Marek Południak
2024-10-08
O to pytaliśmy o godz. 8:30 gościa „Rozmowy Dnia” Polskiego Radia PiK - Marka Południaka, dyrektora Poradni Leczenia Uzależnień MONAR w Bydgoszczy.
- Spożycie alkoholu w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie, jednostkowo wyższym niż w całej Europie - przypomina Marek Południak. - Mężczyzna w Polsce wypija prawie 19 litrów czystego spirytusu rocznie. Czas zacząć to ograniczać. Ja wiem, że to jest bardzo ciężka i trudna praca, i jest małe małe prawdopodobieństwo, że w krótkim okresie uzyskamy jakieś efekty. Nasze przepisy są bardzo liberalne, liczba sklepów z alkoholem w Polsce, w Bydgoszczy jest po prostu przerażająca. Dostęp do alkoholu jest bardzo łatwy.
(...) Każdy pomysł, który dąży do ograniczenia konsumpcji będę popierał, natomiast te propozycje są zbyt mało radykalne (...) - podkreśla dyrektor Poradni Leczenia Uzależnień MONAR w Bydgoszczy. - Przede wszystkim ograniczyłbym liczbę sklepów sprzedających alkohole - to po pierwsze. Po drugie, podoba mi się propozycja, którą wystosowała Światowa Organizacja Zdrowia mówiąca o tym, żeby znacząco podwyższyć cenę alkoholu poprzez, na przykład, wyższą akcyzę. Dalej: żeby przestać reklamować alkohol, bo to znacząco wpływa na konsumpcję alkoholu w późniejszym wieku - jeżeli chodzi o dzieci i młodzież.
Równie ważne, zdaniem Południaka, jest to, żeby zwiększyć liczbę placówek i dostępność tych placówek. - Chodzi o krótką interwencję, czy krótką terapię dla osób, które piją w sposób szkodliwy, ale jeszcze bez znamion uzależnienia, albo dla osób uzależnionych. Dzisiaj kolejki do takich poradni są kilkutygodniowe. I jeszcze jeden problem, który dość często się ostatnio przewija, a dotyczy pijanych kierowców. Przydałoby się wymyślić jakiś sposób na to, żeby oni nie siadali w tym stanie za kółko (...).
I jeszcze sprawa stacji benzynowych:
- Wyrzuciłbym alkohol ze stacji benzynowych, bo skoro mamy tyle sklepów, ile mamy, również nocnych, to po co ten alkohol na stacjach benzynowych? Oczywiście, zdaje sobie sprawę z tego, że pojawiłaby się szara strefa, ale jestem zwolennikiem nie koncentrowania się na przeszkodach, tylko na rozwiązaniach (...).
Robert Majewski
2024-10-07
- Chcemy zmieniać myślenie, żebyśmy nie mówili: „Zwolnij, bo dostaniesz mandat", tylko „Zwolnij, bo na ulicę może wybiec dziecko i możesz je zabić" - mówił w Rozmowie Dnia Polskiego Radia PiK Robert Majewski - prezes fundacji Bezpieczni.eu, która organizuje we Włocławku Sympozjum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ratownictwa Medycznego.
Robert Majewski apeluje, by na drodze myśleć i przewidywać.
- Jazda samochodem to są szachy, musimy ileś ruchów wcześniej przewidzieć, żeby później umieć opanować trudną sytuację. Kto z nas udał się do instruktora, żeby podszkolić się z poślizgów na macie poślizgowej, na szarpaku? Kto z nas to zrobił? Nie robimy tego. Jesteśmy mistrzami - tak uważamy, a potem na drodze i w statystykach widać, że jest inaczej.
Statystycznie w wypadkach najczęściej giną ci, którzy jeżdżą samochodami - kierowcy i pasażerowie, ale jeśli zawęzimy te statystyki tylko do miast, to wygląda to zupełnie inaczej. Tu 70 procent ofiar to niechronieni uczestnicy ruchu, czyli rowerzyści i piesi.
