Mateusz Oźmina po długiej i ciężkiej terapii nareszcie spędza święta w domu!
„To cud" - mówią lekarze i bliscy 11-latka z Przysieka pod Toruniem. Po półtorarocznym i bardzo kosztowym leczeniu w Stanach Zjednoczonych Mateusz Oźmina tegoroczne święta spędza w domu. Mały Wojownik pokonał ciężką chorobę. Tak witali go sąsiedzi i reszta rodziny.
- Bardzo zaskoczony byłem i sąsiedzi byli...I, oj...strażacy. Troszeczkę głośno było, ale...- mówi Mateusz.
- Sami lekarze mówią o cudzie, mówią, że Mateusz był bardzo silnym pacjentem. Oni się spodziewali, ze będzie bardzo źle. Aż nie chce wypowiadać tych słów, które oni mówili...Leczenie miało trwać cztery miesiące, a trwało 20 miesięcy ze względu na powikłania. Chemia była tak silna, że trzeba było przeszczepiać komórki macierzyste. Już w trakcie przeszczepu zaczęły się dziać bardzo niepokojące rzeczy. System immunologiczny Mateusza zaczął działać nienormalnie i atakować jego ciało, tkanki. Był w bardzo ciężkim stanie - mówi tata chłopca.
Z czasem choroba zaczęła się poddawać. - Na wieść o tym, ze Mateusz wyzdrowiał skakaliśmy ze szczęścia, nie mogliśmy powstrzymać łez. Bo to były ekstremalne sytuacje. Raz rozmawialiśmy o powrocie do domu, by Mateusz pożegnał się z bliskimi, a później o powrocie, bo syn wyzdrowiał! - mówi tata.
A teraz Mateusz spędza Boże Narodzenie w swoim domu. Jest słaby, ale szczęśliwy.
Chłopca czeka rehabilitacja. Mateusza od początku wspierała cała Polska m.in. znani aktorzy i sportowcy.
Więcej w materiale Michała Zaręby.