Po pijanemu wezwał służby, choć nikt się nie topił. Grozi mu więzienie albo grzywna
30-latek z powiatu mogileńskiego stanie przed sądem za bezpodstawne zgłoszenie w sprawie osób topiących się w jeziorze. Grozi mu za to kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.
- W środę o godzinie 19.00 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że widział jak dwie osoby wpadły do Jeziora Mogileńskiego i zaczęły się topić. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci i dwa zastępy strażaków - poinformował w czwartek st. asp. Tomasz Bartecki, rzecznik prasowy KPP w Mogilnie. - Mundurowi dokładnie sprawdzili linię brzegową, jednak nikogo nie znaleźli. Okazało się, że był to fałszywy alarm".
30-latek, który zmyślił sytuację, został szybko namierzony i ujęty. - Jego identyfikacja nie była trudna, ponieważ upojony alkoholem - miał prawie 3 promile w organizmie - podał w trakcie rozmowy z dyspozytorem Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy swoje imię i nazwisko - wyjaśnił rzecznik prasowy mogileńskiej policji.
Mężczyzna nie umiał wytłumaczyć powodów swojego działania. Teraz stanie przed sądem. Za ten czyn grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych. - Pamiętajmy! Każdy podobny żart lub bezpodstawne wezwanie służb ratowniczych może kosztować ludzkie życie. Policjanci i strażacy reagują na każde zgłoszenie, a wszystkie niepotwierdzone interwencje absorbują cenny czas, którego może zabraknąć dla osób mogących być naprawdę w niebezpieczeństwie. Dlatego apelujemy o rozważne i odpowiedzialne korzystanie z numerów alarmowych - wskazał st. asp. Bartecki.