- Zbliżający się, czy wchodzący pieszy, owszem, ma pierwszeństwa, ale nie zdjęto z pieszego obowiązku spojrzenia w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo. Nie wolno przebiegać przez przejście i wchodzić bezpośrednio pod samochód. I kolejna rzecz: na pieszego nałożono zakaz używania telefonu komórkowego na przejściu - przypomina Majewski.
O tym, jak budować drogi, co zmienić w przepisach, by było bezpieczniej rozmawiać będą we Włocławku samorządowcy, drogowcy, naukowcy i ratownicy. Regionalne Sympozjum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ratownictwa Medycznego rozpocznie się 8 października i potrwa dwa dni. W Centrum Kultury Browar B. będzie można skorzystać z symulatorów wypadków i przypomnieć sobie zasady udzielania pierwszej pomocy Wstęp jest wolny.
Radosław Sojak
2024-10-04
- Po pierwsze - proszę pamiętać, że mamy do czynienia z zawodami regulowanymi i ze studiami, na które limity przyjęć wyznacza minister. Liczba kandydatów na studiach medycznych w tej chwili w całej Polsce jest tak wysoka, że nie spodziewamy się specjalnej konkurencji, czyli spadku liczby czy „jakości" kandydatów, którzy trafiają na studia medyczne - mówił profesor. - Druga kwestia jest taka, że mamy bardzo poważne wątpliwości co do tego, jakiej jakości studia będzie w stanie zaoferować Politechnika Bydgoska ze względu na dostęp do kadry i infrastruktury. Wydaje nam się, że to jednak jest cały czas przede wszystkim projekt polityczny i jest on raczej projektem - mimo tego, że rusza - niż rzeczywistością. (...)
Paweł Gulewski
2024-10-03
- Utrata Grand Prix to pokłosie wielu różnych zdarzeń, na które ani ja jako prezydent Torunia, ani właściciel klubu Przemysław Termiński nie mieliśmy do końca wpływu - wyjaśniał w „Rozmowie Dnia” Paweł Gulewski. - Grand Prix wróci na Motoarenę za rok - zapewnił. - Tak się stało, że międzynarodowa organizacja żużlowa ustawiła sobie parytet – w jednym kraju mogą się odbyć góra trzy serie. Nam akurat skończyła się umowa na Grand Prix. Mamy SON, czyli Speedway of Nations w przyszłym roku – na przełomie września i października, 3-4 dni emocji żużlowych. Nie ma się co oszukiwać, nie będą na takim poziomie, jak GP, ale klub dysponuje wstępnym porozumieniem i jest przygotowany na podpisanie umowy z Discovery w kontekście organizowania kolejnych Grand Prix - od roku 2026 do 2029, więc wracamy na mapę. To będą prawdopodobnie finały.
Na rok z mapy kulturalnej miasta znika także festiwal Bella Skyway, który ma być organizowany w mieście co dwa lata. Tu pojawiło się pytanie, czy ta decyzja wpłynie na współpracę ze sponsorem tytularnym. - Moi współpracownicy rozmawiali z głównym sponsorem, przyjął to do wiadomości -mówił prezydent. - Zresztą ja w ciągu dwóch tygodni też będę rozmawiał z panem prezesem o współpracy przy innych projektach. Będziemy rozmawiać o Bella Skyway w nowej formule – zostało to przyjęte do wiadomości. Mamy zapewnienie, że partnerzy i partner główny jest otwarty na na kolejne propozycje. (...)
Mirosław Kozłowicz
2024-10-02
Maciej Wilkowski: Panie prezydencie, czy problem z Mostem Bernardyńskim jest zdiagnozowany?
Mirosław Kozłowicz: Oczywiście. We wtorek, podczas prac konserwacyjnych i bieżącego przeglądu mostu, stwierdzono awarię przegubu. Niezwłocznie ta linia została zamknięta, pas został zamknięty i już na drugi dzień pojawił się specjalista z branży mostowej, pan profesor z Politechniki Poznańskiej. Potwierdził awarię przegubu mostu i w tej chwili przygotowywany jest projekt usunięcia awarii. Naprawa zostanie przeprowadzona być może jeszcze w tym roku. Chodzi o to, żeby most był nadal bezpieczny, przejezdny, i żeby mieszkańcy mogli z niego korzystać.
