Wywalczyli nam wolność - Bohaterowie!


Gdyby nie oni… Gdyby ich nie było… Jak dziś byśmy żyli i gdzie byłby nasz dom? W jakim języku byśmy się porozumiewali? A może w ogóle by nas nie było?... Nieczęsto zadajemy sobie takie pytania, jednak zawsze wtedy, kiedy poznajemy życie i dzieło tych, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę. Chcemy Państwu pokazać tych ludzi, chcemy móc o nich opowiedzieć i pokazać nie tylko ich czyn i chwałę, ale także zwykłe strony ich życia. Czy się bali? Czy mieli chwile zwątpienia? Czy kogoś kochali?

O tym opowiemy w cyklu „Bohaterowie”.

W każdą sobotę poznają Państwo wyjątkową postać.
Jej sylwetkę prezentujemy w audycjach:
  • „Zawsze dzień dobry z Polskim Radiem PiK”, ok. godz. 7.45
  • „Wsłuchaj się w region”, ok. godz. 11.50
  • „Czatuj”, ok. godz. 14.50.
Raz w miesiącu, w niedzielnej audycji „Ziarna losu" o godz. 16.00, zachęcamy do wysłuchania reportażu dokumentującego tragiczne losy wojennych bohaterów.

Bohaterowie, cz.32

2020-08-07
Norbert Gołuński. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Norbert Gołuński. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Norbert Gołuński, ps. „Bombram”, „Witold”. Cichociemny, żołnierz wywiadu Armii Krajowej. Urodził się 22 września 1919 roku patriotycznej rodzinie w Gdańsku-Wrzeszczu. Jego ojciec Sylwester, obywatel Wolnego Miasta Gdańska, pracował jako sekretarz sądu. Przez około dwa tygodnie był strażnikiem więzionego w Gdańsku brygadiera Józefa Piłsudskiego. Matka Łucja z domu Ceynowa zmarła przy narodzinach Norberta.

Norbert Gołuński, podobnie jak jego starsza siostra Helena, ukończył polską szkołę powszechną w Gdańsku-Wrzeszczu. W roku 1930 rozpoczął naukę w Polskim Gimnazjum Macierzy Szkolnej im. Józefa Piłsudskiego, w którym należał do Morskiej Drużyny Harcerskiej. Gimnazjum ukończył w 1937 roku W tym samym roku wstąpił do Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Jednak w 1938 roku musiał zamustrować się na statek „Robur VIII” transportujący węgiel do różnych portów Morza Północnego.

Wybuch wojny w 1939 roku zastał go na Morzu Północnym. Tam dowiedział się o zamordowaniu w Stutthofie stryja Michała. Załoga „Robura” otrzymała rozkaz dopłynięcia do Szkocji.

W 1941 roku Norbert Gołuński został wezwany przez polskie władze wojskowe do Londynu w celu ukończenia studiów w Państwowej Szkole Morskiej w Southampton. W czerwcu 1942 roku Norbert otrzymał dyplom, a w lipcu tego roku już był w Glasgow, w szkole wywiadu ofensywnego, o kryptonimie „Wojskowa Szkoła Administracyjna”, gdzie poznawał i ćwiczył techniki wywiadowcze. Na podstawie meldunków przysyłanych z kraju, musiał opracowywać raporty o stoczni w Gdańsku, o ruchu w porcie, o ruchu statków i okrętów wojennych, szczególnie okrętów podwodnych.

Norbert Gołuński odbył też w Szkocji kurs spadochronowy. Był jedynym żołnierzem polskim, który na tym kursie nosił granatowy mundur marynarza. Po szkoleniu, które trwało do marca 1943 roku, wrócił do Sztabu Wojskowego w Londynie. Następnie przez 3 miesiące odbywał kurs przygotowawczy dla cichociemnych w Audley End.

Do Polski odleciał 17 września 1943 roku samolotem „Halifax”. W nocy 18 września 1943 roku skoczył na polanę około 15 km na południowy wschód od Mińska Mazowieckiego. Nad ranem wyjechał ze stacji Mienia przez Mińsk Mazowiecki do Warszawy. Zgłosił się w punkcie kontaktowym przy ul. Brzozowej 3 na Starym Mieście. Zamieszkał przy Alejach Jerozolimskich i przez dziesięć dni kompletował swoje dokumenty na nazwisko Witold Krajewski (prawdziwe nazwisko jego przyjaciela, który zginął wraz z zatopionym na Atlantyku statkiem). Kolejno był zaopatrywany w nowe ausweisy i adresy.

Po okresie adaptacji do życia w okupowanej Warszawie Norbert Gołuński został skierowany do pracy w wywiadzie, gdzie zaczął działać jako inspektor sieci wywiadowczych w II Oddz. Komendy Głównej AK „Lombard”. Przyjął pseudonimy „Bombram” i „Witold”. Sieci wywiadowcze, które opracowywał obejmowały Wybrzeże od Elbląga po Szczecin i na południe do Bydgoszczy i Torunia. Jako specjalista w sprawach morskich, był jednocześnie delegowany do Wydziału Marynarki Wojennej „Alfa” Komendy Głównej AK.

Działający już w kraju koledzy poznani w Glasgow, skontaktowali Norberta Gołuńskiego z człowiekiem, który miał mu werbować agentów. Wśród siedmiu agentów, tylko jednego znał z prawdziwego nazwiska. Pozostałych znał tylko z pseudonimów.

Praca Norberta polegała na określaniu zadań wywiadowcom, zaopatrywaniu ich we właściwe dokumenty potrzebne w podróży i pieniądze, a po powrocie odbierał od nich sprawozdania, które stenografował i sprawdzał. Z Komendą Główną AK kontaktował się przez łączniczkę. Ważne informacje przesyłał do Biura Studiów Oddz. II KG AK drogą radiową, inne wysyłał w postaci raportów za pośrednictwem kurierów.

Tę pracę Norbert Gołuński wykonywał aż do wybuchu powstania warszawskiego. Działał w Korpusie Bezpieczeństwa, do jego zadań należał kontrwywiad i przesłuchiwanie jeńców.
Po kapitulacji powstania Norbert poszedł do niewoli niemieckiej. Jako oficer AK przebywał w Oflagu w Grossborn – oflag II D Borne. Stamtąd w styczniu 1945 roku przeszedł piechotą wraz z innymi jeńcami do Lubeki, gdzie został wyzwolony przez Anglików, którzy wysłali go razem z innymi skoczkami do Wielkiej Brytanii, na ORP „Bałtyk”, na odpoczynek połączony z obozem szkoleniowym w Edynburgu. Przebywał tam do czerwca 1946 roku. Posiadał wówczas stopień podporucznika marynarki.

Otrzymał całoroczny urlop, w czasie którego został skierowany do Cenzury Amerykańskiej – Censorship Division APO 757 na terenie Niemiec w Offenbach k/Frankfurtu nad Menem.

W lipcu 1947 roku wrócił do Polski. We wrześniu rozpoczął pracę w Polskich Liniach Oceanicznych na stanowisku pierwszego oficera na statkach handlowych. Pływał do 1950 roku. Zgłosił swoją kandydaturę na szkolenie kapitańskie, jednak przesłuchujący go przedstawiciel władzy ludowej nie dopuścił go do egzaminu. W 1950 roku został wydalony z PLO i z całego Wybrzeża, gdzie jako oficer Armii Krajowej i absolwent szkół w Anglii nie mógł otrzymać żadnej pracy.

Przez władze komunistyczne był nazywany szpiegiem angielskim, który wkradł się w kadry marynarskie. Ostrzeżony przed mającym nastąpić aresztowaniem, wyjechał z rodziną do Milanówka, gdzie do końca 1955 roku pracował m.in. w żegludze śródlądowej.

W maju 1956 roku „na fali odwilży” wrócił na Wybrzeże Gdańskie. Przeszedł szczegółowe badanie Milicji Obywatelskiej i mógł zamustrować się na m/s „Puck” jako pierwszy oficer. W latach 1963–1980 pływał jako kapitan żeglugi wielkiej. Zyskał sobie przydomek „Ostry” ze względu na wymaganie dyscypliny i służbowego posłuszeństwa na pokładzie. Mieszkał w Sopocie, należał do Sopockiego Koła Światowego Związku Żołnierzy AK.

