21 ofiar ataku na restaurację w Kabulu
Do 21 wzrosła liczba ofiar piątkowego zamachu na popularną libańską restaurację w centrum stolicy Afganistanu, Kabulu. Wśród zabitych jest 13 obcokrajowców - poinformowała w sobotę policja. Atak potępiły organizacje międzynarodowe: NATO, ONZ i Unia Europejska.
Zamachowcy zaatakowali restaurację, w której stołują się dyplomaci, pracownicy organizacji humanitarnych i inni cudzoziemcy mieszkający w Kabulu.
Według ustaleń policji w piątek po godz. 19 czasu lokalnego (godz. 15.30 czasu polskiego) jeden z napastników wysadził się przed wejściem do "Tawerny Liban", a dwóch innych wśliznęło się przez tylne drzwi lokalu. Następnie otworzyli ogień do gości, wśród których było wielu cudzoziemców i bogatych Afgańczyków. Wszyscy zamachowcy zginęli.
"Ostatni bilans mówi o 21 zabitych: 13 obcokrajowcach i ośmiu Afgańczykach" - poinformował szef kabulskiej policji Mohamed Zahir. Dodał, że rannych zostało pięć osób. Wśród ofiar śmiertelnych jest przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w Afganistanie. To 60-letni Libańczyk, który od 2008 r. był szefem biura MFW w afgańskiej stolicy. Ponadto w ataku śmierć ponieśli czterej pracownicy ONZ.
Zginął też Duńczyk, który był członkiem Policyjnej Misji Unii Europejskiej (EUPOL) oraz obywatel Wielkiej Brytanii, który ochraniał tę misję - poinformowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. W komunikacie stanowczo potępiła ten "przerażający i nieuzasadniony" zamach.
Amerykańska ambasada w Kabulu poinformowała, że w ataku śmierć poniosło dwóch amerykańskich cywilów. Wśród zabitych nie ma pracowników placówki dyplomatycznej.
Kanadyjskie MSZ poinformowało, że w zamachu zginęło dwóch obywateli Kanady. Według źródeł w siłach bezpieczeństwa zabici zostali też cywile z Rosji.
Szef NATO Anders Fogh Rasmussen potępił ten "barbarzyński" atak, wymierzony głównie w "zagranicznych pracowników, zaangażowanych w pomoc Afgańczykom i budowanie lepszej przyszłości tego kraju".
Także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun potępił "w najostrzejszy sposób" zamach, oświadczając, że "tego rodzaju ataki na cywilów są całkowicie niedopuszczalne i stanowią rażące naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego" - cytował wypowiedź Ban Ki Muna rzecznik ONZ Farhan Haq.
Rzecznik talibów napisał na Twitterze, że atak był zemstą za zeszłotygodniowy nalot w prowincji Parwan, w którym zginęli cywile.
Jak przypomina AFP, talibscy rebelianci zapowiedzieli, że przed wycofaniem wojsk Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) i kwietniowymi wyborami prezydenckimi w Afganistanie będą zwiększać presję na USA i władze afgańskie.
Talibowie dążą do odzyskania władzy i wiele afgańskich środowisk naciska na prezydenta Hamida Karzaja, by podpisał dwustronne porozumienie w sprawie środków bezpieczeństwa, jakie USA zapewniałyby Afganistanowi po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku. Według nieoficjalnych informacji w Afganistanie miałoby pozostać około 10 tys. amerykańskich żołnierzy, a także niewielka grupa żołnierzy z jednostek do walki z terrorystami.
Zawarcie porozumienia z USA zaaprobowała Loja Dżirga (wielka rada afgańskiej starszyzny) oraz miejscowi politycy. Mimo to prezydent Karzaj zaczął stawiać Amerykanom nowe warunki, dotyczące m.in. odpowiedzialności karnej żołnierzy USA stacjonujących w Afganistanie. (PAP)