Jaki będzie koszt naprawy?
Jeszcze nie wiadomo, być może są jakieś wstępne kalkulacje, ale to nie jest w tej chwili najważniejsze. Najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców i przejezdność obiektu. Koszt będzie zależeć od kosztorysu, jaki zostanie wykonany, a on jest w trakcie opracowywania, więc nie będę podawać kwot z kapelusza.
Czy naprawianie ma sens? Na jak długo umożliwi nam korzystanie z mostu. O tym w piątkowej „Rozmowie dnia" mówił w Polskim Radiu PiK dr Łukasz Mrozik z Wydziału Architektury i Ochrony Środowiska Politechniki Bydgoskiej: „Czy sytuacja jest poważna? Uważam, że tak, pod tym względem, że usterki praktycznie nie da się usunąć całkowicie i trwale. To nie jest rozwiązanie na lata, to jest rozwiązanie tymczasowe. Szacuje się, że posłuży ono 5, maksymalnie 10 lat, a więc w tej perspektywie czasowej należy myśleć o, prawdopodobnie, rozebraniu mostu i budowie nowej przyprawy. Kolejna naprawa może przedłużyłaby żywotność mostu na pojedyncze lata, dwa może trzy".
No właśnie, czy naprawianie ma sens?
Myślę, że ma sens, bo usterka dotyczy jednego z elementów mostu. Cały most jest doglądany całorocznie, są wykonywane przeglądy. Ten zeszłoroczny wyszedł pozytywnie. Aktualnej awarii nie dała się przewidzieć, ponieważ przegub jest po prostu zalany betonem. Wykonanie tego przegubu na nowo spowoduje, że ten most będzie mógł dalej funkcjonować. A w tym czasie zostanie przygotowany projekt albo naprawy głównej albo po prostu przebudowy, odbudowy tej przeprawy przez Brdę.
Most Bernardyński nie jest jedynym w Bydgoszczy, który sprawia problem. Wspominałem już na początku o Moście Pomorskim, o wiaduktach Warszawskich. Tam też mieliśmy interwencyjne naprawy. W przypadku wiaduktów dr Łukasz Mrozik mówił krótko: trzeba zburzyć. Czy jest pomysł, plan na to, co w ich miejsce? Kolejne wiadukty?
Mamy do czynienia z obiektami, które powstały w latach 60., np, w tamtych latach powstał Most Bernardyński. Są to bardzo często obiekty z betonu sprzężonego, starego typu, który był stosowany w latach właśnie 60. i 70., a nawet wcześniej i te konstrukcje się nie sprawdziły. One są po prostu przestarzałe, stal zaczyna ulegać korozji. Dlatego wybudowaliśmy w krótkim czasie, od nowa, cztery obiekty mostowe m.in. przy Armii Krajowej i Wojska Polskiego. Szykujemy się do budowy Mostu Pomorskiego. Będzie kilka koncepcji mówiących, jak ten most wybudować, wybierzemy najbardziej korzystną pod względem ceny i funkcjonalności (...).
Anna Sikorska
2024-10-01
Jak podkreśliła Sikorska, otwarcie Centrum Usług Społecznych oznacza rozszerzenie działalności w porównaniu do spraw, którymi zajmował się Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. – To również wprowadzenie nowych usług, m.in. usługi sąsiedzkiej, usługi door to door, czyli transportu osób niesamodzielnych z miejsca zamieszkania do miejsca docelowego, głównie do placówek medycznych. Taki mamy plan. Także stworzenie w Gronowie, w sąsiedztwie, Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego, wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, a także, już po modernizacji obiektów w Lubiczu Dolnym, otwarcie nowego klubu wsparcia seniora.