Norbert Gołuński zmarł 23 kwietnia 2000 roku. Za swoją służbę został odznaczony m.in.: Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Medalem za udział w Wojnie Obronnej 1939 oraz Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Opowieść o życiu i działalności Norberta Gołuńskiego powstała na bazie materiałów przygotowanych przez panią Barbarę Rojek - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotowała Adriana Andrzejewska-Kuras.
Polskie Radio PiK - 8 sierpnia 2020 - Bohaterowie, cz.32

Bohaterowie, cz.31

2020-08-01
Edward Meller. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Edward Meller. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Mjr Edward Meller, ps. „Mewa”, „Boruta II”, oficer wywiadu w Okręgu Kraków Armii Krajowej. Urodził się w Gniewie 3 stycznia 1921 roku. Ukończył Liceum Humanistyczne w Gdyni i tam zdał maturę. Był członkiem Związku Harcerstwa Polskiego; uzyskał stopień Harcerza Rzeczypospolitej.

w roku 1939 w chwili wybuchu wojny miał osiemnaście lat. Zgłosił się jako ochotnik i powierzono mu funkcję gońca w Komendzie Miasta w Gdyni. Pełnił ją od 1 do 14 września 1939 roku. W grudniu tego roku wraz z rodzicami został wysiedlony z Gdyni, podobnie jak wielu mieszkańców Pomorza. Miejscem jego zamieszkania stał się Kraków. Przebywał tam do końca wojny.

Tuż po przybyciu do Krakowa został zaprzysiężony jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej. Przyjął pseudonim „Mewa”. Przysięgę odebrał od niego Jan Kopeć, ps. Jarema, który był szefem grupy wywiadowczej w Komendzie Obwodu Kraków Miasto. Wywiad, obok sabotażu, był jedną z głównych dziedzin działalności Związku Walki Zbrojnej.

W instrukcji, wydanej przez Komendę Główną ZWZ, pisano:
[…] wywiad musi wiedzieć wszystko, co się dzieje u wroga, ponieważ obecnie na całokształt prac dotyczących prowadzenia wojny mają wpływ nie tylko wiadomości dotyczące spraw samego wojska, ale również zaopatrzenie tego wojska i ludności cywilnej oraz wszelkie sprawy policyjne […] praca w wywiadzie jest trudna i niebezpieczna. Jest to nieustanna walka, nawet gdy pozornie panuje spokój, a front przebiega setki kilometrów od naszych ziem. W tej walce tajemnych mocy zwycięża ten, kto jest lepiej przygotowany i wyszkolony teoretycznie i praktycznie. Każdy bowiem błąd popełniony może mieć wielkie następstwa dla osobistego bezpieczeństwa, jak i dla ludzi z nim związanych lub całej nieraz organizacji […]”.

W wywiadzie ZWZ–AK Kraków Edward Meller zajmował ważne miejsce ze względu na siedzibę rządu Generalnego Gubernatorstwa, władz dystryktu krakowskiego, centralnych instytucji oraz węzeł kolejowy, lotnisko Rakowice, przemysł i więzienia.

Edward Meller, który w Krakowie rozpoczął swoją działalność konspiracyjną, we wspomnieniach pisał:
Był to dopiero okres początków Polskiego Podziemia, które nie zdawało sobie sprawy z tego, że będzie trzeba przetrwać ponad pięć lat w samej tylko niewoli hitlerowskiej. Organizacja, do której przystąpiliśmy, od samego początku swojej działalności przyjęła założenie, iż musi nadejść czas walki powstańczej; w tym zaś celu niezbędnym będzie skrupulatne rozpracowanie sytuacji nieprzyjaciela, rozmieszczenia jego sił, jak i metod przyszłej walki, do czego elementem istotnym było między innymi przygotowanie planów wszystkich obiektów wojskowych wroga”.

W ciągu 1940 roku udało się przygotować wykaz ważniejszych ośrodków wojskowych nieprzyjaciela, usytuowanych na peryferiach miasta w byłych koszarach Wojska Polskiego, jak i tych rozmieszczonych w budynkach cywilnych w śródmieściu Krakowa.

Edward Meller wspominał:
Biorąc wielokrotnie udział w przygotowywaniu fragmentów okresowych raportów dla Sztabu Okręgu Kraków miałem okazję przeprowadzać porównania zebranego materiału wywiadowczego, nieraz różniącego się znacznie stopniem dokładności przy opisie jednego i tego samego obiektu, jak i treścią redagowanych wniosków danego obserwatora, dotyczących liczby kwaterujących żołnierzy czy też ich uzbrojenia. W miarę możliwości korygowałem otrzymywane dane w oparciu o wyniki obserwacji własnych bądź też obserwacji uzupełniających, zlecanych obserwatorom dodatkowym”.

Jeszcze w 1940 roku, znający dobrze język niemiecki Edward Meller został zatrudniony jako pomoc biurowa i kreślarz w niemieckim Biurze Architektów na Wawelu. Biuro to nadzorowało przebudowę części Zamku, który był siedzibą generalnego gubernatora Hansa Franka. Edward Meller obserwował, co działo się na Zamku, co było przydatne w pracy wywiadowczej. Przebywanie tam pozwoliło mu na ustalenie obsady wojskowej, jej liczebności i uzbrojenia, systemu wart, wsparcia z zewnątrz z koszar SS i Policji. Pracował na Wawelu do maja 1944 r.

W grupie „Jaremy” pozostał do wiosny 1941 roku, kiedy aresztowano bardzo wielu żołnierzy ZWZ; była to tak zwana „wielka wsypa krakowska”. Wielka, ponieważ gestapo aresztowało około 700 osób – polskich żołnierzy, działających w konspiracji, członków ich rodzin oraz osoby z ich środowiska, które były podejrzane o współpracę z nimi. Wiele ogniw organizacji konspiracyjnej zostało rozbitych.

Dopiero jesienią 1941 roku Edward Meller nawiązał zerwane kontakty i otrzymał przydział do jednostki kierowanej przez por. Jerzego Aleksandrowicza, ps. „Czyżyk”, który skierował go do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty. Ukończył półroczny kurs ze stopniem kaprala podchorążego. W trakcie kursu przez cały czas prowadził działalność wywiadowczą. Po ukończeniu kursu szkolił żołnierzy Szkoły Podoficerskiej w zakresie wywiadu wojskowego.

Jesienią 1942 roku powierzono Edwardowi funkcję oficera wywiadu. Miał przede wszystkim nadal zbierać informacje o tym, co działo się na Wawelu, a także na terenie koszar wojskowych, znajdujących się w budynkach dawnego Klasztoru Bernardynów i dawnego Seminarium Duchownego. Edward Meller analizował treść otrzymywanych meldunków i pisał raporty do Komendy Obwodu AK Kraków Miasto. Potem prowadził działalność wywiadowczą, dotyczącą większego obszaru śródmieścia Krakowa. Podczas odpraw, w których brał udział razem z oficerami pracującymi na terenie pozostałych odcinków, omawiano metody uzyskiwania informacji i ujednolicania raportów, aby były jak najbardziej przydatne.

Edward Meller wspominał:
Z odpraw tych, w których wizytujący wiele uwagi poświęcali kwestii bezpieczeństwa kontaktów w pionie służb wywiadu, jak i w ogóle w konspiracji, utkwiły mi w pamięci słowa „Rudawy” [pułkownika Tadeusza Podgórskiego – E.G.], który swoje wypowiedzi zwykł kończyć uwagą, iż »nie ma takiego szyfru, którego nie można by złamać, ale też i nie ma takiej konspiracji, która by w końcu nie została rozszyfrowana przez wroga«, podkreślając, iż to od nas samych zależy, czy zdołamy przeżyć trudny okres okupacji”.

W latach 1944–1945 Edward Meller działał również w kontrwywiadzie Armii Krajowej. Oddział, w którym pełnił służbę wchodził w skład 6. Dywizji Piechoty Armii Krajowej.

W latach 1942­-1944 Edward Meller pełnił funkcję łącznika pomiędzy grupą wywiadu działającą na terenie Gdyni a Komendą Główną AK oraz między Batalionem „Odra” a Komendą Główną AK. W tej działalności występował pod pseudonimem Boruta II. Batalion „Odra” działał również na tych obszarach Pomorza, które przed wojną nie należały do Polski.

