Anastazja Pugaczowa wróciła na Ukrainę po córeczkę. To była ciężka podróż
Teraz opowiemy historię o Anastazji Pugaczowej, Ukraince mieszkającej od 7 lat w Toruniu. Jej córka Polina w momencie wybuchu wojny była u dziadków, w obwodzie dniepropietrowskim. Kobieta natychmiast wyruszyła w drogę, by sprowadzić dziecko do Polski.
W ogarniętym wojną kraju został m.in. ojciec pani Anastazji i rodzice jej zmarłego kilka miesięcy temu męża.
- Nie mogłabym siedzieć tutaj, nie wiedząc, co tam z nią będzie. Pojechałam różnymi środkami transportu, zmieniałam co jakiś te środki lokomocji, i dotarłam tam, na Ukrainę i z powrotem do Polski. Teraz jestem bardzo zmęczona, ale jednocześnie jak staram się odpoczywać, to kiedy tylko widzę, że jest konieczność jakiegoś działania, żeby pomóc innym tak, jak nam pomogli, to angażuję się. Córka ma 5,5 lat. Niestety - albo stety - ma świadomość tego, co się dzieje. Myślę teraz nad losem dzieci, które dorastają w tym wszystkim. Z jednej strony to jest smutne, z drugiej strony ja widzę, że naród ukraiński i nie tylko ukraiński, w ogóle ludzie dobrej woli, którzy nie chcą wojny, którzy chcą pokoju, miłości zaufania (...), wszyscy sobie nawzajem pomagają i to jest inspirujące. Widzę, że dzieci, jeśli im się tak otwarcie tłumaczy, że sytuacja jest niebezpieczna, ale my robimy wszystko, żeby z tego wyjść, to oni też to spokojniej to odbierają - mówi Anastazja Pugaczowa.
Więcej w materiale Moniki Kaczyńskiej.