Rzecznik dyscypliny klubu KO czeka na wyjaśnienia Antoniego Mężydły ws. głosowania
Rzecznik dyscypliny klubu Koalicji Obywatelskiej czeka na wyjaśnienia toruńskiego senatora Antoniego Mężydły (KO) w sprawie głosowania wbrew klubowej dyscyplinie za wyborem Karola Nawrockiego na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. - Nadal uważam, że to dobry wybór – powiedział Mężydło.
W ubiegły piątek za wyborem Nawrockiego na prezesa IPN opowiedzieli się - oprócz senatorów PiS - również Antoni Mężydło z KO, Ryszard Bober i Jan Filip Libicki z PSL oraz niezależna senator Lidia Staroń. Od głosu wstrzymał się Kazimierz M. Ujazdowski (PSL).
- Kontaktowałam się z panem senatorem, prosiłam, żeby przesłał nam na piśmie wyjaśnienie swojego głosowania, czekamy na odpowiedź – powiedziała rzeczniczka dyscypliny klubowej KO Izabela Mrzygłocka. - Rozmawiałam z panem senatorem w piątek po głosowaniach, jednak czekam na jego argumentację, bo będę przedstawiała ją kolegium klubu – dodała. Zapowiedziała, że „jakiś system kar na pewno zostanie zastosowany”; decyzję, jaka to będzie kara, podejmie kolegium klubu.
- Przed głosowaniem miałem sygnały, że zostanę wyrzucony z partii, po głosowaniu takich sygnałów nie miałem - powiedział Mężydło. - Rzecznik dyscypliny partyjnej zwrócił się do mnie ustnie, żebym opisał, dlaczego tak głosowałem. Nie czuję się winny. Nie wiem, czy będę się tłumaczył – powiedział. Dodał, że nie zdecydował też, czy będzie się odwoływał w razie nałożenia kary.
Powtórzył, że dobrze ocenia wybór Nawrockiego. - Głosowałem za jego kandydaturą, bo uważałem, że to dobry wybór, nadal tak uważam. Cieszę się, że na niego zagłosowałem, zaprezentował się bardzo dobrze, chociaż dobre zdanie o nim wyrobiłem sobie jeszcze przed głosowaniem – powiedział.
- Sprawy IPN zawsze były dla mnie ważne, obracam się w środowisku solidarnościowo-opozycyjnym, dla nas – w przeciwieństwie do Platformy – IPN jest ważny - stwierdził senator. Mężydło jest wiceprezesem Społecznego Komitetu „Solidarni - Toruń Pamięta”, a szefuje mu Jan Wyrowiński który wystąpił z PO, gdy zapowiedziała ona likwidację IPN w razie zdobycia władzy.
Według Mężydły obawy, że Nawrocki będzie dyspozycyjny, są nieuzasadnione, ponieważ prezes IPN "ma kadencyjność czyli niezależność". - Tak było z regulatorem rynku telekomunikacyjnego w Wielkiej Brytanii. Margaret Thatcher myślała, że będzie jej słuchał. Tak było, dopóki był w partii. Kiedy dostał niezależne stanowisko, zerwał się z łańcuszka, stał się samodzielny i przeprowadził naprawdę solidną reformę. Mamy też przykłady na własnym podwórku: sędziowie dublerzy. Dwójka z nich się zerwała, ze względu na to, że mają niezależność, kadencyjność – przekonywał.
Senator zaznaczył, że weryfikowałem zarzuty wobec Nawrockiego, które „pojawiały się w mediach czy w rozmowach". "One się nie potwierdzały, niektóre były wręcz absurdalne” - powiedział. - Nie wiem, czy wypadało nam mówić, że źle wypowiadał się o Pawle Adamowiczu, gdy sami nie byliśmy bez winy: wiadomo, co mówił o nim Sławomir Neumann – dodał, przypominając swoją argumentację z piątku.
- Nawrocki chce realizować program, który mi się podoba, i myślę, że będzie go realizował tak jak go zapowiedział. A że jest bezkompromisowy? Naukowcy z reguły są bezkompromisowi – powiedział Mężydło.
W piątkowym głosowaniu Senat wyraził zgodę na powołanie Karola Nawrockiego na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Poparło go 52 senatorów, 47 było przeciw, jeden wstrzymał się od głosu. Wkrótce po głosowaniu Nawrocki złożył ślubowanie przed Sejmem.
Od kwietnia 2017 Nawrocki był dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Zmienił wystawę stałą, wszedł w spór z poprzednim kierownictwem muzeum i prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Na prezesa IPN został powołany przez Sejm 28 maja. Jego kandydaturę poparło wówczas 248 posłów PiS, Konfederacji i Kukiz'15; 198 posłów było przeciw, czterech wstrzymało się od głosu.