18 stycznia 1945 roku wojska niemieckie wycofały się i do Krakowa wkroczyła Armia Czerwona. Edward Meller jako członek Straży Wawelskiej i jeden z pierwszych żołnierzy AK wizytował Zamek na Wawelu po opuszczeniu go przez Niemców.

Po rozwiązaniu AK do lipca 1945 r. Edward Meller pełnił funkcję oficera kontrwywiadu. 19 lipca 1945 roku został aresztowany przez UB. W ubeckim więzieniu w Krakowie Edward przebywał do października 1945 roku. Był wielokrotnie przesłuchiwany. Nie ujawnił żadnych informacji dotyczących swojej wojennej działalności i współpracowników. Funkcjonariusze UB przeprowadzili rewizję w jego mieszkaniu, ale nie znaleźli żadnych obciążających go materiałów. Nie trafili na skrytkę pod podłogą, w której były ukryte konspiracyjne dokumenty. Skrytkę, następnego dnia po rewizji, opróżnili koledzy Edwarda Mellera.

Po opuszczeniu więzienia Edward Meller był zagrożony ponownym aresztowaniem i wtedy używając fałszywych dokumentów przeniósł się do Wrocławia. Mieszkał tam do 1947 roku jako Edward Korzeniowski. W tym roku władze komunistyczne ogłosiły amnestię i Edward Meller mógł powrócić do własnego nazwiska.

Ukończył m.in. studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Od 1949 r. mieszkał w Gdyni, gdzie pracował m.in. w Polskich Liniach Oceanicznych. Zmarł 12 maja 2012 roku.

Za swoją działalność niepodległościową Edward Meller został odznaczony: Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Armii Krajowej i 4-krotnie Medalem Wojska oraz Złotym Krzyżem Zasługi.

Opowieść o życiu i działalności Edwarda Mellera powstała na bazie materiałów przygotowanych przez panią dr Ewę Gawrońską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotowała Adriana Andrzejewska-Kuras.
Polskie Radio PiK - 1 sierpnia 2020 - Bohaterowie, cz.31

Bohaterowie, cz.30

2020-07-24
Halina Rutkowska. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Halina Rutkowska. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

By rozkaz działania zastał nas w pełnej gotowości” – słowa pierwszej w historii kobiety generał Marii Wittek mogą być mottem życia naszej dzisiejszej bohaterki. Halina Rutkowska urodziła się w cztery miesiące po rozpoczęciu I Wojny Światowej – w listopadzie 1914 roku, w Serocku w powiecie świeckim. Gdy Pomorze powracało do macierzy w 1920 roku Halina rozpoczęła naukę w szkole w Świeciu. Edukację kontynuowała między innymi w Państwowej Szkole Wydziałowej w Bydgoszczy. To właśnie wtedy wstąpiła do utworzonej przez generał Marię Wittek organizacji Przysposobienie Wojskowe Kobiet. Organizacja miała przygotowywać kobiety do służby na wypadek kolejnej wojny. W 1936 roku Halina Rutkowska wyszła za mąż, razem z mężem zamieszkała w Bydgoszczy. Ich szczęście nie trwało długo. Tuż po wybuchu wojny mąż Haliny został zmobilizowany i trafił na front. Ona sama trafiła do wojskowej służby pomocniczej i wyjechała na wschód zatrzymując się w Kowlu, skąd do Bydgoszczy wróciła w połowie listopada 1939 roku. Niemiecki terror osiągał apogeum. Niemcy masowo mordowali Polaków, którzy mogli im w jakikolwiek sposób zagrozić.

Halina nie pozostawała obojętna. Tak ten czas wspominała po latach: „Zaczęły się masowe aresztowania i wywózki na roboty do Niemiec. Ludzie ukrywali się, by uniknąć jakichkolwiek bezpośrednich zetknięć z Niemcami i ich policją. W tej sytuacji postanowiłam uświadamiać zaufanych Polaków o szkodliwości zajmowania biernej postawy wobec wroga i umacniać w nich ducha patriotyzmu”.

Dzięki współpracy ze szkolną koleżanką, która była znajomą kierownika niemieckiego urzędu pracy Halina zdobywała blankiety zaświadczeń lekarskich, które wystawiała różnym osobom, by uchronić je przed przymusową pracą i wywozem na roboty w głąb Rzeszy. Organizowała także pomoc dla jeńców obozu w którym znalazł się również jej mąż. Po tym jak Dezyderiusz Rutkowski został zwolniony z obozu ze względu na zły stan zdrowia małżonkowie wyjechali do Warszawy.

Halina ze zdziwieniem wspominała to co działo się w Warszawie: „Swobodne posługiwanie się mową polską robi na nas ogromne wrażenie, a świat – po strasznym ucisku i terrorze bydgoskim – od razu wydawał nam się o wiele lepszy” – pisała po latach.

W kwietniu 1941 roku Halina Rutkowska wstąpiła do Wojskowej Służby Kobiet Obwodu ZWZ Żoliborz. Do konspiracji wprowadziła ją szwagierka Krystyna pseudonim Magda Biała, zmarła tragicznie w czasie Powstania Warszawskiego. Halina zaczęła od kolportowania podziemnej prasy, z czasem zajęła się rozprowadzaniem podziemnej korespondencji.

Po latach wspominała: „Nie mogę o sobie powiedzieć, że się nie bałam. Bałam się, bo zewsząd groziło nam niebezpieczeństwo wpadki i utraty życia […]. Pewnego razu […] w pośpiechu zapomniałam wyjąć z torby ręcznej (o podwójnym dnie) dwie małe kopertki z zadaniami na dzień następny. Jadąc tramwajem Alejami Jerozolimskimi […] dostrzegłam jak z ciężarowego samochodu wysiadają żandarmi i zatrzymują tramwaj […]. W ułamku sekundy decyduję się co mam dalej robić. Wyciągam ze skrytki koperty, chowam je pod ławę i szybko, lecz spokojnie wychodzę. Jestem w posiadaniu fałszywej legitymacji, że pracuję w Opiece Społecznej. Pokazuję ją żandarmom i zostaję wylegitymowana. Ale mój tramwaj już ruszył. Dopadłam ławki i z ulgą w sercu wyciągam kopertki. Wyskakuję z tramwaju, nikogo oczywiście nie dziwi to co robię, bo ludzie do takich zachowań są tu przyzwyczajeni”.

W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego Halina Rutkowska zgłosiła się w wyznaczonym punkcie przy ul. Koszykowej i Marszałkowskiej. Przez całe powstanie była łączniczką. Uczestniczyła w ewakuacji kanałami Sztabu Armii Krajowej ze Starówki do Śródmieścia.

Po latach wspominała tragiczny incydent: „W czasie jednej z odpraw […] nagle zatrzęsło się podziemie i nastąpił wybuch spowodowany bombą […] Żelbetonowe ściany przywaliły wszystkich, a od wybuchu wyrwany został kawał ściany od pokoju, w którym pracował Bór-Komorowski. W czasie wybuchu w pokoju tym przebywała tylko łączniczka „Basia”, która poniosła śmierć. Bór był chwilowo nieobecny. Wielu z nas, w tym również mnie, przysypało ziemią i gruzami, lecz wyszłam żywa, choć ze wstrząsem i ogólnym potłuczeniem”.

Z czasem sytuacja w Warszawie pogarszała się. Kiedy brakowało żywności Halina, znana pod pseudonimem Urszula, zorganizowała ochotnicze ekipy z ludności cywilnej, które pod silnym ostrzałem niemieckim wynosiły zboże z browaru Haberbuscha na Woli. Decyzja o kapitulacji powstania była dla Haliny przygnębiająca. Nie poszła do niewoli. W przebraniu starej kobiety opiekującej się dzieckiem została wywieziona pociągiem do Proszowic nieopodal Krakowa. Trafiła do majątku gdzie stacjonował jeden z oddziałów partyzanckich.

Do Bydgoszczy Halina Rutkowska wróciła w 1945 roku. Po wojnie prowadziła własną wytwórnię chemiczną, hodowała także pieczarki. Aktywnie działała wśród bydgoskich kombatantów. Była jedną z inicjatorek powstania Klubu Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy. Halina Rutkowska została odznaczona między innymi Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zmarła w lipcu 1990 roku.