Centra Usług Społecznych powołano w 2019 roku. Zakładano, że do końca 2030 roku aż 25 procent gmin utworzy tego typu placówki. Oficjalnie funkcjonuje ich niewiele ponad 60. Obecnie CUS-y nie cieszą się sporym zainteresowaniem. Z czego to wynika? – Myślę, że przede wszystkim wynika to z lęku przed nieznanym, ale także trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że ośrodki pomocy w Polsce są na różnym wektorze prędkości. Większość tych, które osobiście znam, chociażby z naszego województwa, już realizuje usługi społeczne. Jednak być może brakuje odwagi, być może samorząd nie jest jeszcze przekonany, że ta nowa instytucja, która będzie nie tylko budowała usługi społeczne na rzecz mieszkańców, ale też sieciowała usługi z różnych obszarów, będzie też instytucją, która odpowiada i będzie się umacniała. Znajdzie swoje trwałe miejsce na mapie lokalnej aktywności społecznej.
Problemem mogą być również kwestie budżetowe i krótka faza finansowania. – Na pewno jest obawa, co po zakończeniu realizacji projektu, ale myślę, że te Centra Usług Społecznych same będą się bronić swoją jakością usług. Zmieni się postrzeganie pomocy społecznej, która nadal będzie bardzo ważnym obszarem. Osoby ubogie, osoby o niskich dochodach, borykające się z trudnościami, z różnymi dysfunkcjami i problemami nadal pozostają w obszarze naszego zainteresowania. Nadal mogą liczyć na wsparcie, zarówno w formie świadczeń finansowych, czyli materialnych, jak i niematerialnych. Jednak obok tego będziemy rozwijać usługi szeroko dostępne dla mieszkańców naszej gminy – wskazała Sikorska.
Centrum Usług Społecznych napisało aplikację, która została bardzo dobrze oceniona przez władze samorządowe. – Projekt musi być odpowiedzią na zdiagnozowane potrzeby. Opracowaliśmy taką diagnozę potrzeb i potencjału w obszarze usług społecznych naszej gminy Lubicz, przy pomocy pracowni bydgoskiej. Badania jednoznacznie nam pokazały, jakie potrzeby mają mieszkańcy w sferze usług społecznych. Potrzebują rozwoju usług wspierających na rzecz konkretnych grup społeczeństwa. Mianowicie, nadal są duże braki w obszarze wsparcia seniorów, osób niesamodzielnych, osób z niepełnosprawnościami, dzieci i młodzieży. Także rodzin doświadczających różnego rodzaju kryzysów, ale są także potrzeby w sferze animacji lokalnej, aktywności i wolontariatu. Także tutaj Centrum Usług Społecznych w Lubiczu zapewni nową usługę: wsparcie i pomoc tym wszystkim, którzy przejawiają aktywność na rzecz środowiska lokalnego, mają pewien pomysł na siebie i innych. Serdecznie zapraszamy.
Maciej Grześkowiak
2024-09-30
Między innymi o tym Maciej Wilkowski rozmawiał z dyrektorem ds. projektów strategicznych i komunikacji PESY Maciejem Grześkowiakiem, który o 8:30 był gościem „Rozmowy Dnia" Polskiego Radia PiK.
Inwestycyjnych planów ma znacznie więcej, a wraz z nimi PESA planuje rozbudowę i zwiększenie zatrudnienia.
Na targach kolejnictwa InnoTrans w Berlinie doszło do podpisania porozumienia między PESĄ i hiszpańską firmą Talgo. – Targi to największe na świecie spotkanie branży kolejowej, trwające cztery dni. Porozumienie z Talgo jest dla nas bardzo ważne, ponieważ pracowaliśmy na nad nim i nad tym, co zawiera w sobie, ponad dwa lata. PESA z każdym rokiem buduje swoje kompetencje w tym obszarze pojazdów elektrycznych, natomiast dla tych z państwa, którzy nie wiedzą, są bariery technologiczne: 160 km/h, dalej 200, 250, a potem mamy tę oczekiwaną wartość na liniach dużych prędkości w Polsce – 330 km/h. To jest ogromna wiedza, czasami firmy budowały te kompetencje i technologiczne rozwiązania przez 20-30 lat.
– Od początku zakładaliśmy, że gdyby pojawiły się przetargi w Polsce, albo w krajach Trójmorza, a mają się pojawić, to chcemy uniknąć błędów. Nie chcemy wszystkiego uczyć się sami. Szukaliśmy partnera, z którym będziemy mogli to zrobić, który podzieli się technologią, ale także zgodzi na to, żeby część tych pojazdów była produkowana w Bydgoszczy – podkreślił Grześkowiak.
