Rozmowa dnia: „Od dawna to wojna wielu państw, a nie tylko Rosji z Ukrainą”
- Już od dawna jest to zastępcza wojna między światem Zachodu a Rosją - tak uważa dr Sławomir Sadowski z bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Ekspert, który był gościem Rozmowy Dnia w PR PiK, komentował groźby wysuwane ostatnio przez Władimira Putina pod adresem Zachodu.
Marcin Kupczyk: Kolejne ataki na cywilów, irańskie drony, pobór do wojska wyglądający jak uliczna łapanka i znowu masowe groby oraz inne dowody zbrodni rosyjskich - z taką rzeczywistością stykamy się w ostatnich dniach.
Sławomir Sadowski: Mamy do czynienia z dalszą brutalizacją wojny w Ukrainie. Rosjanie, którzy ponoszą katastrofę w sensie prestiżowym, również wobec własnego społeczeństwa - bo militarnie to z porażkami nie jest jeszcze tak źle - wydaje się, że chcąc odwrócić ten trend będą próbowali coraz bardziej brutalizować wojnę, atakować miasta - wydaje się, że dzisiaj wszystko idzie w tym kierunku.
Putin oskarża Ukrainę, w sobotę mówił tak: „Jesteśmy otwarci na negocjacje pokojowe, ale gdy tylko nasze wojska wycofały się spod Kijowa, władze ukraińskie straciły zainteresowanie rozmowami”. Dodał, że jeśli ukraińskie władze wyrażą chęć podjęcia negocjacji to strona rosyjska przyjmie to z radością. Jak ocenić te słowa?
- Można powiedzieć, że Putin opowiada głupstwa, ponieważ prób podjęcia rozmów pokojowych przez Ukrainę było sporo. Kiedy Rosjanie znajdowali się w natarciu raczej nie widzieli potrzeby negocjacji pokojowych. Dzisiaj, kiedy sytuacja zmieniła się, Rosjanie utknęli, to nagle mówią o negocjacjach i jeszcze zrzucają winę za niechęć do ich prowadzenia na Ukrainę.
To jest nieporozumienie, zresztą oni doskonale znają ukraińskie kryteria podjęcia rozmów pokojowych. Są bardzo surowe, czyli zakładają, że można rozmawiać o pokoju wtedy, kiedy wojska rosyjskie opuszczą ziemie ukraińskie. To chyba trochę zbyt ortodoksyjne podejście do rozmów pokojowych, bo jeżeli przeciwnikowi nie daje się jakichkolwiek możliwości wyjścia z twarzą, to trudno mówić o rozmowach pokojowych.
Dzisiaj Ukraińcy są na fali, w związku z tym na pewno będą mocno komplikowali podejście do rokowań licząc zapewne, że na tyle osłabią Rosję, że będzie musiała wycofać się z ich terytorium.
Nie tylko do Ukrainy zwracał się ostatnio Władimir Putin, mówił też do Zachodu. Zagroził, że bezpośrednie zaangażowanie wojsk Sojuszu w walce z armią rosyjską na Ukrainie byłoby bardzo niebezpiecznym krokiem, który mógłby doprowadzić do globalnej katastrofy. Co ma na myśli Putin?
- Wydaje się, że jest to dosyć jednoznaczne określenie. W strategii bezpieczeństwa narodowego Federacji Rosyjskiej jest założenie użycia broni jądrowej do obrony terytorium rosyjskiego - mówi się tam również o taktycznej broni jądrowej, chociaż to nie jest jakaś specjalna różnica. Od dawna uważa się, że rozpoczęcie wojny jądrowej na jakimkolwiek poziomie będzie prowadziło do eskalacji i w efekcie do kataklizmu jądrowego. To zapewne ma na myśli Putin mówiąc, że będą „niewyobrażalne skutki” – że może wojna przekształcić się w kataklizm jądrowy. (...)
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY DNIA