Putin odpowiedzialny za eskalację konfliktu na Ukrainie
Niemieckie media wskazują w czwartek na odpowiedzialność prezydenta Rosji Władimira Putina za eskalację konfliktu na Ukrainie. Komentatorzy ostrzegają opozycję z Witalijem Kliczką na czele przed sojuszem z radykalnymi siłami.
Dziennik "Die Welt" pisze, że odpowiedzialność za przemoc i ofiary śmiertelne na Ukrainie spada na Putina i apeluje do UE, by przeciwstawiła się Rosji.
"Ukraina staje się w błyskawicznym tempie państwem policyjnym" - czytamy w "Die Welt". Za "godne ubolewania i fatalne" gazeta uznała sięganie przez radykalny margines opozycji po środki przemocy, tłumacząc jednak, że to ukraiński rząd doprowadził do zaognienia sytuacji "forsując w szybkim tempie represyjne ustawy, pozwalające na ściganie pokojowych demonstrantów jakby byli kryminalistami".
Zdaniem "Die Welt" za "zwrot Ukrainy w kierunku autokratycznego systemu" nie odpowiada "będący jedynie marionetką" Wiktor Janukowycz, lecz "nowy car Rosji Putin".
"Putin chce przejść do historii jako polityk, który pozbierał rosyjskie ziemie i wprowadził byłe republiki radzieckie do swojego imperium, które nie nazywa się już Związkiem Radzieckim lecz Unią Eurazjatycką" - czytamy w "Die Welt". Z tego powodu prezydent Rosji eksportuje swój system władzy na Ukrainę.
Jak pisze "Die Welt", celem Putina jest też wykazanie, że jego system władzy przewyższa pogardzaną przez niego liberalną demokrację. "Dlatego wykorzystuje każdą okazję, by wykazać jej słabość i bezradność" - zauważa autor komentarza.
Zdaniem "Die Welt" UE powinna jak najszybciej "odłożyć do lamusa iluzję partnerstwa modernizacyjnego z Putinem i zdecydowanie stawić czoło jego poplecznikowi w Kijowie". "Pierwszym krokiem w tym kierunku mogłyby być sankcje przeciwko reżimowi Janukowycza, na wzór zastosowanych wcześniej wobec Białorusi" - czytamy w "Die Welt".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" obarcza Janukowycza odpowiedzialnością za eskalację konfliktu, zastrzega jednak, że dymisja prezydenta Ukrainy nie rozwiąże wszystkich problemów. "Janukowycz ponosi polityczną odpowiedzialność za śmierć demonstrantów. I chociaż apele części opozycjonistów do postawienia go przed sądem (a powodów znalazłoby się zapewne więcej) są zrozumiałe, to w obecnej sytuacji są one całkowicie nierealistyczne" - ocenia konserwatywna gazeta.
Rozmów z Janukowyczem w celu uniknięcia dalszego rozlewu krwi nie da się uniknąć nie tylko z powodu realnego układu sił. Prezydent Ukrainy jest co prawda przywódcą, który "bezwstydnie bogaci się (...), łamie prawo i zmierza do zainstalowania dyktatury", jednak w dużej części kraju, szczególnie na wschodzie, cieszy się poparciem społeczeństwa. "Opozycja nie może stać się przeciwnikiem prostych ukraińskich obywateli, którzy ciągle jeszcze widzą w Janukowyczu swojego przedstawiciela" - czytamy w "FAZ".
"Sueddeutsche Zeitung" uważa, że można jeszcze zapobiec wybuchowi wojny domowej na Ukrainie. Janukowycz musi zrozumieć, że pałkami, karabinami i surowymi ustawami nie zastraszy proeuropejskiej opozycji, ponieważ - w przeciwieństwie do Białorusi - jest ona zbyt liczna. "Siła mas to największy sukces obozu Kliczki" - czytamy w "SZ".
Liberalnolewicowa gazeta przestrzega umiarkowaną opozycję przed sojuszem z radykalnymi siłami. "Czas pracuje na korzyść opozycji" - ocenia "SZ". Zdaniem autora komentarza ukraińska opozycja powinna "spoglądać bardziej w przyszłość, wzmocnić swoją obecność na wschodzie i południu kraju, postawić całkowicie na bohatera sportu Kliczkę". "W przyszłym roku odbędą się wybory; trudno sobie wyobrazić, by Janukowycz jeszcze raz zdołał wygrać" - przewiduje "SZ".
Telewizja publiczna ARD zwraca uwagę, że "skorumpowany Janukowycz" dawno temu wybrał Moskwę zamiast Brukseli. Decyzję podjął nie tylko z powodu rosyjskiej pomocy finansowej, lecz także ze względu na oczekiwaną pomoc w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "Na Kremlu wiedzą, jak zmanipulować wybory" - powiedziała komentatorka ARD. Jej zdaniem Janukowycz z pewnością uzyskał od Putina poparcie dla swojej polityki wobec opozycji. "Kto chce skłonić Janukowycza do zmiany polityki, ten musi rozmawiać z Putinem" - konkluduje telewizja ARD. (PAP)