Radiowa opowieść o Halinie Rutkowskiej powstała dzięki Annie Mikulskiej dokumentalistce i autorce kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotował Michał Słobodzian.
Polskie Radio PiK - 25 lipca 2020 - Bohaterowie, cz.30

Bohaterowie, cz.29

2020-07-17
Wiesław Jaroszewski. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Wiesław Jaroszewski. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Zdzisław Jaroszewski. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Zdzisław Jaroszewski. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Wiesław Ignacy Augustyn Jaroszewski ps. „Ignacy” działający w latach 1907-1043 pod przybranym nazwiskiem „Władysław Janicki” - emisariusz „Ojczyzny”, kryptonim „Omega” (Organizacja Ziem Zachodnich „Ojczyzna”) i sekcji pomorskiej Departamentu Informacji i Prasy Delegatury Rządu RP na Kraj.

Wiesław Jaroszewski urodził się 27 sierpnia 1907 r. w Lubawie. Pochodził z rodziny zasłużonej dla Pomorza i spokrewnionej z wielu działaczami społecznymi, również zaangażowanymi w konspiracji w latach 1939–1945. We wrześniu 1939 roku, mimo że nie został zmobilizowany i nie brał bezpośredniego udziału w walkach, to angażował się jeżdżąc własnym motocyklem za przesuwającym się frontem pomorskim, pełniąc funkcję łącznika i wywiadowcy. Po zakończeniu działań wojennych ukrywał się u krewnych w Drzycimiu koło Świecia, a następnie wyjechał do Biłgoraja, gdzie od grudnia 1939 r. przebywał jego brat Zdzisław. Jeszcze przed wyjazdem Wiesław Jaroszewski nawiązał kontakt z utworzoną przez działaczy narodowych w końcu września 1939 r. w Poznaniu konspiracyjną organizacją niepodległościową o charakterze społeczno-politycznym pod nazwą „Ojczyzna”, kryptonim „Omega”.

Wiesław przybył do Biłgoraja na początku lata 1940 r. i dzięki doskonałej znajomości języka niemieckiego został skierowany do pracy w niemieckim starostwie jako tłumacz.

Bracia organizowali pomoc dla wysiedlonych, wprowadzali do organizacji osoby godne zaufania, których zadaniem było m.in. kolportowanie wiadomości z nasłuchu radiowego, zbieranie informacji wywiadowczych, które przekazywano do punktów kontaktowych w Warszawie na umówione hasła. Wiesław po uzyskaniu dostępu do napływającej do starostwa poczty, przechwytywał donosy o różnej treści, dekonspirując donosicieli i agentów gestapo. Po aresztowaniu Zdzisława w listopadzie 1942 roku (de facto wolność odzyskał dzięki interwencji Niemca – zastępcy starosty, którego żonę wyleczył), Wiesław Jaroszewski także był zagrożony aresztowaniem, zbiegł wówczas do Warszawy. Był początek 1943 roku. W Warszawie zamieszkał przy ul. Leszno z Romanem Litwinem ps. Sowa, kurierem Delegatury Rządu, spadochroniarzem zrzuconym do Kraju wraz z cichociemnymi w nocy z 16 na 17 marca 1943 roku na placówkę odbiorczą koło Łowicza.

W Warszawie Wiesław Jaroszewski włączył się do pracy w Sekcji Zachodniej Departamentu Informacji i Prasy Delegatury Rządu RP na Kraj. Zadaniem Sekcji Zachodniej, kryptonim „Chrobry”, było gromadzenie informacji na temat warunków życia Polaków na ziemiach włączonych do Rzeszy (Śląsk, Wielkopolska, Pomorze, łódzkie) celem zwrócenia większej uwagi władzom Polskiego Państwa Podziemnego na sytuację ludności polskiej zamieszkującej te obszary, ponieważ wiedza na ten temat nie zawsze była wystarczająca, co często powodowało powstawanie i utrwalanie błędnych ocen postaw tamtejszych mieszkańców wobec okupanta. Chodziło także o podjęcie starań zapobiegających szerzącej się na tych ziemiach nastrojom paniki i rozpaczy. Na podstawie materiałów zebranych przez emisariuszy Sekcji Zachodniej opracowywano m.in. meldunki dla Rządu RP na Uchodźstwie; wykorzystywano je także w pracy bieżącej rożnych departamentów Delegatury Rządu na Kraj i Okręgowych Delegatur Rządu oraz w prasie konspiracyjnej.

Wiesław Jaroszewski – emisariusz sekcji pomorskiej w Sekcji Zachodniej wyjechał na Pomorze Gdańskie, legitymując się dokumentami niemieckiego urzędnika Władysława Janickiego. Podczas podróży trwającej od 9 do 17 kwietnia 1943 roku odwiedził Toruń, Bydgoszcz, Brodnicę, Grudziądz, Gdańsk, Gdynię, Wejherowo oraz wieś w powiecie morskim.

13 września 1943 roku Wiesław Jaroszewski został aresztowany przez gestapo. Po powrocie z podróży wpadł w „kocioł” zastawiony przez Niemców. Był więziony w siedzibie gestapo na al. Szucha, torturowany i prawdopodobnie tam też został rozstrzelany, nie zdradzając swoich konspiracyjnych kontaktów.

W krużgankach kościoła pw. św. Antoniego przy ul. Senatorskiej w Warszawie znajduje się tablica poświęcona pamięci Wiesława Jaroszewskiego z pierwotną błędną informacją, że zginął na Pawiaku.

Opowieść o życiu i działalności Wiesława Jaroszewskiego powstała na bazie materiałów przygotowanych przez panią Elżbietę Skerską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotowała Adriana Andrzejewska-Kuras.
Polskie Radio PiK - 18 lipca 2020 - Bohaterowie, cz.29

Bohaterowie, cz.28

2020-07-10
Halina Kępińska-Bazylewicz. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Halina Kępińska-Bazylewicz. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Halina Kępińska-Bazylewicz ps. „Kora”, żołnierz Związku Walki Zbrojnej–Armii Krajowej, łączniczka, sanitariuszka, więziona i torturowana przez gestapo, więzień polityczny PRL, dr nauk medycznych.

Halina Kępińska urodziła się w 1923 roku w Grudziądzu jako córka Lucjana Kępińskiego, zawodowego wojskowego w stopniu pułkownika i Marii Jastrzębiec-Białostockiej, wnuczki powstańca styczniowego. W rozmowie z Haliną Kępińską-Bazylewicz, przeprowadzoną w 2011 roku, Paweł Reising przytacza jej wspomnienie z czasów jej pobytów u ojca w pracy:

Bardzo lubiłam buszować w koszarach. Najbardziej interesowały mnie konie i dział łączności. Ze wszystkimi rozmawiałam, o wszystko się pytałam. Zaglądałam także do kuchni, bo żadne jedzenie mi tak nie smakowało, jak z żołnierskiego kotła”.

Kilkunastoletnią Halinę II wojna światowa zastała w Skierniewicach. Nie mogła wówczas wrócić do szkoły, zabrakło ojca, który ranny trafił do niemieckiej niewoli. Jako ochotniczka, sanitariuszka przeżywała trudne chwile w szpitalu dla rannych żołnierzy zwożonych z pól bitewnych znad Bzury. Nie miała żadnego doświadczenia, tylko samarytańską sprawność. Szybko stała się dorosłą, odpowiedzialną osobą, pracując w szpitalu do listopada 1939 roku, kiedy to Niemcy ten szpital jeniecki zlikwidowali.

Na przełomie 1939 i 1940 r. Halina wraz rodziną przeniosła się do Piotrkowa Trybunalskiego. Tam w willi przy ul. Słowackiego 40 spędziła lata wojny. Została uczennicą tajnych kompletów i w 1941 roku uzyskała świadectwo dojrzałości.

Tego samego roku w lutym wstąpiła do konspiracji składając żołnierską przysięgę przed ppor. Stefanem Ślusarczykiem ps. „Rawic”z. Przyjęła pseudonim „Kora” zainspirowana postacią Kory z dramatu Wyspiańskiego pt. „Noc Listopadowa”. Zaczęła pracę od przeszkolenia na kursach sanitarnych, łączności i kolportażu prasy. Potajemnie, wraz z rodziną, słuchała ukrytego w domu radia. Zapisane wiadomości przekazywała dalej.
Od stycznia 1943 roku szefem Kedywu (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej) w Okręgu Łódź został Adam Trybus ps. „Gaj”, cichociemny. Dzięki niemu w inspektoracie piotrkowskim powstają zespoły dywersyjne Kedywu, a „Kora” została powołana jako goniec łącznikowy. Odczuła to jako wyraz zaufania i jednocześnie zaszczyt.