– PESA i Talgo to są dwie bardzo komplementarne firmy. Pierwsza z nich ma ogromne doświadczenie w budowie pojazdów elektrycznych, regionalnym, lokomotyw i tramwajów. Z kolei Talgo buduje tylko HS-y, czyli pojazdy dużych prędkości. Te kompetencje się uzupełniają, ten wspólny projekt HS to początek. Myślę, że w przyszłości będziemy współpracować w produkcji innych pojazdów na bardzo różnych rynkach – podkreślił Grześkowiak.
Zdradził również, ile czasu może zająć skonstruowanie polsko-hiszpańskiej „rakiety”. –
Dyrektor PESY potwierdził, że firma chce wystartować w przetargu na dostarczenie pociągów szybkiej prędkości w Polsce. – Daty, o których się mówi na kolejach dużych prędkości w Polsce na dostawę to lata 2033, może 2035. Wtedy będziemy w stanie z całą pewnością to przygotować. Normalnie opracowywanie tych rozwiązań zajęło Hiszpanom, czy Francuzom z TGV między 20 a 30 lat. Dzięki naszej współpracy z Talgo ta droga się skróci.
– Przeszliśmy bardzo intensywną, trudną restrukturyzację. Firma miała turbulencję, została przejęta przez Polski Fundusz Rozwoju. Konsorcjum banków, zbudowane dzięki wsparciu PFR-u, zasiliło nas kredytami. W tej chwili sytuacja jest stabilna, po raz pierwszy od kilku lat mamy zysk netto i bardzo stabilne perspektywy. To spowodowało, że właściciel, czyli PFR zdecydował się wesprzeć nas środkami na inwestycje. Dla tych, którzy mieszkają w Bydgoszczy albo czasami po Bydgoszczy podróżują, to zwrócicie uwagę od strony dworca kolejowego albo od ulicy Pileckiego, w tej chwili trwają wyburzenia i porządkowanie terenu. Będziemy budować bardzo duże, nowoczesne hale budowy konstrukcji stalowych, konstrukcji aluminiowych, także hale montażu końcowego o długości 200 metrów. To hala przygotowana już do montażu długich pojazdów, kolei dużych prędkości. Do tego bardzo dużo inwestycji w technologię, to będą lasery, automatyzacja, także bardzo nowoczesnych magazyn tuż przy hali montażu końcowego – opowiadał Grześkowiak o realizowanych i planowanych inwestycjach przez bydgoską firmę.
Rozwój firmy oznacza także powiększenie personelu. Według szacunków powstanie 500 nowych miejsc pracy. – Biorąc pod uwagę bardzo niskie bezrobocie w Bydgoszczy, między dwa a trzy procent w ostatnich lata, bardzo trudno jest o wyspecjalizowanych pracowników. W tej chwili szukamy mechaników, spawaczy, ślusarzy, elektromonterów, monterów, lakierników, hydraulików, automatyków, operatorów robotów spawalniczych. Mimo, że te hale dopiero będą budowane, te działa rekrutacyjne już rozpoczęliśmy i będziemy szukać pracowników. Głównie w regionie, ale też w okolicach Piły i Chojnic, tam docieramy z komunikacją tych ofert. Mamy nadzieję, że uda nam się ściągnąć część osób. Jeśli nie, będziemy musieli posiłkować się pracownikami z zagranicy, czego chcielibyśmy uniknąć.
dr Łukasz Mrozik
2024-09-27
Dlaczego dochodzi do awarii takich konstrukcji jak most Bernardyński czy Pomorski? Doktor Mrozik mówił między innymi o tym, że zastosowane w latach 60. rozwiązania konstrukcyjne nie były dobrze przebadane i sprawdzone. – Mamy tutaj pewien wspólny mianownik: tego typu przeprawy – również Wiadukty Warszawskie – to są konstrukcje sprężone – konstrukcje z betonu, w których umieszczono kable sprężające dla zwiększenia nośności konstrukcji. Takie mosty jak Pomorski czy Bernardyński były wznoszone w latach 60., natomiast konstrukcje sprężone w Polsce powszechnie zaczęto stosować w latach 50. Czy możemy mówić o gwarancji trwałości technologii, która stosowana była powszechnie od ledwie 10 lat? Nie wydaje mi się – wskazał.
Jego zdaniem remonty przedłużają żywotność tych obiektów tylko o kilka lat. – To nie jest rozwiązanie na lata, to jest rozwiązanie doraźne, tymczasowe. Szacuje się, że posłuży ono pięć, maksymalnie 10 lat. W tej perspektywie czasowej należy myśleć o – prawdopodobnie – rozebraniu mostu i o budowie nowej przeprawy – wskazał.
Czy możliwe, że za 10 lat znów będziemy znów „reanimować” tego mostowego pacjenta? – Nie wydaje mi się, żeby to było skuteczne i opłacalne. Kolejna naprawa może przedłużyłaby żywotność mostu o pojedyncze lata, dwa, może trzy – mówił dr Mrozik.
Mamy w regionie trzy podobne mosty – w Grudziądzu, Toruniu i w bydgoski Fordonie, dużo starsze od tych, które psuły się w ostatnich latach. Jaka powinna być ich przyszłość? - Uważam, że warto pozostawić tą przeprawę, pogodzić się pewnymi ubytkami nośności, ograniczyć jego funkcjonalność tylko do ruchu kolejowego lub pieszo-rowerowego i dostawić obok nową przeprawę drogową – wskazał naukowiec.
Oliwia Rumińska
2024-09-26
- Nie możemy godzić się na przemoc, musimy reagować - mówiła w „Rozmowie Dnia” Polskiego Radia PiK Oliwia Rumińska, studentka pedagogiki UKW, organizatorka akcji „Światełko dla Grzesia”. Mija tydzień od śmierci 13-miesięcznego Grzesia z Fordonu, który według biegłych był bity przez swoich opiekunów.
Czy tej tragedii można było zapobiec? Zdaniem Oliwii Rumińskiej wiele zależy od nas samych. – Zawiedli ludzie, zawiódł system ochrony dzieci – mówi. Kiedy i jak powinniśmy reagować?
– Powinniśmy zadzwonić na policję. Jeśli słyszymy, że dziecko krzyczy, że ten krzyk trwa, już szczególnie, jeśli słyszymy jakieś odgłosy uderzania, jeżeli dziecko płacze bardzo długo, nieprzerwanie albo nie słyszymy żadnej reakcji na ten płacz dziecka, powinniśmy dzwonić na policję, bo to mogą być sygnały, że to dziecko doświadcza przemocy. Jeśli na podwórku widzimy to dziecko, które chodzi samo albo prosi nas o jedzeni – bo to też się zdarza – też powinniśmy zgłaszać to odpowiednim służbom. Jeśli to dziecko cały czas jest brudne, jeśli ma dużo siniaków – na twarzy, na rękach, na ramionach są takie specyficzne odciski palców, gdy dziecko jest szarpane – to to są dla nas sygnały do reakcji – wskazuje Rumińska.
Całej „Rozmowy Dnia” można wysłuchać poniżej.
Anna Kompanowska
2024-09-25
- Ostatnie lata przyniosły nam wiele wybitnych wystaw z udziałem światowej sławy artystów, ale przez 16 lat, kiedy instytucją kierowało kolejnych czterech dyrektorów nie wypracowano odpowiedniej strategii – mówiła nowa dyrektor CSW. - Nie jest żadną tajemnicą, że dyrektorzy nie odchodzili tutaj fajerwerkach i z przyjaznymi uściskami dłoni z ówczesną władzą, więc chyba naciski i próby wpływania na program instytucji z zewnątrz nie sprzyjały temu, żeby się pracowało wygodnie i przyjemnie. Potrzebna jest więc strategia, która sprawiłaby, że każdy nowy dyrektor wchodziłby w jakąś utartą ścieżkę i proponowałby nowy program merytoryczny, ale jednak pewne zasady czy właśnie strategia funkcjonowałaby przez lata. (...)
O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...
„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątkupo wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał,
Iwona Muszytowska-Rzeszotek
i Maciej Wilkowski.
Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl