Marek Jakubiak: „Karmienie” polityków za czasów PO? Słyszałem wiele takich historii
„W latach 2013-14 karmiliśmy polityków” - takie słowa padły w odtajnionych zeznaniach Marcina W. - wspólnika Marka Falenty, odpowiedzialnego za aferę podsłuchową. - To bardzo możliwe, politycy PO traktowali nasz kraj jak ugór, który każdy może kopać – mówił Marek Jakubiak. Były poseł, przedsiębiorca, prezes partii Federacja Dla Rzeczypospolitej był gościem Rozmowy Dnia w Polskim Radiu PiK.
Marcin Kupczyk: Od kilku dni żyjemy aferą korupcyjno-rodzinno-polityczną, a nawet i węglową i - jak niektórzy jeszcze komentują – szpiegowską. W skrócie - zaczęło się od artykułu tygodnika „Newsweek”, który sugeruje, że taśmy z nagranymi rozmowami polityków Platformy zostały sprzedane rosyjskim służbom. Natychmiast politycy PO zaczęli przypominać tezę, że przegrali wybory w 2015 roku z powodu nagrań w warszawskich restauracjach. Dodali do tego oskarżenia pod adresem Prawa i Sprawiedliwości, że taśmy zostały sprzedane Rosjanom. Niektórzy zaczęli wnioskować, że Prawo i Sprawiedliwość jest uwikłane w coś bardzo niedobrego, a w tle są rosyjskie służby i rosnący import węgla z Rosji. Donald Tusk stwierdził, że tylko komisja śledcza mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. W odpowiedzi na to prokurator generalny postanowił odtajnić część zeznań Marcina W., czyli współpracownika Marka Falenty - człowieka skazanego za zorganizowanie podsłuchu. Wówczas wybuchła bomba - Marcin W. w stwierdził w zeznaniach, które odtajniono, że wręczył stanowi synowi Donalda Tuska reklamówkę, w której było 600 tys. euro – miała to być prowizja za zgodę władz Platformy na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji. O co w tym wszystkim chodzi?
Marek Jakubiak: Wracają stare diabły. Dziś tajemnicą poliszynela jest, że Andrzej Lepper z trybuny sejmowej opowiadał szczegóły z nazwiskami, imionami, z godzinami miejsca przekazywania środków itd. Potem „popełnił samobójstwo” – w cudzysłowie, bo w nie nie wierzę. Całe siedem lat Tuska w Rzeczpospolitej będzie postrzegane jako czarny czas dla Polski. Choć nie do końca wierzę, że Tusk byłby w stanie sam wziąć taką łapówkę, bo to swego rodzaju odwaga, której on nie ma. Ale miał wielu takich, jak Nowak czy syn, którzy w jego imieniu takie rzeczy robili.
Czy Platforma Obywatelska przegrała wybory w 2015 roku, ponieważ politycy zostali nagrani w restauracjach?
- Absolutnie nie! To był jeden z elementów, natomiast PO przegrała wybory z zupełnie innego powodu – ich indolencja w zarządzaniu państwem była okrutna. Proszę sobie przypomnieć - drodzy emeryci - jak „waloryzowano” wasze emerytury, jakie „podwyżki” mieliście. Drodzy nauczyciele - proszę sobie przypomnieć, ile tysięcy nauczycieli straciło pracę, jak zamrażano pensje nauczycielom itd. To wszystko razem kazało wyborcom podjąć decyzję: Nigdy więcej Platformy Obywatelskiej! Mówię to z ogromną pewnością – dlatego, że Platforma Obywatelska mnie jako obywatela dwa razy oszukała i dwa razy na nich głosowałem. Jest to wielki wyrzut mojego sumienia. Ufałem, no ale widać nie ufa się Platformie.
Czy mogło być tak, że biznesmeni „karmili” polityków - dawali albo pożyczali im pieniądze? Marcin W. twierdził, że pojechał kiedyś do Sławomira Nowaka do hotelu. Ten zapomniał portfela, więc dał mu 5 czy 6 tys. zł. Mówił też, że jakieś 20 tys. poszło na fundację dla dzieci grających na harfie, a na harfie gra córka posła Grzegorza Napieralskiego. I że panowie się znali, znały się ich żony, raz byli wspólnie na wakacjach. Że Marcin W. pożyczał posłowi Napieralskiemu pieniądze, nie oczekiwał specjalnie zwrotu i tych zwrotów nie było. Czy zatem prawdą może być, jak mówi ten człowiek: „karmiliśmy w latach 2013-14 polityków”? Tak mogło być?
- Oczywiście! Jako przedsiębiorca mam zawsze jasne i klarowne przesłania, ja żadnej propozycji nigdy nie dostałem, natomiast dość często słuchałem podobnych opowieści i szczerze powiedziawszy - to dziadowskie państwo, które sami nazwali „tekturowym” miało miejsce przez 7 lat. Na uwiarygodnienie tego, co mówię dodam, że dziennie polskie granice przekraczało od 500 do 700 cystern lewego paliwa. Myślicie Państwo, że to paliwo tak sobie po prostu wjeżdżało i nikt łapówek pod drodze nie brał? Przewodniczący związków zawodowych celników mówi: „nam cystern kontrolować nie pozwalano”. Jak to jest możliwe? Oczywiście, że był jakiś nieformalny parasol, który nakazywał selekcję przedsiębiorców na tych, którzy dają i mają dobrze i tych którzy, nie dają i nie mają dobrze. Najlepszym przykładem było to, że kilkadziesiąt firm budujących autostrady w Polsce padło. To był ewenement na skalę światową. Gigantyczne pieniądze zainwestowane w najdroższe autostrady na świecie i firmy, które je budowały ogłosiły upadłość.
To była dywersja państwowa. Nasze państwo traktowano jak piaskownice, gorzej - jak jakiś ugór. Kto chciał, to sobie kopał, wyciągał, sadził, robił co chciał. To po prostu nie było państwo. Szczerze mówiąc z pewnym obrzydzeniem wspominam tamte czasy PO, gdzie geszefciarze nami rządzili od od rana do nocy. Pod sam koniec tego rządzenia Platformy Obywatelskiej pojawiały się takie głosy, że zamiast łapówek w kasie wybierają sobie dzieła sztuki, które trzeba im kupić, to będą wtedy zadowoleni. Taki ich obraz będę miał do dzisiaj i będę pamiętał przedsiębiorców, którzy popełniali samobójstwa za rządzenia tych „bandziorów politycznych”.
Wróćmy do dnia dzisiejszego. Donald Tusk mówi tak o Zbigniewie Ziobro: „Minister używa prokuratury, żeby atakować rodzinę lidera opozycji. To są klasyczne rosyjskie metody. Lider opozycji chce ujawnić pewne bardzo złe dla władzy powiązania i ta władza odpowiada - «Zostaw, bo zabierzemy się za twoją rodzinę». W Polsce te metody się nie sprawdzą” - zapowiada Donald Tusk.
- (śmiech) No oczywiście przecież pana Donalda Tuska nie można absolutnie w to mieszać... Niestety - mam przykrą informację. Postrzegam to tak, że pan Donald Tusk powinien zastanowić się wcześniej, jak syna do polityki wprowadzał - szczególnie polityki ekonomicznej. Przypomnę Amber Gold - że syn pana Tuska ciągał ten samolot po płycie lotniska razem z innymi politykami Platformy Obywatelskiej. I to on chodził i powoływał się na możliwości. To w Polsce jest karane.
Myślę, że pan Tusk chciał zagrać kartami, tylko zapomniał, że w tę akurat grę bardzo słabo mu idzie. Jeszcze mu nie powiedziano, w co on tak naprawdę gra. Mówi: „komisję powołamy na temat węgla”. Powinien już sam PiS powołać tę komisję, żeby sprawy powyjaśniać, a wtedy być może okazałoby się, kto jeszcze w tych zeznaniach jest ujęty. Napieralskiego już zapewne dziennikarze dociskają do ściany, bo tam jest przelew i tam jest fundacja powołana. Jeżeli to ma miejsce, to jest to fakt i można to pokazać. Tak też się działo, te zeznania brzmią wiarygodnie. Oczywiście można się zapierać, być może prokuratura miała wątpliwości. Ale skoro dwa dni wcześniej Tusk daje temu świadkowi koronnemu wiarę i mówi, że brzmi ona wiarygodnie, to dlaczego, gdy zaczyna mówić na temat Tuska ma być niewiarygodny? (…) Władza Platformy Obywatelskiej była do kitu i na szczęście naród ją pogonił w 2015 roku i uratował swoją ojczyznę. Inaczej dzisiaj nie mielibyśmy już nawet o czym rozmawiać, bo wszystko by sprzedali. (…)