Halina Kępińska tak wspominała tamten czas:
Nasze mieszkanie stało się punktem kontaktowym (tzw. skrzynką) dowództwa. Tu odbywały się narady i spotkania dowódców oraz szkolenia. Często zjawiał się por. »Gaj« z jakimś poleceniem, zawsze poważny i skupiony. […] Wzbudzał u podwładnych szacunek połączony z uwielbieniem. Stał się dla nas bezwzględnym autorytetem”.

Latem w opoczyńskich lasach powstały oddziały partyzanckie: „Wicher”, „Burza”, „Grom”. Halina przekazywała tym oddziałom broń, amunicję, rozkazy, pieniądze, pilotowała ochotników, a także opiekowała się i transportowała rannych. Jako urodzona optymistka była przekonana, że nic złego się nie stanie, gdy razem z kilkunastoletnim chłopcem przewoziła na furmance umierającego partyzanta z lasu do szpitala w Piotrkowie. Podobnie wierzyła, że uda się jej samodzielna akcja rozpoznania strażnicy niemieckiej SS w Bujnach koło Piotrkowa. Wybrała się tam na rowerze i udając folksdojczkę Elzę rozmawiała z Niemcami, a jednocześnie robiła rozpoznanie pomieszczeń oraz znajdujących się tam zapasów broni. W Piotrkowie zdała dokładną relację z zanotowanych w pamięci szczegółów wyglądu strażnicy. Dzięki tym informacjom w lutym 1944 roku oddział partyzancki „Burza” przeprowadził udaną akcję na strażnicę w wyniku, której Polacy zdobyli broń, amunicję, koce i lekarstwa.

We wspomnieniach „Kory” czytamy:
Praca dywersyjna pochłaniała bez reszty. Żyło się tylko nią i dla niej. To nas trzymało: świadomość, że walczymy […]”.

W mieszkaniu Kępińskich - jednym z najważniejszych punktów konspiracyjnych w Piotrkowie - odbywły się odprawy, kursy minerskie i tajnej Szkoły Podchorążych, przechowywani byli ranni i nocowali oficerowie podziemnego wojska. Wiosną 1944 roku „Kora” cały czas była zajęta pracą w konspiracji. Rzadko nocowała w domu. Przewoziła meldunki i rozkazy do oddziałów partyzanckich. Kolejny rozkaz, który miała dostarczyć dotyczył spodziewanego zrzutu. W przeddzień nie opuszczały ją jednak złe przeczucia, którymi podzieliła się ze swoją przyjaciółką Wacławą Celińską ps. „Junka”. Już o godzinie 5 rano, 9 maja 1944 roku dom otoczyło gestapo.

Zdążyłam włożyć kopertę pod poduszkę i po chwili byli już w pokoju. Kazali mi się ubrać. Rozpoczyna się rewizja. Szukają w piecu, tapczanie. Nic nie znajdują, choć w rękawie munduru ojca znajdował się wówczas pistolet, w tapczanie granaty, a pod hitlerowskimi gazetami ukryty był nasz »Filipek« czyli radioodbiornik […] Wyprowadzili mnie z domu […] »Ja wrócę, na pewno wrócę«. Krzyczałam głośno, by słyszała mnie matka, stojąca na balkonie”.

„Kora” próbowała w ten sposób swoim niepoprawnym optymizmem uspokoić przerażoną rodzinę. Została aresztowana i po przesłuchaniu w budynku gestapo w Piotrkowie przewieziona do Radomia - jednego z najcięższych gestapowskich więzień. Początkowo Halinę przesłuchiwano codziennie. Tak wspominała po latach ten czas:

Mijały dni, tygodnie, po raz setny zadawano mi te same pytania o kontakty, dowódców, broń, kwatery. Niezmiennie odpowiadałam: Nie wiem, nie rozumiem, o co jestem pytana, nie znam żadnego Gaja ani Morusa, nie byłam u żadnego Wichra, ani Burzy”.

Przesłuchania, bicie, tortury psychiczne, gdy mówiono, że jęki, które słyszy należą do jej konającej matki. Kazano skakać żabką, bito po nogach i głowie aż do utraty przytomności. Wytrzymała wszystko i nikogo nie wydała. Po wielu tygodniach Dowództwu Kedywu udało się wykupić „Korę” z radomskiego więzienia. Wróciła do domu z odbitą nerką, zapaleniem płuc, wybitą szczęką i obitymi kończynami. Musiała się leczyć, powoli wracała do sił i normalnego życia. Nie było to proste, dręczyły ją więzienne koszmary, nie odstępował strach w czasie bezsennych nocy. W tym czasie dowiedziała się, że została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami przez Komendanta Okręgu rozkazem z dnia 27 lipca 1944 roku. Po dwóch miesiącach rekonwalescencji Halina dostała przydział do służby sanitarnej 25. pułku piechoty AK, który powstał w ramach akcji „Burza”. Powróciła do konspiracji z ochotą, bo pomimo zniszczonego zdrowia nie potrafiła siedzieć bezczynnie.

Halina Kepińska-Bazylewicz tak opisała swą służbę ratowania ludzi w warunkach partyzanckich:

„Na punkcie opatrunkowym ranni leżeli na ziemi na kocach, płachtach brezentowych lub płaszczach […]. Tutaj dokonywano unieruchamiania kończyn, zakładano opaski uciskowe, cewnikowano, wstrzykiwano leki przeciwbólowe i surowicę przeciwtężcową, oczywiście jeżeli służba zdrowia pułku miała zapas tych środków […]. Bywały sytuacje, które nie pozwalały natychmiast ewakuować ciężko rannych. Wówczas w izbie wiejskiej, na stole, przy karbidowej lampie, lekarze wyjmowali odłamki, nacinali ropowice, zakładali szwy na rany […]. Tak właśnie lekarz terenowy operował mego brata »Kurzawę«, chcąc mu wyjąć odłamek tkwiący w mięśniu uda. Zabieg wykonywał na ślepo, bez zdjęcia rentgenowskiego, jedynie przy użyciu zgłębnika. Nie udało się. Odłamek tkwi do dziś

Już pod koniec wojny 10 listopada 1944 r. Halina Kępińska awansowała do stopnia starszego strzelca z cenzusem i została odznaczona Krzyżem Walecznych rozkazem Dowódcy 25. pp Armii Krajowej.

W styczniu 1945 roku, rozkazem Dowódcy AK gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”, nastąpiło rozwiązanie Armii Krajowej. „Kora” dowiedziała się też wtedy o swoim awansie - do stopnia kaprala z cenzusem.

Tak podsumowała wojenny czas:
Zamknęła się najofiarniejsza, najpiękniejsza karta naszego życia […] z tego , co przeżyłam – jestem dumna. Dobrze bowiem wykonaliśmy nasz obowiązek”.

To jednak nie koniec dramatycznych przeżyć naszej bohaterki. Już w lutym 1945 roku została aresztowana przez funkcjonariuszy UB w Piotrkowie. Była przesłuchiwana.

[…] zmieniłam gestapowską piwnicę na ubecką. Nie bito mnie. Być może peszyły moje niezagojone jeszcze pogestapowskie rany” – jak wspomina Halina

Po tygodniu została zwolniona, ale w mieszkaniu powtarzały się rewizje. Prawdopodobnie spodziewano się pojawienia kogoś z dowództwa Armii Krajowej.

Halina Kępińska studiowała medycynę w Łodzi. Na uczelni, a potem w pracy, była szykanowana jako tzw. element niepewny politycznie ze względu na pochodzenie społeczne i AK-owską przeszłość. Pierwsze lata powojenne były dla niej także trudne z powodu częstych pobytów w szpitalach – ciężko chorowała na nerki i płuca. Długo wracała do zdrowia, a odzyskała je dzięki uporowi dr. Bazylewicza, który później został jej mężem

W 1975 roku otrzymała tytuł doktora nauk medycznych w Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Od 1990 roku jest członkiem, a od 1994 roku wiceprezesem Zarządu Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Piotrkowie Trybunalskim. W 2008 roku otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Od 2011 roku nosi tytuł honorowej obywatelki miasta Piotrkowa Trybunalskiego. W maju 2013 roku otrzymała awans do stopnia podpułkownika, a na stulecie niepodległości Polski w 2018 rokiu dołączyła do grona odznaczonych jako jedna z najbardziej zasłużonych weteranek II wojny światowej.

Halina Kępińska-Bazylewicz nadal działa społecznie, jest pełna werwy i planów na przyszłość. Współpracuje z Fundacją Generał Elżbiety Zawackiej. Często dzieli się wspomnieniami na spotkaniach z młodzieżą, ponieważ jest przekonana, że wiedza o walce o wolność naszego kraju jest niezbędna wszystkim Polakom.

Opowieść o życiu i działalności Haliny Kępińskiej powstała na bazie materiałów przygotowanych przez panią Annę Mikulską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotowała Adriana Andrzejewska-Kuras.
Polskie Radio PiK - 11 lipca 2020 - Bohaterowie, cz.28

Bohaterowie, cz.27

2020-07-04
Mieczysław Szczepański. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Mieczysław Szczepański. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Kpt. Mieczysław Roman Szczepański (1919–1945), ps. Dębina, Strzemię, Łebkowski, żołnierz Września 1939 r., cichociemny, żołnierz Armii Krajowej, odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari.

Mieczysław Roman Szczepański urodził się w Chełmży. Uczył się w Toruniu, w Szkole Podchorążych Artylerii. Naukę przerwał wybuch drugiej wojny światowej. Mieczysław Szczepański brał udział w obronie Polski we wrześniu 1939 r. Po klęsce wrześniowej i aresztowaniu przez Sowietów udało mu się przedostać na Węgry, a stamtąd przez Jugosławię i Włochy dotarł do Francji gdzie był instruktorem w Batalionie Łączności.

Po kapitulacji Francji Mieczysław Szczepański wraz z innymi żołnierzami polskimi przedostał się do Wielkiej Brytanii. Służył w 1. Brygadzie Strzelców i w 1. Dywizjonie Artylerii Lekkiej. Pobyt w Wielkiej Brytanii zmienił jego życie osobiste. Zaręczył się ze Szkotką Irene Henderson. Zachowały się listy, które pisali do siebie podczas rozłąki w Wielkiej Brytanii. Oto fragment listu do ukochanej z 6 marca 1944 r., Mieczysław Szczepański przebywał już wtedy we Włoszech i oczekiwał na lot do Polski:

Moja najdroższa! Byłaś pewnie zdziwiona tym moim ostatnim listem takim krótkim jak te, które pisałem, kiedy byłem zły na Ciebie. Pamiętasz? Ale to już tak dawno było. Dzisiaj żałuję, że byłem taki nierozsądny i dziecinny. Ale może to było potrzebne, aby moja miłość dojrzała i stała się mocną jak nigdy. Teraz już wiem, że kocham Cię ze wszystkich sił”. Dalej czytać nie wypada, bo list jest pełen miłosnych wyznań i pragnienia wzajemności.

W 1943 r. Mieczysław Szczepański zdecydował się zgłosić do służby w okupowanej Polsce. Przeszedł kurs przygotowujący go do skoku. W nocy z 4 na 5 maja 1944 r. Mieczysław Szczepański wraz z kolegami został zrzucony na spadochronie na placówkę położoną w pobliżu Skalbmierza, w powiecie pińczowskim, jako jeden z cichociemnych. Wkraczające na Ziemię Nowogródzką latem 1944 r. wojska sowieckie dokonywały aresztowań żołnierzy AK. Rosjanie robili to podstępnie, zapraszając polskich oficerów na narady, nawet ręcząc słowem honoru, że są bezpieczni i traktowani jak sojusznicy w walce z Niemcami. Jednak po przybyciu na miejsce Polacy byli rozbrajani i aresztowani. W tej sytuacji część polskich oddziałów wycofywała się na zachód. Podobnie zrobił Mieczysław Szczepański. Dotarł w rejon Warszawy; w tym czasie otrzymał awans na kapitana. Jesienią 1944 r. przybył do Lublina. 9 stycznia 1945 r. Mieczysław Szczepański został aresztowany przez Rosjan i osadzony w więzieniu na Zamku w Lublinie. Po ciężkim śledztwie on i jego koledzy, aresztowani razem z nim, zostali skazani na karę śmierci. Wszyscy oskarżeni w procesie nie mieli obrońców.

Początkowo rodzina Mieczysława Szczepańskiego nie wiedziała o jego śmierci. Przez powojenne lata sądzono, że został wywieziony w głąb Związku Radzieckiego. Dopiero w 1958 r. w piśmie z Naczelnej Prokuratury Wojskowej Halina Szczepańska, siostra Mieczysława, została zawiadomiona, że jej brat został rozstrzelany. Dopiero po upadku władzy komunistycznej i odzyskaniu wolności przez Polskę, 45 lat po śmierci Mieczysława Szczepańskiego, Izba Karna Sądu Najwyższego w Warszawie na wniosek Prokuratora Generalnego rozpatrzyła jego sprawę. 11 maja 1990 roku zmieniła wyrok na uniewinniający go, podobnie jak pozostałych oskarżonych.

A co się stało z narzeczoną Szczepańskiego? Irene Henderson-Thornton dotarła do polskiego oficera płka Józefa Hartmana. Podczas wojny czuwał on nad szkoleniem cichociemnych i znał Mieczysława Szczepańskiego. Wiedział również o tym, że Mieczysław został rozstrzelany. Musiał to powiedzieć Irene. Nawiązała ona kontakt z Haliną Szczepańską i odwiedzała Polskę. Utrzymywała także kontakty z żołnierzami polskimi, przebywającymi na emigracji w Wielkiej Brytanii.

Mieczysław Szczepański został odznaczony: Orderem Wojennym Virtuti Militari, Medalem Wojska po raz 1, 2, 3 i 4, Krzyżem Armii Krajowej oraz w 1992 r. Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Radiowy biogram przygotowała Żaneta Walentyn na podstawie materiałów zebranych przez dr Ewę Gawrońską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Autorka radiowej opowieści o Mieczysławie Szczepańskim dziękuje dr Katarzynie Minczykowskiej-Targowskiej sprawującej opiekę merytoryczną nad projektem „Bohaterowie”. W materiale wykorzystano fragment reportażu Zbigniewa Ostrowskiego pt. „Siostra Szczepańskich”.
Polskie Radio PiK - 4 lipca 2020 - Bohaterowie, cz.27

Bohaterowie, cz.26

2020-06-26
Aleksander Stromenger. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Aleksander Stromenger. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Franciszka Stromenger. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Franciszka Stromenger. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Aleksander Stromenger urodził się w Toruniu 18 grudnia 1900 roku. Pochodził z patriotycznej rodziny. Po wybuchu wojny trafił na Podhale, gdzie pracował w spółdzielni rolniczo-mleczarskiej. Tam podjął na dużą skalę sabotaż gospodarczy. Składał fałszywe raporty z ilości nabiału, a wygospodarowane w ten sposób nadwyżki produktów przekazywał miejscowym Polakom - w tym oddziałowi partyzanckiemu na Turbaczu. W 1942 roku zbiegł do Krakowa, skąd przedostał się do Warszawy. W kwietniu został zaprzysiężony do Armii Krajowej. Działał w Wydziale Zrzutów, w referacie Ewakuacji Materiałowej. Zorganizował wiele ewakuacji sprzętu i osobiście brał udział w trudnych i ryzykownych wyprawach po zrzuconą broń, amunicję, pieniądze, aparaty nadawczo-odbiorcze, narzędzia chirurgiczne. Podczas podróży służbowych zawsze posługiwał się fałszywymi niemieckimi dokumentami. Latem 1943 roku odbył do Częstochowy podróż po zapalniki do min kolejowych i dwieście kilogramów materiału wybuchowego. Za jedną z akcji został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Aleksander Stromenger brał udział w powstaniu warszawskim. Wraz z oddziałem przygotowywał miejsca dla zrzutów. 3 października 1944 roku podporucznik Aleksander Stromenger został odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy „za całokształt służby i wielokrotne wykazywanie bohaterstwa w ewakuacjach zrzutów AK”. Po kapitulacji powstania warszawskiego i złożeniu broni, Aleksander Stromenger wyszedł z Warszawy wraz z wojskiem. Trafił do jednego z oflagów, który został wyzwolony 12 lutego 1945 roku przez patrol Wojska Polskiego.

