacji NFZ, wprowadzenia prywatnych ubezpieczycieli oraz elektronicznej karty pacjenta. Jak mówił, zbiurokratyzowanie polskiej służby zdrowia nie służy zmianom systemowym, ale jest marnowaniem czasu i pieniędzy.
Debacie sejmowej przysłuchiwał się m.in. premier Donald Tusk, nie zabrał jednak głosu. Głosowanie nad wnioskiem o odwołanie Arłukowicza z funkcji w rządzie ma się odbyć w piątek.(PAP)