26 października 1950 roku został w Gdańsku aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego pod zarzutem wrogiej działalności. W areszcie prewencyjnym w więzieniu śledczym w Bydgoszczy przebywał do 22 stycznie 1951 roku.

W 1970 roku Instytut Wydawniczy „PAX” wydał wspomnienia Aleksandra Stromengera zatytułowane „Człowiek z zakalcem”. Tytuł książki, jak tłumaczył autor, nawiązuje do zakalca, jaki musiał w sobie dźwigać przeobrażając się dla dobra służby konspiracyjnej w gestapowca.

Podporucznik Aleksander Stromenger zmarł 12 grudnia 1990 r. w Bydgoszczy. Spoczywa na cmentarzu Nowofarnym w Bydgoszczy.

Opowieść o życiu i działalności Aleksandra Stromengera powstała na bazie materiałów przygotowanych przez panią Elżbietę Skerską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotowała Adriana Andrzejewska-Kuras.
Polskie Radio PiK - 27 czerwca 2020 - Bohaterowie, cz.26

Bohaterowie, cz.25

2020-06-19
Honorata Modrzyńska. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Honorata Modrzyńska. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

W kolejnej odsłonie cyklu „Bohaterowie” prezentujemy postać Honoraty Modrzyńskiej. Dwukrotnie była o krok od śmierci. Raz uratowały ją mama i siostra. Za drugim razem przypadkowy kolejarz. Angażowała się w najtrudniejsze konspiracyjne operacje. Kilka razy uczestniczyła w akcji likwidacji zdrajców współpracujących z Niemcami.

Honorata Modrzyńska urodziła się 21 lipca 1921 roku w Działdowie, jako córka Damazego i Anieli z domu Rogozińskiej jako ich trzecie dziecko. Jej ojciec, rzemieślnik, utrzymywał rodzinę z handlu (posiadał sklep rzemieślniczy) i prowadzenia karczmy. Rodzice Honoraty początkowo mieszkali w okolicach Ostródy, później zamieszkali w Srebrnikach w pobliżu Kowalewa Pomorskiego. Aniela i Damazy Modrzyńscy byli wielkimi patriotami i w takim duchu wychowali siedmioro swoich dzieci. Mając na uwadze wykształcenie i przyszłość syna i córek w 1932 roku przenieśli się na stałe do Torunia. Nestor rodu zadbał by w domu centralne miejsce zajmował fortepian, rzadko spotykany w kupieckich rodzinach.

Honorata już w szkole podstawowej należała do harcerstwa. W Toruniu uczyła się w Gimnazjum Żeńskim im. Królowej Jadwigi. W 1937 roku zdała maturę i podjęła dwuletnie studia zawodowe w Warszawie. Tam też zastał ją wybuch II wojny światowej. Do Torunia dotarła w październiku 1939 roku. Została wprowadzona przez Pawła Piątkowskiego do komórki organizującej komendę pomorską Komendy Obrońców Polski (KOP), organizacji konspiracyjnej o zasięgu ogólnopolskim. Honorata została przydzielona do wywiadu, zbierała m.in. materiały o niemieckich zbrodniach dokonanych na początku okupacji w Bydgoszczy i w jej okolicach. Dzięki informacjom otrzymywanym z sekretariatu przywódcy Selbstschutzu w Toruniu osobiście i przez podległych sobie konspiratorów informowała o mających nastąpić aresztowaniach i wysiedleniach. Była też kurierką, utrzymywała łączność wywiadu Okręgu Pomorskiego KOP z Warszawą i organizowała punkty przejścia na teren Generalnego Gubernatorstwa. Przywoziła konspiracyjną gazetkę KOP „Polska żyje” i pieniądze oraz „cegiełki” KOP rozprowadzane wśród mieszkańców Pomorza.

Po pierwszych aresztowaniach na początku marca 1940 roku Honorata Modrzyńska znalazła schronienie w Bydgoszczy u siostry Eugenii. Po nawiązaniu łączności z bydgoską piątką KOP Honorata wyjechała do Warszawy. Z powodu aresztowań z końcem 1940 roku, po utracie kontaktu z Pomorzem, kontynuowała działalność w Warszawie w wywiadzie i kontrwywiadzie KOP. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego pracowała w różnych firmach i instytucjach niemieckich, np. wojskowym urzędzie sanitarno-medycznym. Notowała nazwiska Polaków, otrzymujących karty żywnościowe przysługujące Niemcom, a więc współpracujących z okupantem. Rejestrowała straty ponoszone przez Niemców na froncie wschodnim. Po rozłamie w KOP znalazła się w strukturach Polskiej Armii Ludowej.

Honoratę Modrzyńską wciągano do coraz niebezpieczniejszych zadań. Trzykrotnie uczestniczyła w wyrokach na zdrajcach. Zgrabna i urodziwa umawiała się ze skazanymi na randki w miejscach, gdzie oczekiwała już grupa egzekucyjna. W czwartym wypadku, gdzie skazanym miał być Zieliński z Torunia, czapnik, nie wytrzymała nerwowo i wycofała się z działalności konspiracyjnej. Zaczęła chorować, a chorobę tę pogłębił udział w powstaniu warszawskim.

Po powstaniu Horarata Modrzyńska wyjechała do Bydgoszczy, a w styczniu 1945 roku powróciła do Torunia. Wyszła za mąż za Witolda Lendziona. Nie pracowała zawodowo z powodu choroby. Miejscem zamieszkania był Szczecin i tam zmarła 13 października 1973 roku.

Opowieść o Honoracie Modrzyńskiej powstał dzięki Annie Rojewskiej, dokumentalistce i autorce kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad cyklem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotował Michał Słobodzian.

Na podstawie opowieści o Honoracie Modrzyńskiej, w audycji „Ziarna losu” z 5 lipca br. zabrzmiał reportaż Adriany Andrzejewskiej-Kuras, pt. „Honka”.

Polskie Radio PiK - 20 czerwca 2020 - Bohaterowie, cz.25
Polskie Radio PiK - Ziarna losu z 5 lipca 2020

Bohaterowie, cz.24

2020-06-12
Anna Lubowicka. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Anna Lubowicka. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Anna Lubowicka - z domu Mirecka, jej pseudonimy to „Hanka” i „Barbara”. Czytając opis Jej życia nie sposób oprzeć się pytaniu – „Czego ta kobieta w życiu nie robiła?!” Osierocona przed wojną, jeszcze studiując, musiała zacząć pracować i jednocześnie opiekować się rodzeństwem. W czasie wojny natomiast była łączniczką, sanitariuszką, a nawet nauczycielką, ale po kolei...

Anna urodziła się w 1910 r. w Ciechocinku. Ojciec był inżynierem i pracował w Ciechocinku jako naczelny inżynier instalacji w tężniach, warzelni soli i wodociągach. Kiedy Anna miała 2 lata wyjechała wraz z rodzicami do Wielkiej Brytanii. Ojciec tuż przed wybuchem I wojny światowej w 1914 r. wrócił do Polski, ponieważ został zatrudniony w fabryce mechanicznej w Pruszkowie. Matka z małą Anną wyjechały z Wysp zaraz na początku wojny i dotarły szczęśliwie do Warszawy Nastoletnia Anna w wolnej już Polsce będąc uczennicą Gimnazjum wstąpiła do Związku Harcerstwa Polskiego. Pełniła funkcje: od drużynowej do komendantki Chorągwi Warszawskiej. Studiowała na Wydziale Ogrodniczym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jeszcze przed wybuchem wojny straciła matkę i ojca. Dołączyła także do Korpusu Sióstr Polskiego Czerwonego Krzyża. Na wypadek wojny miała zajmować się rannymi i potrzebującymi pomocy żołnierzami. Pod koniec sierpnia 1939 r. została zmobilizowana . Kiedy wybuchła wojna Anna jeszcze wtedy Mirecka wstąpiła do konspiracyjnej Służby Zwycięstwu Polski. Skierowano ją do komórki legalizacyjnej, zajmującej się przygotowywaniem fałszywych dokumentów i dostarczaniem ich potrzebującym osobom.

W 1940 r., zagrożona aresztowaniem, Anna wyjechała z Warszawy i jako inżynier-ogrodnik znalazła zatrudnienie w trzech majątkach: koło Włoszczowy i koło Opatowa. Działała nadal w konspiracji; rejon, na terenie którego pracowała, znajdował się w Okręgu Armii Krajowej Radom-Kielce. Była łączniczką, ale także organizowała kursy sanitarne, prowadziła naukę dla dzieci i młodzieży w zakresie szkoły podstawowej i pomagała rannym partyzantom z oddziałów AK i Batalionów Chłopskich.

Brała udział w bitwach: pod Dziebałtowem (nocny atak partyzantów na oddział niemieckiej artylerii), pod Radoszycami (walka z żandarmerią niemiecką) oraz Lipnem i Chotowem (walka z oddziałami niemieckimi, które urządziły obławę na oddziały polskie).

Anna przewiozła także dużą sumę pieniędzy, pochodzącą ze zrzutu lotniczego (samoloty alianckie zrzucały do Polski sprzęt i broń). Pieniądze te dostarczyła do Kielc, do dowódcy 2. Dywizji Piechoty Legionów AK podpułkownika Antoniego Żółkiewskiego „Lina”.

W 1945 r w szpitalu w Brzeziu Anna prowadziła punkt dla rannych i chorych, mimo panującego tam tyfusu plamistego. Przebywali tam nie tylko żołnierze, ale również wypędzeni ze swojego miasta warszawiacy.

Czesław Krawczak, kapral podchorąży, żołnierz 2. Pułku Piechoty Legionów AK, wspominał: „W szpitaliku w Brzeziu znalazłem się w pierwszych dniach grudnia [1944 r. – E.G.] ranny w bitwie pod Radkowem – 26 września. Tu, w Brzeziu, poznałem „Hankę” i z maksymalnym uznaniem przyglądałem się jej oddaniu, zaradności i opiece nad rannymi. Brzezki „szpitalik” po kilku dniach został zburzony przypadkowym pociskiem sowieckiej artylerii. Nie bacząc na zagrożenia „Hanka” natychmiast znalazła nowe lokum dla 4-ch rannych 2 PP Leg., wśród których i ja się znalazłem. Był nim stary, podupadły, żydowski dom w Wodzisławiu, stojący w pobliżu Soldatenheimu, odwiedzanego często przez niemieckich żołnierzy. Tu kolejny raz miałem sposobność przekonania się o bohaterskiej postawie „Hanki”, była dla nas nie tylko siostrą – sanitariuszką, ale jednocześnie prowiantową, zaopatrzeniowcem (przynosiła obiady z Brzezia), sprzątaczką i nosiwodą. Wszystko to robiła z pozorowaną kontuzją ręki, nosząc ją w gipsie, na temblaku. Wodzisławski szpitalik opuściliśmy w połowie stycznia 1945 r., krótko przed wkroczeniem wojsk sowieckich”.

Po zakończeniu wojny, w budynku szpitala umieszczono szkołę rolniczą, w której Anna Mirecka była nauczycielką. W sierpniu 1945 r. rozpoczęła pracę jako administratorka majątku doświadczalnego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (uczelni, którą ukończyła przed wojną Rok później poślubiła podchorążego Jerzego Lubowickiego, ps. „Wiktor”. Jerzy Lubowicki we wspomnianej już bitwie pod Lipnem został ranny i stracił nogę.

Małżonkowie przenieśli się do Warszawy, gdzie Anna Lubowicka pracowała kolejno: w Ministerstwie Gospodarki Komunalnej, w Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i w Łazienkach Królewskich. Działała w Naczelnej Organizacji Technicznej, pełniąc różne funkcje. Była także współinicjatorką założenia Stowarzyszenia Przyjaciół Partyzantów Świętokrzyskich AK.

Anna Lubowicka została odznaczona: Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem Kampanii Wrześniowej 1939, Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz otrzymała Złotą Odznakę NOT. Przyznano jej także Odznakę Zgrupowania Partyzanckiego AK „Ponury-Nurt” oraz Honorową Odznakę 2. Pułku Piechoty Legionów AK. Była członkinią Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari.

Anna Lubowicka zmarła 16 września 2003 r. w Warszawie.

Radiowy biogram przygotowała Żaneta Walentyn na podstawie materiałów zebranych przez dr Ewę Gawrońską z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Autorka radiowej opowieści o Annie Lubowickiej dziękuje dr Katarzynie Minczykowskiej-Targowskiej sprawującej opiekę merytoryczną nad projektem „Bohaterowie”.
Polskie Radio PiK - 13 czerwca 2020 - Bohaterowie, cz.24

Bohaterowie, cz.23

2020-06-05
Zygmunt Grochocki. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Zygmunt Grochocki. Fot. ze zbiorów Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica” - ta norwidowska myśl będąca zarazem hasłem Związku Jaszczurczego, była bardzo ważna w życiu naszego dzisiejszego bohatera. Zygmunt Grochocki był harcerzem i członkiem konspiracyjnej organizacji „Jaszczurka”. Mimo fali terroru na Pomorzu organizował pomoc dla więźniów obozu jenieckiego, kolportował konspiracyjną prasę, organizował tajne nauczanie. Latem 1942 roku został przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Trafił do Francji, gdzie zaangażował się w konspirację działającą w niemieckiej armii. Razem z grupą Polaków współpracowali z francuską partyzantką. Ich działalność miała dla nich tragiczne konsekwencje.

Opowieść o Zygmuncie Grochockim powstała dzięki Elżbiecie Skerskiej, dokumentalistce i autorce kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad cyklem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterze tego odcinka przygotował Michał Słobodzian.

Na podstawie opowieści o Zygmuncie Grochockim, w audycji „Ziarna losu” z 28 czerwca br. zabrzmiał reportaż Michała Słobodziana, pt. „By inni mogli żyć”.
Polskie Radio PiK - 6 czerwca 2020 - Bohaterowie, cz.23
Polskie Radio PiK - Ziarna losu z 28 czerwca 2020
Walczyli kiedy wielu straciło nadzieję. Na pierwszej linii ognia i w podziemiu. Przelewali krew. Ryzykowali. Ginęli. Wojna na zawsze zmieniła ich życie.

Przez cały rok razem z Fundację Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu prezentować będziemy Słuchaczom bohaterów walki o wolność w czasie II Wojny Światowej. Żołnierzy frontowych, konspiratorów, cichociemnych. Postaci związane z Pomorzem, ale działające w wielu miejscach okupowanej Europy. Dla wielu z nich wojna nie skończyła się w 1945 roku. Nowa władza niszczyła bohaterów.

Tajne operacje, ryzykowne szarże, tragiczne konflikty i decyzje. To wszystko w audycjach i reportażach na antenie Polskiego Radia PiK.

Zadanie „Bohaterowie” realizowane jest przez Fundację Generał Elżbiety Zawackiej oraz Polskie Radio PiK i finansowane w ramach umowy 796/P-DUN/2019 ze środków Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczonych na działalność upowszechniającą naukę”.
Pomysł i nadzór naukowy nad przedsięwzięciem:
  • dr Katarzyna Minczykowska.
dr Katarzyna Minczykowska, fot. Jacek Smarz

dr Katarzyna Minczykowska, fot. Jacek Smarz

Autorzy kwerend archiwalnych i tekstów biograficznych:
  • Maria Ciesielska,
  • dr Ewa Gawrońska
  • Natalia Łata,
  • Agnieszka Łuczywek-Warszewska,
  • Anna Mikulska,
  • dr Katarzyna Minczykowska,
  • Barbara Rojek,
  • Anna Rojewska,
  • Elżbieta Skerska.

„Bohaterowie” - do wysłuchania kolejnych odcinków zapraszają: Żaneta Walentyn, Adriana Andrzejewska-Kuras i Michał Słobodzian.
Żaneta Walentyn

Żaneta Walentyn

Michał Słobodzian

Michał Słobodzian

Adriana Andrzejewska-Kuras

Adriana Andrzejewska-Kuras

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę